czwartek, 12 czerwca 2014

ROZDZIAŁ ÓSMY

   U lekarza byłam już 4 dni temu, a z każdym dniem czułam się coraz gorzej. Pierwszy raz w życiu czułam równocześnie chłód i gorąco. Z łóżka wychodziłam tylko wtedy, kiedy musiałam załatwić swoje potrzeby fizyczne. Chyba nie muszę wam tłumaczyć, co mam na myśli, prawda? W tym dniu znowu padał deszcz, dodatkowo pogarszając mój stan. Mam ogromną ochotę na kubek gorącej herbaty, ale nie mam na tyle siły, aby wstać i zająć się jej przyrządzeniem. 
   Słyszę dzwonek do drzwi i klnę wewnętrznie. Jestem tak słaba, że muszę trzymać się każdego mebla i ściany napotkanych na swojej drodze, bo inaczej wylądowałabym na twardej podłodze. Otwieram drzwi ,nawet nie zastanawiając się nad tym, kto znajduje się za drewnianą powłoką. Spodziewam się każdego, ale nie jego.
- Zayn, co ty tu robisz?
Najciekawsze jest to, że przecież chłopak nie ma zielonego pojęcia, gdzie mieszkam. Postanawiam rozwiać swoje wątpliwości, więc go o to pytam.
- Skarbie, pamiętasz może ile razy odwoziłem cię pod ten budynek? A poza tym masz w tym bloku tak zwanych sąsiadów. - przewraca oczami, mówiąc to.
- Nie nabijaj się ze mnie. - mówię zażenowana.
- Nie nabijam. Po prostu czasem masz strasznie wolne myślenie. - stwierdza, uśmiechając się do mnie z rozbawieniem.
- Skoro już tu jesteś to mógłbyś mi zrobić herbatę? Obawiam się, że sama mogę nie utrzymać czajnika.
Prycha głośno i kiwa głową.
- Dobra, ale musisz pójść ze mną do kuchni, bo nie wiem, gdzie co jest.
Zgadzam się kiwnięciem głowy i z trudem ruszam do pomieszczenia. Kiedy usadzam się na krześle, chłopak posyła mi pytające spojrzenie.
- Herbata jest w szafce nad zlewem, a kubki obok. Czajnik jest naprzeciwko ciebie. - instruuję go. Bez słowa zaczyna robić herbatę. Kiedy nastawił już wodę, odwraca się do mnie.
- Czujesz się chociaż trochę lepiej niż 4 dni temu? - pyta, opierając się wygodniej o blat kuchenny.
- Nie, wręcz przeciwnie. Czuję się znacznie gorzej. Ale tak właściwie co tu robisz? Wciąż nie odpowiedziałeś na to pytanie. - krzyżuję ręce na piersi, pytając go o to z zaciekawieniem. Niby mógłby się o mnie martwić, ale nie rozumiem po co mu to do szczęścia potrzebne.
- Trochę się o ciebie martwiłem, przyznaję się.
- Mnie bardziej martwi, co będzie z konkursem.
- A niby co ma być? - dziwi się, wyłączając czajnik, który właśnie zaczął piszczeć, oznajmiając że woda już się zagotowała.Wrzuca herbatę do kubka, a następnie zalewa wodą. Podstawia mi kubek na stół przede mnie, a ja dziękuję mu skinieniem głowy.
- Zostało już bardzo niewiele czasu, a my nie mamy jak ćwiczyć. Przeze mnie. - dopowiadam, biorąc pierwszy łyk gorącej cieczy. Cichutko jęczę z powodu przyjemności, którą odczuwają moje kubki smakowe. Zayn prycha pod nosem i zajmuje miejsce przy drewnianym kuchennym stole, naprzeciwko mnie.
- Co cię tak bawi? - dziwię się, biorąc kolejnego łyka. Uwielbiam ten gorący napój nad życie.
- Pierwszy raz widzę dziewczynę, która jęczy z powodu herbaty. Gdyby to był inny powód no to rozumiem, ale...
Przewracam oczami na jego dwuznaczną wypowiedź.
- Kocham herbatę i mam w nosie zdanie innych.
- A myślałem, że w...
- Nie kończ. - wzdycham, wydymając usta niczym naburmuszone dziecko. Chłopak chichocze. - Irytujący Zayn powraca. - mruczę pod nosem.
- Dlaczego irytujący? Myślałem, że jestem uroczy. - przeczesuję włosy ręką i mruga do mnie.
Przykładam rękę do twarzy, aby nie wybuchnąć śmiechem, a on śmiesznie marszczy nos, widząc moją reakcję. 
- Za to do skromnego człowieka to tobie daleko. - prycham.
- Trudno, nikt nie jest idealny. - mówi niewinnie.
- To prawda, ale zarozumiałość to raczej jedna z gorszych cech. - odpowiadam, mierząc wzrokiem jego twarz. - Masz strasznie długie rzęsy. Zawsze chciałam takie mieć.
To co powiedziałam jest całkowitą prawdą. Zawsze marzyłam o tym, aby do moich powiek przyczepiony był wachlarz długaśnych rzęs.
   Patrząc na niego zawsze myślę o tym, jakim cudem Bóg stworzył kogoś tak idealnego pod względem wyglądu. Spotykałam w swoim życiu dość dużo chłopaków, którzy dobrze wyglądali, ale on... On nie jest jak reszta. Jego idealnie opalona skóra nie ma żadnej skazy. W jego kawowych oczach pewnie toną wszystkie dziewczyny. które mija na ulicy czy też gdzieś indziej. Posiada ciało nie tyle umięśnione, co pięknie wyrzeźbione. Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, trochę zazdroszczę mu urody. Przy nim ja - niska dziewczyna o wielu innych kompleksach - to prawdziwy wybryk natury. Ale cóż... Rzadko kiedy wszystko wygląda tak, jakbyśmy tego chcieli.
   Zayn zauważa, jak śledzę wzrokiem jego sylwetkę i uśmiecha się do mnie zadziornie, a ja czuję jak moje policzki stają się krwistoczerwone.
- Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej. - mówi zachrypniętym głosem, co wywołuje ciarki w dole mojego kręgosłupa.
- Nie mam zamiaru robić żadnych zdjęć, a już w szczególności komuś takiemu, jak ty.
Za wszelką cenę staram się brzmieć ostro i lekceważąco, ale nie do końca mi to wychodzi.
- Jak obrzydliwe są twoje lekarstwa? - zręcznie zmienia temat. Za to jestem mu akurat dozgonnie wdzięczna, bo mam dość słuchania, jak uważa się za pępek świata. Na samą myśl o tych wszystkich świństwach, które muszę zażywać, aby wyzdrowieć robi mi się niedobrze.
- Są koszmarne. - marszczę nos w obrzydzeniu i kontynuuję. - Smakują, jak zgniłe jaja. - wzdrygam się, czując smak tego dziadostwa na języku.
- Skąd wiesz? Jadłaś kiedyś zgniłe jaja?
Śmieję się cicho z jego pytania. Ale on jest głupi.
- Nie, to tylko taka metafora. O ile wiesz, co to metafora. - dopowiadam ciszej.
- Nie wiem, ale nie musisz mi tego objaśniać.
- To całe szczęście, bo szczerze mówiąc nie mam na to nawet najmniejszej ochoty. - wzdycham.
   Przez cały czas po mojej głowie chodzą myśli związane z Zayn'em. Wyszedł z mojego mieszkania jakieś 3 godziny temu, a mimo to leże w łóżku, pod ciepłą kołdrą i wciąż o nim rozmyślam. Czy naprawdę przyszedł do mnie, bo się o mnie martwił? Myślałam, że on potrafi myśleć tylko o sobie, ale chyba się myliłam. Zadziwiające jest to, że na początku uczęszczania do szkoły tańca, podrywał praktycznie wszystkie dziewczyny, a teraz tak się zmienił.
   Konkurs, w którym weźmiemy udział nurtuje mnie równie mocno. Naprawdę się boję, że przez moją chorobę nie będziemy mieli wystarczająco dużo ćwiczeń i zbłaźnimy się na ogromną skalę. Przecież to będzie nagrywane, a później wszyscy telewidzowie zobaczą zmagania uczestników. Nie chcę, abyśmy oboje wyszli na kompletne beztalencia.
   Moja głowa zaczyna niemiłosiernie boleć od natłoku najrozmaitszych myśli, więc postanawiam dać sobie z tym spokój na dzisiaj. Oczyszczam swój umysł i staram się zasnąć, ale nie udaje mi się to. Czuję, że moja gorączka nie ma zamiaru dać mi spać tej nocy.

                                                                           ***

Przepraszam za długość rozdziału. Wiem, że jest krótki. Wcześniej był długi, ale uświadomiłam sobie, że przez połowę strony popełniłam ogromny błąd i pominęłam ten fragment xd Mam nadzieję, że mimo to podoba Wam się moje dzieło :D
Czekam z niecierpliwością na Wasze komentarze. Oprócz tego bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, wyświetlenia i obserwatorów :3 Jesteście najlepszymi czytelnikami na świecie :*
Kocham Was <3

15 komentarzy:

  1. To my tobie dziękujemy że to piszesz :3 co do rozdziału jest cudowny zresztą tak jak zawsze. Czekam na next =D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, jakie cudowne słowa. Bardzo Ci dziękuję, jesteś kochana <3

      Usuń
  2. WSPANIAŁY ! XD

    OdpowiedzUsuń
  3. cuuuuudo i czekam na next u mnie ma się coś za niedługo pojawić więc zapraszam www.zycie-nie-ma-granic.blogspot.com i tu też www.bo-zycie-jest-po-to.blogspot.com dzięki :3 ale jeśli o rozdział chodzi to wspaniały :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!! Uwielbiam twoje ff,błagam pisz dalej ;) zapraszam też do mnie na zyj-marzeniem.blogspot.com i this-is-my-fucking-life-honey.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku... Przepraszam że nie dawałam komentarza tak długo i dopiero teraz go piszę ale nie miałam neta przez tydzień. PRZEZ TYDZIEŃ, CZAISZ? Ja tu umierałam... Najgorszy tydzień w moim życiu, No ale jujuż jest... Co do rozdziału... Przezajebistokosmosowojednorożcowisty. Przysięgam na najcudowniejszą rzecz jaką Bóg stworzył, czyli loki Harrego. ;D Gdy czytałam ten rozdział to przez cały czas miałam wielkiego banana na ryju. Nie pytaj dlaczego, bo ja sama tego nie wiem. ( Jestem dziwna, to to ja wiem O.o ) No ale co jej sie dzieje noooo? Oni muszą razem ćwiczyć (bez skojarzeń zboczeńcu). Tak by the way, skromność Zayna mnie powala, ale ma w zupełności rację gdy mówi że jest najprzystojniejszym człowiekiem na ziemi... No ale... Wiesz. Dawaj następny <33333333 AJ LOW JU. AJ LOW THIS OPOWIADANIE. AJ LOW ŁORLD ( No może oprócz tych wszystkich wyrzyganych gnid -_- ) No to ja kończę sę. Bajbajbajbaj.


    Jak ci się będzie chciało to wejdź sobie na moje gówniane opowiadanie ( you-are-too-lovely.blogspot.com ) Jest miliard razy gorsze od twojego, (smuteczeg ;c) No ale możesz poczytać sobie te moje wypociny i ewentualnie skomentować, czego nie wymagam. <3333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Boże, nie mieć neta przez tydzień? o.o
      To jest już koniec świata XD
      Nie wiedziałam, że loki Harry'ego to najzajebistrza rzecz, jaką Bóg stworzył :D No to teraz już wiem...
      Nie miałam żadnych skojarzeń z ,,Oni muszą razem ćwiczyć'' dopóki nie przeczytałam nawiasu XD
      Co do skromności Zayn'a... on nigdy nie będzie skromny. A już szczególnie w tym opowiadaniu XD
      Bardzo dziękuję Ci za to, że napisałaś tak długi komentarz. To dla mnie naprawdę wiele znaczy :*
      Kocham Cię <3
      Ps: Twój angielski mnie rozwalił na łopatki XD

      Usuń
  6. wpadłam przez przypadek i zainteresował mnie nagłówek z zaynem więc postanowiłam przeczytać i musze Ci powiedzieć,że bardzo ciekawe ; D życze weny w pisaniu i pozdrawiam.

    zapraszam : http://lit-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale proszę o odsyłanie spamu do zakładki SPAM

      Usuń
  7. Piszę ten komentarz już trzeci raz, mam jakiś problem z dodaniem...Oby teraz się udało!
    W końcu dorwałam komputer i mogłam nadrobić zaległości na jednym z moich ulubionych opowiadań (tak, mówię o Twoim blogu!). Przepraszam, że tak długo nie wchodziłam, ale siła wyższa.
    Strasznie głupio, że Tiffany zachorowała i nie mogą ćwiczyć, ale mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje i wrócą do treningów ;)
    Uwielbiam zachowanie Zayna. Jest zarozumiały i w tym wszystkim cholernie uroczy <3 Ciesze się, że martwi się o Tiffany, bo to oznacza, że chociaż trochę mu na niej zależy :D
    Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła regularnie odwiedzać i komentować Twojego bloga. Z każdym rozdziałem uwielbiam tą historię i Ciebie coraz bardziej! ;)
    Kocham, kocham, kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mi miło, skoro uważasz, że to jedno z Twoich ulubionych opowiadań :D
    To czy wrócą czy nie wrócą dowiesz się na pewno w następnym rozdziale :3
    Ja też lubię takiego Zayn'a, więc postanowiłam, że będzie właśnie takim zarozumiałym, uroczym Malikiem w tym opowiadaniu xD
    Ja też Cię uwielbiam i mam nadzieję, że będziesz regularnie odwiedzać i komentować tego bloga, jeśli oczywiście będziesz miała taką możliwość :*
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń