sobota, 19 marca 2016

rozdział dwudziesty część druga

   Krzyczę, gdy wiatr miota nas na wszystkie strony. Ogarniająca mnie adrenalina jest niesamowita i już po chwili przytłacza strach. W pewnym momencie Zayn porywa moje ciało dłońmi i przyciąga mnie do siebie, tworząc z naszych ciał jedność. Gdy pociąga za sznurek i otwiera spadochron, czujemy mocne szarpnięcie, które porywa nas do tyłu. Jesteśmy parę metrów nad ziemią i powoli się ku niej zbliżamy. Serce nieuchronnie podchodzi mi do gardła, ale dłonie Malika odganiają to uczucie. W końcu nasze ciała dotykają ziemi, a materiał spadochronu upada na nas, zakrywając nas. Zrzucamy go z siebie i głośno się śmiejemy. Dźwięk naszych śmiechów miesza się ze sobą, a my chwytamy się za brzuchy.
- Jesteśmy kompletnymi wariatami! - Stwierdzenie Zayna jest zdecydowanie trafne.
- Powiem ci, że prawie dostałam zawału serca, skacząc z tym spadochronem, ale naprawdę było warto.
- Podobało ci się? - Kąciki jego ust kierują się ku górze.
- Bardzo. - Delikatnie całuję go w usta. - Dziękuję za wspaniały prezent.
- Obiecuję, że mam w planie jeszcze kilka wspanialszych.
- Dobra, dobra. Ty już mnie lepiej tak nie rozpieszczaj, bo się przyzwyczaję.
- To się przyzwyczajaj. - Posłał mi zalotny uśmieszek.

                                                          ***

   Jestem właśnie w połowie drogi do szkoły tańca, kiedy czuję jak czyjeś ręce lądują na moich oczach. Delikatnie się uśmiecham.
- Zgadnij, kto to. - Słyszę zachrypnięty głos tuż przy swoim uchu.
- Czyżby mój przystojny chłopak?
- Na pewno przystojny i zdecydowanie twój. - Staje przede mną i długo całuje mnie w usta. Nie widziałam go tylko przez jedną noc, a już zdążyłam się za nim stęsknić. Powoli ruszamy przed siebie w ciszy. Nie jest ona jednak krępująca, tylko bardzo przyjemna. Po prostu rozkoszujemy się swoją obecnością. Jesteśmy już parę metrów od celu, gdy czuję jak nasze dłonie ocierają się o siebie. Odruchowo splatamy swoje palce. Nagle jak spod ziemi wyrasta przed nami piękna blondynka. Mam ochotę zabić ją spojrzeniem, kiedy widzę jak patrzy na Zayna, a on na nią.
- Przepraszam, nie wiecie może gdzie znajduje się najbliższa szkoła tańca towarzyskiego? - Błyska swoim olśniewającym uśmiechem. Jej zęby są tak cholernie białe i proste, że mam ochotę je wybić co do jednego.
- Świetnie trafiłaś - Zayn posyła jej tak uwodzicielskie spojrzenie, jakie posyłał mi, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy. Ogarnia mnie ogromne pragnienie, by uderzyć go z całej siły w twarz. - bo tak się składa, że stojąca tutaj Tiffany, jest właścicielką tej szkoły, a ja jestem jednym z jej uczniów.
- I moim chłopakiem - podkreślam ze złością, mocniej ściskając jego dłoń.
- Tak, naturalnie - zgadza się zdezorientowany i w końcu otrząsa się z tego swojego transu. - Akurat się tam wybieramy, więc możesz pójść z nami.
- Na pewno mogę? - pyta niepewnie, patrząc na mnie z niechęcią. Udaje niewiniątko, myślę z goryczą.
- Tak - mruczę cicho, paraliżując ją wzrokiem.
- Więc chodźmy. - Zayn pięknie się do niej uśmiecha, za co mocno walę go w bok.
- Aua, za co?! - jęczy.
- Już ty dobrze wiesz za co - burczę zdenerwowana.

                                                          ***

   - Cześć wszystkim. - Tiffany posyła promienny uśmiech wszystkim osobom, znajdującym się w pomieszczeniu. No, prawie wszystkim.
- Wiem, że długo mnie nie było, ale szybko to nadrobimy. Dobierzcie się proszę w pary. Ale zanim to zrobicie przedstawiam wam nową uczestniczkę naszych zajęć... - Spogląda na dziewczynę, uświadamiając sobie, że nie zna jej imienia.
- Lily - mówi cicho blondyna.
- Czy ktoś chce tańczyć z Lily i pokazać jej podstawowe kroki? - pyta ignorując to, że Zayn dziwnie jej się przygląda. Cały wianuszek zapatrzonych w dziewczynę chłopaków podchodzi do niej. Tiffany przewraca oczami, tak  jak pozostałe dziewczyny. Mocno chwyta za przedramię swojego chłopaka, który jako kolejny próbuje podejść do obleganej Lily.
- Nawet się nie waż. - Razi go spojrzeniem.
- No ok - bąknął cicho.
- Dobrze, skoro Lily ma tylu wielbicieli, to niech sama wybierze z kim chce tańczyć.
Dziewczyna kieruje wzrok na Malika, ale widząc minę Tiffany, szybko zmienia zdanie. Mierzy krytycznie chłopaków od góry do dołu, aż w końcu decyduje się na Victora. Crawford jednego jest pewna. Zrobi wszystko, aby uprzykrzyć  tej całej Lily naukę w jej szkole. A niech tylko spróbuje się dostawiać do Zayna to na pewno wyleci na zbity pysk.

1 komentarz: