niedziela, 22 lutego 2015

ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY

   Budzę się i na wstępie głęboko ziewam. Czuję przyjemne ciepło, które otacza mnie z każdej strony. Początkowo przychodzi mi na myśl, że to za sprawą cieplusieńkiej kołdry, ale kiedy otwieram oczy przekonuję się, że nie mam racji. Leże wygodnie rozłożona na klatce piersiowej Zayna. Moja twarz jest wciśnięta w jego koszulę, a jego ręka jest niedbale przerzucona przez moją talię. Czuję jak moje policzki stają się czerwone na myśl o tym, że chciałabym budzić się tak codziennie, chciałabym spędzać z nim każdą noc, tulić się do niego...
   Nigdy nie spałam lepiej.
   Czuję pod sobą ruch i domyślam się, że chłopak już wstaje. Czuję jego oddech na mojej szyi i wzdrygam się lekko. Jego uścisk staje się jeszcze silniejszy, a ja ledwo jestem w stanie oddychać.
- Dusisz mnie. - Śmieję się cicho.
- Wybacz, chciałem sprawdzić czy to aby na pewno nie jest tylko piękny sen. - Jego głos jest niesamowicie zachrypnięty. Moje wnętrze prawie wybucha.
Delikatnie unoszę kąciki swoich ust. - Czasami potrafisz być bardzo uroczy.
   Głośno krzyczę w oszołomieniu, gdy ląduje pod nim na łóżku. Jego twarz przybliża się do mojej tak, że dzielą je tylko milimetry. Jego oddech owiewa moje usta, kiedy się do mnie odzywa.
- I co ja mam teraz z tobą zrobić?
Wyobrażam sobie jak teraz musi wyglądać nasza dwójka. Ja leżąca pod nim w sukni balowej, a on będący nade mną w eleganckim garniturze. Zupełnie jak książę i jego księżniczka. Prawdziwa bajka. Jakie to piękne...
- Nie mam pojęcia. Sam zadecyduj. - Kładę dłoń na jego klatce piersiowej i zauważam, że zaczyna głębiej oddychać.
- Kusisz mnie jak jasna cholera, ale to nie jest ten czas, gdy mogę cię pocałować - Jego usta delikatnie muskają mój policzek. - W każdym razie nie w taki sposób, w jaki oboje byśmy tego chcieli. - Chwilę później jego gęste, długie rzęsy łaskoczą moje kości policzkowe. Mam ochotę krzyknąć z frustracji, gdy zwinnie podnosi się z mojego łóżka i staje na nogi, poprawiając swoją pomiętą koszulę. Nakłada na ramiona marynarkę i przejeżdża dłonią po roztrzepanych włosach.
- No, to ja będę już szedł. Trzeba przecież ubrać się w coś normalnego. Ale ubierz się ładnie, bo chcę cię gdzieś zabrać.
- Gdzie tym razem?
- Niespodzianka - odpowiada krótko.
- Nie cierpię niespodzianek. - Przewracam oczami.
- Właśnie dlatego wciąż cię nimi obsypuję. - Mruga do mnie i nie mówiąc ani słowa więcej, wychodzi.

                                                                 *

   Tiffany właśnie kończy się przygotowywać, kiedy słyszy dzwonek do drzwi. Otwiera je i uśmiecha się na widok Zayna. Chłopak jest ubrany w ciemne jeansy i białą koszulkę, przez którą idealnie uwidaczniają się jego mięśnie. Przejeżdża wzrokiem po jej sukience i uśmiecha się szeroko. Na ciele dziewczyny znajduje się prawie całkiem przezroczysta szara sukienka sięgająca jej dokładnie do kolan.
- Przepięknie wyglądasz - mówi kładąc ręce na jej tali. Dziewczyna pochłania przez chwilę jego miętowy zapach.
- Ładnie pachniesz. - Zayn śmieje się głośno, a Tiffany uświadamia sobie, że powiedziała te słowa na głos.
- Chodź. - Ciągnie ją za rękę w stronę wyjścia.

                                                               *

   - Twoja niespodzianka chyba nie wypali.
- Dlaczego? - Unosi pytająco brew, odwracając się na chwilę w jej stronę.
- Dlatego, że znam tę drogę. Wiem, gdzie mnie wieziesz, a nawet nie zasłoniłeś mi oczu.
- Największy efekt mojej niespodzianki wciąż jest ukryty. - Uśmiecha się tajemniczo.
   Tiffany wiedziała, że Malik zabiera ją w miejsce, gdzie już kiedyś byli. Jednakże widok okazuje się jeszcze piękniejszy niż za pierwszym razem. Ostatnio była to wiosna. Wszystko było zielone i budziło się do życia. Było to naprawdę cudowne, ale nie mogło się równać z jesiennym krajobrazem tego miejsca.
   - Wow, tu jest jeszcze piękniej niż poprzednim razem.
- Ty też jesteś jeszcze piękniejsza niż poprzednim razem.
- Słucham? - pyta zakłopotana.
- Nic, nic. Po prostu... od dawna usiłuję ci coś powiedzieć. Pozwolisz, że zrobię to teraz?
- Tak, nie krępuj się.
- Jak widzisz to miejsce wciąż się zmienia i wciąż będzie to robić. Z każdą porą roku będą się zmieniać barwy, temperatura i wszystko inne. Tylko jedno wciąż pozostanie takie samo. Nasz dwójka. Oczywiście nie dosłownie, ale myślę, że wiesz co mam na myśli. - Opuszcza wzrok wyraźnie zakłopotany.
- Chyba nie do końca rozumiem do czego zmierzasz.
- W takim razie mi nie przerywaj.
- Przepraszam. - Podnosi ręce w górę w geście poddania.
- Od dawna zbierałem się, żeby ci to powiedzieć, ale to nie takie proste. Nie ukrywam, że dopóki cię nie poznałem, traktowałem kobiety przedmiotowo. Zawsze chodziło mi tylko o seks. - Dziewczyna wykrzywia swoją twarz w obrzydzeniu, dopóki nie słyszy jego następnych słów. - Już gdy zobaczyłem cię po raz pierwszy zorientowałem się, że jesteś wyjątkowa. Miałaś ten niesamowity błysk w oku i wieczny uśmiech na twarzy, czasem nawet wbrew własnej woli. Niedawno, po twoim wyjeździe do Ameryki odkryłem, że potrafię się za tobą stęsknić już po godzinie twojej nieobecności. Pewnie już nigdy nie zmieni się to, że... Może ujmę to tak... Nie chcę dłużej być twoim przyjacielem. Nawet nie tyle nie chcę, co nie potrafię. Zamiast w przyszłości swatać cię z chłopakami, pocieszać po rozstaniach i motywować do randek z obcymi gośćmi, wolałbym całować cię, spędzać z tobą każdą noc oraz robić wszystkie inne rzeczy, które robią pary. Ja... - Przełyka głośno ślinę, a mięśnie jego twarzy wyraźnie się napinają. - Kocham cię, Tiffany Crawford. Kocham cię tak jak nikogo wcześniej i czuję, ze to niemożliwe, abym w przyszłości pokochał kogoś mocniej. - Prostuje się dumnie, a na jego twarzy maluje się bardzo poważna mina, gdy oczekuje na jej odpowiedź.
- Ja... - Dziewczyna opuszcza wzrok, a później znów patrzy w jego oczy. - Ja też cię kocham, Zayn. Najbardziej na świecie i też za tobą tęskniłam, kiedy nie było mnie w Anglii. - Dziewczyna z ogromnym zdziwieniem, ale i radością widzi w jego oczach łzy szczęścia.
- Chodź tu - Zayn mówi to, przyciągając ją do mocnego uścisku pełnego miłości.

                                                          *

   Odrywam się od niego i odruchowo kładę dłoń na jego policzku.
- Czyli teraz nie jesteśmy przyjaciółmi, tylko kimś więcej?
- No chyba tak, ale po co o to pytasz?
- Bo przynajmniej teraz nie będę czuł poczucia winy, robiąc to. - Nachyla się nade mną i delikatnie muska moje usta. Przymykam powieki i prawie niezauważalnie unoszę kąciki swoich ust.
- Twoje usta są takie idealne.
   Wciągam głęboko powietrze i przyciągam go do siebie tak mocno, że lądujemy na trawie, kolorowej od znajdujących się na niej liści. Nos Malika styka się  z moim. Obejmuję dłońmi jego kark i uśmiecham się szeroko. Złączam nasze usta w namiętnym pocałunku. Całujemy się, tocząc po kolorowej trawie. Łapię za koszulkę Zayna i ściągam ją szybkim ruchem. Mimo panującego wokół nas chłodu, czuję, że robi mi się gorąco. Natomiast Zayn zaczyna drżeć, przez co mam ochotę wybuchnąć głośnym śmiechem. Nie robię tego jednak, bo zastanawiam się jak wybrnie z powiedzenia mi, że jest mu zimno.
- Kochanie - szepcze prosto w moje usta.
- Tak? - mruczę, złączając nasze usta w kolejnym namiętnym pocałunku. Wtapiam palce w jego włosy i delikatnie ciągnę za pojedyncze kosmyki.
- Nie pomagasz mi się skupić, Tiff.
- Nawet nie usiłuję, kochanie - zapewniam z chytrym uśmieszkiem i przejeżdżam delikatnie swoim długim paznokciem po jego klatce piersiowej.
- Wiesz, że najchętniej zrobiłbym to z tobą tu i teraz, ale robi się coraz zimniej i nie chciałbym, żebyś się rozchorowała. Może moglibyśmy to dokończyć w jakimś cieplejszym miejscu? - Robi skruszoną minę.
- Jest ci zimno. - Prycham cicho, a następnie wybucham niekontrolowanym śmiechem, już nie mogąc się powstrzymać. Widząc jego zabójcze spojrzenie, trochę się uspokajam.
- Dobra, przepraszam. Rzeczywiście jest chłodno. Może przejdziemy się na spacer, a potem będziemy się nad tym zastanawiać, ok?
- Tak, myślę, że to dobry pomysł. - Chłopak wciąga świeże powietrze w nozdrza o podnosi swoją koszulkę z trawy, zakładając ją na siebie. Splątujemy swoje palce w jedność i ruszamy przed siebie wtuleni. Oboje czujemy ulgę, że wreszcie nie musimy przed sobą ukrywać swoich uczuć. Swojej miłości.

4 komentarze:

  1. boże, to opowiadanie wywołało we mnie podobne emocje co youngloovers.blogspot.com ( moze znasz, a jak nie to zajrzyj) bardzo twoje opowiadanie mną ruszyło !!! nie mogę wydobyć z siebie wielu słów, zabiłaś mnie tą historią! czekam na rozwinięcie

    OdpowiedzUsuń