wtorek, 20 stycznia 2015

ROZDZIAŁ OSIEMNASTY

   Zayn właśnie wchodzi do sali i rozpoczyna poszukiwanie Tiffany. Zdaje sobie jednak sprawę, że znalezienie jej nie będzie takie proste. Dziewczyna nie przywitała się z nim po swoim powrocie, a nie miała powodu być na niego złą, więc już jakiś czas temu domyślił się, że pewnie zmieniła coś w swoim wyglądzie i chciała mu zrobić niespodziankę. Powoli przechadza się po sali i uważnie przygląda się wszystkim dziewczynom. Niektóre uśmiechają się do niego szeroko, a on ogromnie się niecierpliwi z powodu masek znajdujących się na ich twarzach.
   Po 15 minutach postanawia dać sobie spokój i siada na małej ławce w rogu pomieszczenia. Dosłownie parę sekund później oczy wszystkich bez wyjątku zwracają się w stronę schodów, skąd słychać stukot butów. Wiele osób (szczególnie mężczyzn) wzdycha głośno na widok dziewczyny.
   Jej szczupłe ramiona są całkowicie odsłonięte, a dekolt w kształcie serca delikatnie odsłania piersi. Jej zgrabne ciało zdobi czarna suknia, sięgająca do samej ziemi.  Górę kreacji ozdabiają przepiękne koraliki, a od talii w dół jest rozkloszowana. Jej włosy w odcieniu kasztanowym są spięte w bardzo skomplikowany sposób. Całość dopełnia złota biżuteria, a na jej twarzy znajduje się czarna maska ozdobiona takimi samymi koralikami jak te na sukience.
    Dopiero, kiedy patrzy jej prosto w oczy zdaje sobie sprawę, że to właśnie dziewczyna, której szukał. Podbiega do niej lekkim truchtem i uśmiecha się, kiedy ich ciała przyciskają się do siebie.  Zniża się na jej wysokość i kieruje szept prosto do jej ucha.
- Prawie udało ci się przede mną ukryć, ale te piękne oczy poznałbym dosłownie wszędzie. - Chwyta za jej maskę i zakłada na jej włosy, a wtedy dostrzega jeszcze jej makijaż. Na ustach ma krwistoczerwoną szminkę, a jej powieki są całkowicie czarne. Wygląda jak mroczna i niezwykle piękna królowa.
- Wow. - Jedynie tyle jest w stanie wykrztusić oczarowany chłopak. Pierwsze dźwięki muzyki rozbrzmiewają w sali, a Malik jak na geantlemena przystało podaje ramię Tiffany. - Zatańczymy?
Dziewczyna kiwa tylko głową w odpowiedzi i udaje się razem z Zaynem na sam środek parkietu. Chłopak jedną ze swoich rąk kładzie na talii dziewczyny, a palce drugiej splątuje z jej, o wiele drobniejszymi.
- Dawno nie tańczyliśmy - mówi. - Obawiam się, że wyszedłem z wprawy.
- Myślę, że nie. Jeśli jest się tancerzem, to już na całe życie.
- Swoją drogą, przepięknie wyglądasz.
- Dziękuję. - Delikatnie unosi kąciki ust. - Ty też niczego sobie. Dobrze, że wybrałeś czarny krawat. Inaczej nie pasowalibyśmy do siebie.
- No cóż, moje siostry mówiły, żebym ubrał krawat w kolorze twojej sukienki. Nie wiedziałem w jakiej będziesz, więc wybrałem uniwersalny. Jak widać okazało się to nader trafnym wyborem. - Sprytnie owija jej ciało dłońmi w taki sposób, że teraz dzielą ich zaledwie milimetry. - I perfumy też chyba zmieniłaś, nieprawdaż? Teraz nie pachniesz pomarańczami tylko różą z domieszką żurawiny. Ładnie, ale nie obraź się... Wolę cię w egzotycznej wersji. Za to ta szminka... Prawdziwe mistrzostwo świata.
- Zayn...
- Aż kusi, żeby cię pocałować.
- Zayn...
- No ale oczywiście to dopiero później, bo...
- Zayn, jakiś koleś od dobrych pięciu minut dźga cię w ramię, a ty nawet go nie zauważyłeś. - Malik w końcu przestaje nawijać i odwraca się za siebie.
- O stary, jak my się dawno nie widzieliśmy. Ostatni raz chyba jeszcze zanim... A właśnie, gdzież się podziały moje maniery? Tiffany, Aaron. Aaron, Tiffany - przedstawia ich sobie szybko. Aaron ujmuje dłoń Tiffany znajdującą się w czarnej jedwabnej rękawiczce i przykłada ją sobie do ust, a następnie delikatnie całuje.
- Miło mi poznać tak piękną dziewczynę. - Jej policzki pokrywają się szkarłatną czerwienią, a Zayn patrzy na swojego kumpla złowrogo.
- Nie pozwalaj sobie. Tylko ja mogę całować moją królową po rękach, ty nie masz takiego prawa. - Tiffany czuje, jak motylki w jej wnętrzu eksplodują i wylatują w powietrze. Przyjemność ogarnia ją ze wszystkich stron, gdy dociera do niej, jak Malik ją nazwał. Chłopak ociera się swoją dłonią o jej, a wtedy ona znów złącza ich palce.
- W takim razie przepraszam. Nie wiedziałem, że jesteście już na takim etapie. Uroczo... Mogę być świadkiem?
- Nie! - wykrzykują równocześnie, a wtedy cała trójka wybucha śmiechem.
- Ale teraz na poważnie. Wybrałbym się na wesele. Moglibyście się trochę pośpieszyć? - pyta żartobliwie. Tiffany nie bawi to jednak wcale. Jej mina staje się surowa, a dłoń przestaje być schowana w dłoni Zayna. Zakłada ręce na piersi, spogląda wprost na Aarona i mierzy go wręcz lodowatym spojrzeniem.
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- Przepraszam, nie pomyślałem, że może cię to urazić. To miał być zwykły żart. - Z jego twarzy wyraźnie bije poczucie winy.
- No właśnie, Tiff. Nie spinaj się tak. - Malik kładzie dłoń na jej rozgrzanym ramieniu, a ona wzdryga się mimowolnie. Crawford delikatnie zdejmuje dłoń ciemnowłosego, a potem zapada niezręczna cisza.
- Chyba już pójdę. Zdaje się, że wolicie zostać sami. - Zmieszany Aaron wycofuje się w tłum, zostawiając ich tylko w swoim towarzystwie.
- Przesadziłam, prawda?
- Może trochę. Dlaczego zareagowałaś tak gwałtownie? - pyta lekko zdziwiony.
- Sama nie wiem, przepraszam. Wydaje mi się, że ten bal jednak nie był takim rewelacyjnym pomysłem. Nie mam nastroju właściwie na nic. Mógłbyś mnie proszę odwieźć do domu? - prosi zmęczona.
- Miałem nadzieję, że taki klimat ci się spodoba - wzdycha rozczarowany.
- Podoba, naprawdę. Ale jestem bardzo zmęczona i mam ochotę się położyć.
- Ok, jeżeli tego właśnie chcesz, to cię podwiozę.
- Strasznie ci dziękuję.
- Nie musisz. Spełnianie twoich życzeń to dla mnie czysta przyjemność.
   Otacza ich wieczorny chłód i Tiffany zaczyna lekko drżeć, ponieważ otacza ją lodowate powietrze, a jej odsłonięte ramiona nie są na to przygotowane.
- Jest ci zimno? - Ledwo dostrzegalnie kiwa głową, a Zayn bez wahania zdejmuje z siebie marynarkę i kładzie na jej szczupłych ramionach.
- Dziękuję - mówi i szczelniej otula się materiałem, który pachnie chłopakiem.
   Samochód Malika zatrzymuje się pod blokiem Tiffany, a on odwraca głowę w stronę dziewczyny. Kiedy widzi jej twarz wciśniętą w materiał swojej marynarki, jego serce kompletnie mięknie. Opuszcza samochód, trzymając ją na rękach. W ten sposób zanosi ją aż do jej pokoju i kładzie na miękkim łóżku. Na pożegnanie całuje ją jeszcze w czoło i już ma wyjść, gdy słyszy za sobą jej cichutki głos.
- Zayn? - Momentalnie wraca do jej łóżka i przyklęka przy nim.
- Tak, Tiff?
- Nie chcę znów być sama. - W jej głosie wyczuwalny jest smutek i zmęczenie. - Zostaniesz ze mną?
- Jasne. - Wchodzi na jej łóżko. Kładzie dłoń na jej talii i wtula jej plecy w swoją klatkę piersiową. Jej oddech staje się spokojny i równomierny. - Zawsze, moja królowo - dodaje cicho.

                                                               ***

Postacie Maddie i Aarona dodałam w zakładce BOHATEROWIE :3 Jeżeli chcecie sprawić mi przyjemność, zostawcie komentarze pod postem :*
Kocham Was <333

4 komentarze:

  1. Omg! Jaki świetny! Nie dziwię się Tiff że się wkurzyła. Czekam niecierpliwie na to aż będą razem. No i mam nadzieję że szybko pojawi się następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki dhvkjfsvhjxgn rozdział!! Czekam nn! I mam nadzieję że będzie jakaś pikantna akcja z Tiffany i Zaynem! ❤ @asyoungasnow

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie ;) tylko Tiff była na tym balu jakieś 10 minut max? ;c Trochę słabo bo liczyłam na jakiś ciekawszy rozwój wydarzeń no ale ok ;) kocham i czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń