środa, 24 grudnia 2014

ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY

   - Czyli co? Zakochałaś się, a teraz tak zwyczajnie uciekasz od niego? Ale ty jesteś dziwnym człowiekiem.
- Nie uciekam, po prostu potrzebowałam z tobą porozmawiać. A czy się zakochałam? Nie wiem, ale z pewnością nigdy wcześniej nie czułam czegoś podobnego do mężczyzny.
- Płakałaś, gdy się żegnaliście?
- Tak, ale...
- Nie ma żadnego ale. Wyjechałaś przecież tylko na dwa tygodnie, a nie na stałe. Mimo to, nie możesz wytrzymać rozłąki. Naprawdę go kochasz, dziewczyno.
- Jak ty tak potrafisz?
- Ale co? Chyba nie wiem, o co ci chodzi.
- Całkiem niedawno twój ukochany cię zostawił, a tymczasem ty pomagasz mi uporządkować moje życie miłosne.
- To właśnie jest przyjaźń, Tiff.
- Dzięki. - Obejmuję ją mocno i szeroko się uśmiecham.
- Masz jakieś zdjęcie tego swojego przystojniaka?
- Na komórce nie, ale na internecie na pewno są zdjęcia z tego konkursu, w którym braliśmy udział.
- No to ja już włączam laptopa, a ty pokażesz mi tego twojego księcia z bajki, co?
- No ok.
   Maddie wchodzi na internet i wpisuje odpowiednie hasło, a chwilę później widzimy mnóstwo różnych zdjęć. Na zdecydowanej większości jesteśmy ja i Zayn. Zresztą trudno się temu dziwić, skoro wygraliśmy. Maddie wchodzi na jedno z nich i powiększa, dokładnie przyglądając się Malikowi.
- O kurcze, Tiff. To najprzystojniejszy facet, jakiego moje piękne oczy w całym życiu widziały. Masz niezłego farta. Gdyby nie był twój to chętnie bym się na niego rzuciła. - Puszcza mi oczko. Obie się śmiejemy, a ja wskazuję na nią oskarżycielsko palcem.
- Bo będę zazdrosna.
- Nie musisz. Czuję, ze ten facet nawet nie tknąłby innej kobiety.
- Jesteś tego taka pewna?
- Owszem. - Czuję, jak mimowolnie unoszę kąciki swoich ust w górę.
- A właśnie... Mogę mieć do ciebie prośbę?
- No pewnie. Co się głupio pytasz? O co chodzi?
- O bal.
- O jaki bal? Mogłabyś się jaśniej wypowiadać.
- Zayn zaprosił mnie na bal, który odbędzie się dwa dni po moim powrocie do Anglii. Myślę, że nie zdążę tam kupić sukienki i biżuterii.
- No to wszystko jasne. Idziemy na podbój sklepów!
   Jej radość wcale mnie nie zaskakuje, bo kochana Maddie od zawsze ubóstwia zakupy i wszystko, co się z nimi wiąże.

                                                               *

   Zayn wczuwa się w sytuację równie mocno. Właśnie wychodzi ze sklepu z garniturami w pięciu różnych kolorach i odcieniach. Teraz ma tylko dylemat z krawatem. Z tym natomiast postanowił skierować się do specjalistek.
   - Cześć mamo - wita się z szerokim uśmiechem, delikatnie całując ją w policzek na powitanie.
- O, wróciłeś już. Właśnie zrobiłam twoje ulubione spaghetti.
- Wybacz mamuś, ale na razie nie jestem głodny.
- Co? Przecież ty zawsze jesteś głodny.
- Nie tym razem. Pamiętasz Tiffany?
- Więc chcesz pogadać o swoim życiu miłosnym?
- Nie, chodzi o dobór garnituru. Kupiłem pięć i...
- Synu, co ja ci mówiłam na temat rozrzutności? Poza tym jest zdecydowanie za wcześnie na ślub. Ja naprawdę uważam, że Tiffany to dziewczyna mądra, utalentowana, no i przede wszystkim piękna, ale... - Marszczy brwi, a Zayn ma ochotę wybuchnąć niepohamowanym śmiechem. Ostatecznie się jednak powstrzymuje.
- Nie zamierzamy brać ślubu. Chodzi jedynie o bal, na który ją zaprosiłem. Chłopak chrząka rozbawiony.
- Dobra, mniejsza o to. W tym temacie na pewno bardziej pomogą ci twoje siostry.
   - Najlepiej wybierz krawat w kolorze jej sukni.
- W tym cały problem. Ja nie wiem, w jakiej ona będzie sukni.
- Jak to nie wiesz? - Waliyha podnosi do góry swoje idealnie wyskubane brwi. Widać, że jest zaskoczona.
- Wymyśliła, że odnajdziemy się w tłumie, żeby było ciekawiej - prycha rozbawiony.
- Nie dość, że ładna to jeszcze pomysłowa. Nieźle trafiłeś, bracie.
- Tez tak twierdzę. A garnitur?
- Masz świetny gust, sam wybierzesz najlepiej.
Zayn odwraca się na pięcie i wychodzi z pokoju sióstr usatysfakcjonowany stwierdzeniem Donyii.

                                                          *

   - To nie to. Jest ładna, ale masz wyglądać jak księżniczka, a nie jak ładna, skromna dziewczynka ze wsi. - Maddie kiwa głową z dezaprobatą, a ja wzdycham głośno i wracam do przebieralni. Do tej pory przymierzyłam już chyba z dwadzieścia sukienek, a zdaniem Maddie żadna z nich nie jest odpowiednia. Zdejmuję sukienkę i stoję w bieliźnie, myśląc, którą kreację przymierzyć następną.
- O rany, Tiff! - Słyszę pisk podniecenia po drugiej stronie kabiny. Maddie podaje mi sukienkę przez górę, a ja aż wstrzymuję oddech, gdy ją widzę. Kiedy pokazuję się swojej przyjaciółce, ta szeroko się uśmiecha.
- To jest to. Jak na ciebie patrzę to zaczynam zazdrościć temu twojemu Zaynowi.
- Rzeczywiście wygląda nie najgorzej.
- Nie najgorzej? Ten chłopak dosłownie padnie na twój widok.
- Mam nadzieję, właśnie taki jest mój zamiar.

                                                       *

   Dokładnie w tym dniu Tiffany ma opuścić Amerykę. Dziewczyna właśnie pożegnała się z Madison i wsiadła do samolotu. Teraz wzbija się w przestworza i przygląda chmurom oraz rozmyśla. Chciałaby się smucić i przejmować tym, że opuściła Amerykę, ale nie potrafi. Owszem, nie chciała zostawiać swojej przyjaciółki samej, ale świadomość tego, że już za niedługo zobaczy Malika wygrywała i wciąż wygrywa. Dziewczyna mimo tego postanawia wrócić do domu taksówką, a z Zaynem przywitać się dopiero na balu maskowym. Sama myśl o tym, że jeszcze bardziej się za nim stęskni boli ją bardzo, ale może to być równoznaczne z tym, że ich przywitanie będzie jeszcze bardziej cudowne. Tiffany postanawia cwanie sprawdzić czy podoba się Zaynowi tak bardzo, by rozpoznał ją w całkiem nowym wydaniu i w takim również ją polubił.

                                                     ***

Dzień Dobry, Misie :D
Ten rozdział jest takim świątecznym prezencikiem ode mnie dla Was :*
Będąc z Wami całkowicie szczerą miałam ostatnio dość sporo weny i mam przygotowane jeszcze dwa rozdziały na przód *.* Ale to kiedy je dodam zależy tylko i wyłącznie od Was, a dokładniej od Waszych komentarzy :)
Także życzę Wam dużo zdrowia i miłości w te święta, a także smacznej kolacji wigilijnej, dużej ilości prezentów pod choinką, spełnienia najskrytszych marzeń oraz abyście spędzili te święta w gronie rodzinnym :*
Kocham Was <333
Ps: Lou obchodzi dzisiaj 23 urodziny :) Ale on stary o.o xDDD Wszystkiego najlepszego, Tomlinsonku :***

5 komentarzy:

  1. Ojej *.* robi się coraz ciekawiej. Dawaj te następne bo nie wytrzymam. Ja już chcę zobaczyć ten moment w którym oni będą siebie szukać na tym balu omfg UMIERAM, im done, bye

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski, boski, boski :* Dodawaj proszę szybko następny już nie mogę się doczekać. <333 Już chce ten bal *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszamy do naszego spisu oraz ocenialni opowiadań! :)
    http://wykaz-opowiadan.blogspot.dk/
    http://werdykt-wilka.blogspot.dk/

    OdpowiedzUsuń
  4. SUPER *.* czekam na next :))

    OdpowiedzUsuń