tag:blogger.com,1999:blog-84118888572409103912024-02-02T10:27:51.014-08:00DANCE WITH MEmartatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.comBlogger28125tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-54291106073223243312016-07-22T12:28:00.000-07:002016-07-22T12:28:07.169-07:00rozdział dwudziesty pierwszy<div style="text-align: justify;">
Sytuacja stała się dramatyczna. Relacja Zayna i Tiffany zaczęła wisieć na włosku. Chłopak co chwilę wychwalał piękną Lily, przez co Tiffany strzelała fochy i nie chciała się spotykać z Malikiem. W końcu doszła jednak do wniosku, że jeśli dalej będzie to tak wyglądać, sprytna blondynka, której Zayn wpadł w oko wykorzysta sytuację i uwiedzie jej chłopaka, a to byłaby ostatnia rzecz, jaką Crawford mogłaby znieść. Postanowiła więc, że przyjmie całkiem odmienną strategię i Lily stanie się dzięki temu dla Zayna już znacznie mniej atrakcyjna. Poza tym skoro ona musiała być zazdrosna o swojego chłopaka, to dlaczego by nie sprawić, że i on się taki stanie. Jeśli rozpocznie takie działania jakie miała w planie, a brunet nie poczuje się cholernie zazdrosny o swoją dziewczynę to chyba ich związek nie przetrwa za żadne skarby tego świata. Wątpiła jednak, że tak się to skończy. Przecież Zayn bardzo ją kocha, a ta cała Lily będzie tylko przez chwilę przeszkodą, której w końcu się pozbędą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Już sam tak naprawdę nie wiem co powinienem zrobić. Moja własna dziewczyna jest o mnie tak cholernie zazdrosna, że wpadła w jakąś paranoje i co chwilę się obraża. Owszem, nie mogę powiedzieć, że Lily jest brzydka, no i zdecydowanie się jej podobam, ale przecież podstawą udanego związku jest zaufanie, a mam wrażenie, że Tiffany już przestała mnie nim darzyć. Czy ona naprawdę uważa, że polecę na pierwszą lepszą ładną dziewczynę, której wpadłem w oko i tak po prostu ją zostawię? No nie powiem, to niezwykle urocze, że jest o mnie zazdrosna, ale wszystko ma swoje granice. Przecież nigdy bym jej nie opuścił, a już na pewno nie z tak błahego powodu. Kocham ją całym sercem i zrobiłbym dla niej wszystko. Mógłbym nawet skoczyć za nią w ogień. Postanowiłem, że na początek zorganizuję jakąś romantyczną randkę, ale dobrze wiem, że to wcale nie będzie takie proste. Będę się musiał bardzo postarać, żeby między nami było tak jak dawniej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Parę minut temu dostałam od Zayna smsa, który brzmiał tak: ,,Ostatnio między nami utworzył się dziwny dystans. Chciałbym to zmienić. Szykuj się, bo będę po ciebie za godzinę. Zabiorę cię w pewne niesamowite miejsce. Myślę, że ci się spodoba ;)''.</div>
<div style="text-align: justify;">
Sama tak naprawdę nie wiem czego chcę. Odkąd dostałam tą wiadomość, cały czas siedzę na łóżku i rozmyślam, trzymając telefon na kolanach. W końcu jednak dochodzę do wniosku, że choćbym wysłała mu smsa, że nigdzie nie jadę, on i tak by przybył pod mój dom, więc zaczynam się szykować. Ponieważ do przyjazdu Zayna zostało mi tylko pół godziny, szybko wciągam na siebie zwiewną fioletową sukienkę z plecionym paskiem w talii i wskakuję w balerinki tego samego koloru. Moje włosy spinam w nienagannego koka, a na twarz nakładam tylko delikatny brzoskwiniowy błyszczyk i odrobinę tuszu na rzęsy. Na ramię zakładam małą torebkę w kolorowe kwiaty. Już gotowa staję przed lustrem i dokonuje ostatnich poprawek. Dokładnie dwie minuty później słyszę dzwonek do drzwi, więc je otwieram.<br />
Zayn założył na siebie czarne jeansy i zwykła białą koszulkę, idealnie podkreślającą jego niesamowitą muskulaturę. Jego czekoladowe oczy śledzą z uwagą moje ciało, przez co czuję delikatny rumieniec, wpływający na moja twarz.<br />
- Cześć - mówię nieśmiało.<br />
- Cześć, pięknie dziś wyglądasz.<br />
- Dziękuję. - Czuję jak jego usta delikatnie muskają mój policzek na przywitanie.<br />
- Gotowa? - pyta. Delikatnie kiwam głową na potwierdzenie. Wychodzimy z budynku, a następnie udajemy się w stronę jego samochodu. Zanim zdążę otworzyć drzwi od strony pasażera, mój chłopak robi to za mnie.<br />
- Dziękuję - mówię i z gracją zajmuję swoje miejsce.<br />
<br />
***<br />
<br />
Po dwóch godzinach jazdy jesteśmy nareszcie na miejscu. Stoi przed nami ogromny szary budynek beż żadnego nawet najmniejszego napisu.<br />
- Co to za miejsce? - pytam zaciekawiona.<br />
- Chodźmy to się przekonasz.<br />
Wysiadamy z auta, a następnie powoli udajemy się do środka budynku. Po przekroczeniu jego progu, zamieram. Zayn zabrał mnie do oceanarium. Od dziecka marzyłam o tym, żeby znaleźć się w tym miejscu. Powoli przesuwamy się przed siebie, a wokół nas wszędzie jest ogromne akwarium. Są w nim kolorowe ryby, płaszczki, ośmiornice, meduzy, a nawet olbrzymie rekiny. Te ostatnie robią na mnie zdecydowanie największe wrażenie. Owszem, nieraz słyszałam o tym, że te zwierzęta są naprawdę wielkie, ale kiedy oglądałam je w telewizji średnio w to wierzyłam. Dopiero teraz, kiedy przepływa koło mnie 3-metrowy kolos, zdaję sobie z tego sprawę.<br />
- Jakie to piękne - wzdycham z rozmarzeniem.<br />
- Tak, to prawda. - Uśmiecha się delikatnie.<br />
- Ale nie wierzę, że pamiętałeś, że od zawsze marzyłam, żeby się tu znaleźć.<br />
- Pamiętam wszystko, co jest z tobą związane. - Posyła mi łobuzerski uśmiech i szturcha mnie delikatnie w ramię.<br />
- Jak słodko. - Odwzajemniam uśmiech.<br />
- Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.<br />
- Jaką?<br />
- Nie tak prędko. Dam ci ją później.<br />
- Później, to znaczy kiedy?<br />
- Jak już będziemy u ciebie.<br />
- Już wracamy? - pytam rozczarowana. - Myślałam, że przygotowałeś dla mnie dzień pełen niespodzianek.<br />
- Jaka wymagająca. - Śmieje się cicho. - A nie przygotowałem?<br />
- A niby co ciekawego możemy robić w moim domu? - Zbliża się do mnie od tyłu tak, że czuję jego oddech na swojej szyi, a potem chwyta mnie w talii. Przenosi swoje usta blisko mojego ucha i chwilę później słyszę jego zachrypnięty szept.<br />
- No wiesz... Masz bardzo duże, wygodne dwuosobowe łóżko.<br />
- Zboczeniec. - Próbuję się mu wyrwać, ale jego uścisk jest za silny.<br />
- Możemy na nim leżeć i...<br />
- Nie wiem, czy chcę, żebyś dokończył swoją wypowiedź. - Zdaje się, że ma on w planie zdjąć ze mnie tę bardzo ładną sukienkę. Chociaż... Może to wcale nie jest taki zły pomysł.<br />
- Oglądać film, który dla nas przygotowałem - kończy, a ja cicho prycham. Chłopak za to wybucha tak głośnym śmiechem, że inni ludzie w oceanarium patrzą się na nas jakbyśmy się urwali z księżyca. Jedno starsze małżeństwo jest tak oburzone naszym zachowaniem, że kręcą tylko głowami i odchodzą jak najdalej od nas. Rozbawieni kierujemy się w stronę wyjścia. - A tak poza tym, to kto tu jest zboczuszkiem? - rzuca na doczepne i znów zaczynamy się śmiać.<br />
<br />
***<br />
<br />
Kiedy już jesteśmy u mnie, zrzucam buty z nóg i kieruję się do sypialni. Zayn podąża tuż za mną z płytą i jakimś podłużnym pudełkiem. Gdzie on to miał schowane?<br />
- No dobra, co to za film?<br />
- Zobaczysz, jak się zacznie - odpowiada i podaje mi płytę, którą wkładam do odtwarzacza.<br />
- Na razie nie włączaj. - Bez sprzeciwu podnoszę się do góry, kiedy czuję jak podciąga do góry mój łokieć. - Mam nadzieję, że ci się spodoba.<br />
Biorę do rąk pudełko i je otwieram. Nie mogę uwierzyć w to co widzę. Na aksamitnej czerwonej poduszeczce leży spełnienie moich najskrytszych marzeń. Łapacz snów.<br />
- Żeby wszystkie złe sny omijały cię szerokim łukiem. Podoba ci się?<br />
- Oczywiście. Skąd wiedziałeś, że o nim marzyłam? - Dotykam z namaszczeniem fioletowo-niebieskich piór i wieszam łapacz snów na haczyku nad moim łóżkiem. Tak właściwie na to był przeznaczony. Obiecałam sobie, że wcześniej czy później sprezentuję sobie to cudeńko.<br />
Czuję dłonie Malika na swojej talii i odwracam się w jego stronę.<br />
- Nie sądzisz, że należy mi się jakieś niewinne podziękowanie? - Stuka palcem wskazującym w swój policzek, ale ja ignoruje ten gest i namiętnie go całuję. - Okej, tak też może być.<br />
Brunet jest ewidentnie zadowolony z siebie. Jednak kiedy kładzie dłoń na moim udzie i zaczyna podwijać sukienkę, sprytnie mu się wymykam.<br />
- Przecież mamy oglądać film. - Mrugam do niego, a on tylko głośno wzdycha i wciska play na pilocie, kładąc się koło mnie na łóżku. Oczywiście okazało się, że film, który wybrał chłopak to ,,Obecność 2'', więc jeszcze przed napisami początkowymi byłam tak przerażona, że prawie dostałam zawału.<br />
- Nie mogłeś wybrać czego innego? Dobrze wiesz, że nie chciałam oglądać tego filmu.<br />
- No daj spokój. Przecież chciałaś się trochę poprzytulać.<br />
- Tak, a ty niby skąd to wiesz?<br />
- Zapomniałaś, że potrafię czytać w twoich myślach?<br />
- A no tak - mówię zirytowana i usiłuję dalej oglądać, ale film jest tak przerażający, że co chwilę chowam głowę w koszulkę Zayna. Nawet nie wiem, kiedy zasypiam.<br />
<br />
***<br />
<br />
Przepraszam za tak długą nieobecność :( Jeszcze kilka rozdziałów i epilog. Mam jednak dobry pomysł na 2 część i myślę, że ona powstanie :D Mam nadzieję, że i Wy byście tego chcieli :)</div>
martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-90666226937365063102016-07-21T03:46:00.001-07:002016-07-21T03:46:08.623-07:00Nowy rozdział pojawi się jutro :) Przepraszam za to, że tak późno, ale wcześniej miałam lekkie urwanie głowy xd Mam nadzieję, że ktoś z Was był na tyle cierpliwy i jeszcze ze mną jest.martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-79005692365750602262016-03-19T05:00:00.000-07:002016-03-19T05:00:11.220-07:00rozdział dwudziesty część druga Krzyczę, gdy wiatr miota nas na wszystkie strony. Ogarniająca mnie adrenalina jest niesamowita i już po chwili przytłacza strach. W pewnym momencie Zayn porywa moje ciało dłońmi i przyciąga mnie do siebie, tworząc z naszych ciał jedność. Gdy pociąga za sznurek i otwiera spadochron, czujemy mocne szarpnięcie, które porywa nas do tyłu. Jesteśmy parę metrów nad ziemią i powoli się ku niej zbliżamy. Serce nieuchronnie podchodzi mi do gardła, ale dłonie Malika odganiają to uczucie. W końcu nasze ciała dotykają ziemi, a materiał spadochronu upada na nas, zakrywając nas. Zrzucamy go z siebie i głośno się śmiejemy. Dźwięk naszych śmiechów miesza się ze sobą, a my chwytamy się za brzuchy.<br />
- Jesteśmy kompletnymi wariatami! - Stwierdzenie Zayna jest zdecydowanie trafne.<br />
- Powiem ci, że prawie dostałam zawału serca, skacząc z tym spadochronem, ale naprawdę było warto.<br />
- Podobało ci się? - Kąciki jego ust kierują się ku górze.<br />
- Bardzo. - Delikatnie całuję go w usta. - Dziękuję za wspaniały prezent.<br />
- Obiecuję, że mam w planie jeszcze kilka wspanialszych.<br />
- Dobra, dobra. Ty już mnie lepiej tak nie rozpieszczaj, bo się przyzwyczaję.<br />
- To się przyzwyczajaj. - Posłał mi zalotny uśmieszek.<br />
<br />
***<br />
<br />
Jestem właśnie w połowie drogi do szkoły tańca, kiedy czuję jak czyjeś ręce lądują na moich oczach. Delikatnie się uśmiecham.<br />
- Zgadnij, kto to. - Słyszę zachrypnięty głos tuż przy swoim uchu.<br />
- Czyżby mój przystojny chłopak?<br />
- Na pewno przystojny i zdecydowanie twój. - Staje przede mną i długo całuje mnie w usta. Nie widziałam go tylko przez jedną noc, a już zdążyłam się za nim stęsknić. Powoli ruszamy przed siebie w ciszy. Nie jest ona jednak krępująca, tylko bardzo przyjemna. Po prostu rozkoszujemy się swoją obecnością. Jesteśmy już parę metrów od celu, gdy czuję jak nasze dłonie ocierają się o siebie. Odruchowo splatamy swoje palce. Nagle jak spod ziemi wyrasta przed nami piękna blondynka. Mam ochotę zabić ją spojrzeniem, kiedy widzę jak patrzy na Zayna, a on na nią.<br />
- Przepraszam, nie wiecie może gdzie znajduje się najbliższa szkoła tańca towarzyskiego? - Błyska swoim olśniewającym uśmiechem. Jej zęby są tak cholernie białe i proste, że mam ochotę je wybić co do jednego.<br />
- Świetnie trafiłaś - Zayn posyła jej tak uwodzicielskie spojrzenie, jakie posyłał mi, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy. Ogarnia mnie ogromne pragnienie, by uderzyć go z całej siły w twarz. - bo tak się składa, że stojąca tutaj Tiffany, jest właścicielką tej szkoły, a ja jestem jednym z jej uczniów.<br />
- I moim chłopakiem - podkreślam ze złością, mocniej ściskając jego dłoń.<br />
- Tak, naturalnie - zgadza się zdezorientowany i w końcu otrząsa się z tego swojego transu. - Akurat się tam wybieramy, więc możesz pójść z nami.<br />
- Na pewno mogę? - pyta niepewnie, patrząc na mnie z niechęcią. Udaje niewiniątko, myślę z goryczą.<br />
- Tak - mruczę cicho, paraliżując ją wzrokiem.<br />
- Więc chodźmy. - Zayn pięknie się do niej uśmiecha, za co mocno walę go w bok.<br />
- Aua, za co?! - jęczy.<br />
- Już ty dobrze wiesz za co - burczę zdenerwowana.<br />
<br />
***<br />
<br />
- Cześć wszystkim. - Tiffany posyła promienny uśmiech wszystkim osobom, znajdującym się w pomieszczeniu. No, prawie wszystkim.<br />
- Wiem, że długo mnie nie było, ale szybko to nadrobimy. Dobierzcie się proszę w pary. Ale zanim to zrobicie przedstawiam wam nową uczestniczkę naszych zajęć... - Spogląda na dziewczynę, uświadamiając sobie, że nie zna jej imienia.<br />
- Lily - mówi cicho blondyna.<br />
- Czy ktoś chce tańczyć z Lily i pokazać jej podstawowe kroki? - pyta ignorując to, że Zayn dziwnie jej się przygląda. Cały wianuszek zapatrzonych w dziewczynę chłopaków podchodzi do niej. Tiffany przewraca oczami, tak jak pozostałe dziewczyny. Mocno chwyta za przedramię swojego chłopaka, który jako kolejny próbuje podejść do obleganej Lily.<br />
- Nawet się nie waż. - Razi go spojrzeniem.<br />
- No ok - bąknął cicho.<br />
- Dobrze, skoro Lily ma tylu wielbicieli, to niech sama wybierze z kim chce tańczyć.<br />
Dziewczyna kieruje wzrok na Malika, ale widząc minę Tiffany, szybko zmienia zdanie. Mierzy krytycznie chłopaków od góry do dołu, aż w końcu decyduje się na Victora. Crawford jednego jest pewna. Zrobi wszystko, aby uprzykrzyć tej całej Lily naukę w jej szkole. A niech tylko spróbuje się dostawiać do Zayna to na pewno wyleci na zbity pysk.martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-90438371879611903522015-12-12T04:31:00.000-08:002015-12-12T04:31:37.267-08:00rozdział dwudziesty część pierwsza<div style="text-align: justify;">
- A ty co taki zabiegany dzisiaj? - pyta rozbawiona mama, kiedy zakładam buta na jedną nogę, omal nie potykając się o drugą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ojej, nie bądź taka ciekawska. Po prostu mi się śpieszy. Jak wyglądam? - pytam, wykonując piruet. Słyszę jej melodyjny śmiech.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Masz randkę z Tiffany. - Kąciki jej ust wędrują ku górze. Zdecydowanie ją lubi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Skąd wiesz? - dziwię się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kochanie, ile ja mam lat?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dużo w każdym razie. - Teraz to ja chichoczę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeżeli przez tą dziewczynę jesteś taki szczęśliwy to chyba muszę jej postawić jakieś zakupy. I to bardzo duże.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeżeli nie będę musiał latać po sklepach razem z wami to w porządku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nawet dla oglądania Tiffany w różnych ciekawych strojach się nie poświęcisz, synku?</div>
<div style="text-align: justify;">
- No wiesz... Mogę iść z wami do sklepu z bielizną - mruczę rozmarzony, a mama żartobliwie grozi mi palcem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co to ma znaczyć? - pyta oburzona.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No mamuś, przecież oboje jesteśmy już dorośli.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, masz racje. Ale nie przeginaj struny i się nie zapominajcie zabezpieczyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak mamo, nie jestem już małym chłopcem. Będę pamiętał. Pa - wołam, wychodząc.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zakładam na siebie czarną, koronkową bieliznę (w końcu nie wiadomo jak potoczy się nasze spotkanie), wygodną szarą sukienkę do kolan i czarne balerinki. Zayn oznajmił mi dwie godziny temu, że zabiera mnie na bardzo ciekawą wycieczkę. Znając jego pomysłowość możliwe, że trafimy do lasu, a szpilki nie będą odpowiednim obuwiem do takiego miejsca. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- To powiesz mi w końcu dokąd jedziemy? - naciskam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie ma mowy, już ci mówiłem, że to niespodzianka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ja ci mówiłam, że nie lubię niespodzianek.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W takim razie masz problem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Masz szczęście, że cię kocham, bo inaczej...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co inaczej? Uprawiałabyś ze mną seks bez zobowiązań.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Słucham? - prawię dławię się własnym powietrzem, ale widząc jego ogromne rozbawienie, sama się śmieję.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Twoje poczucie humoru czasami mnie przeraża. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteśmy na miejscu - oznajmia znienacka. Patrzę zaskoczona na otaczający nas jeden wielki pas startowy pośrodku łąki i stojący przed nami samolot.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zayn, czy ty sobie ze mnie jaja robisz? - pytam przerażona.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, dlaczego?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przecież całkiem niedawno mówiłam ci, że mam ogromny lęk wysokości.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, kotku. A ja jestem od tego, żeby unicestwić wszystkie twoje lęki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie ma mowy, żebym wysiadła z tego samochodu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W takim razie wyciągnę cię stad siłą. - Otwiera drzwi i wychodzi na zewnątrz, a następnie podchodzi od mojej strony. Wczepiam się z całej siły w siedzenie, ale on i tak z niezwykłą łatwością bierze mnie na ręce i zanosi przed samolot.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie ma mowy, że tam wsiądę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Owszem, wsiądziesz.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zayn wkłada mnie na pokład i szybko zamyka drzwi, by uniemożliwić mi ucieczkę. Patrzę ze zmarszczonymi brwiami na strój, który chłopak mi podaje, aż dociera do mnie co to jest. STRÓJ DO SKOKU ZE SPADOCHRONEM. Moje oczy prawie wyskakują z orbit.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba zwariowałeś, jeżeli myślisz, że wyskoczę ze spadochronem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zwariowałem, jak tylko zobaczyłem cię po raz pierwszy. A teraz przestań zrzędzić i się przebieraj.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie ma mowy. Prędzej wyskoczę z tego cholernego samolotu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie radziłbym tego robić, kochanie. Jesteśmy już 5 kilometrów nad ziemią. Zaraz będziesz stąd skakać, ale z zabezpieczeniem i ze mną.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra, ale ty odpowiadasz za moje życie. - Wywracam oczami i w końcu daję za wygraną. Tak szybką jak tylko potrafię zdejmuję z siebie sukienkę i zakładam kombinezon. Bokiem oka widzę, jak Malik patrzy na mnie łapczywie, przygryzając wargę.Wygląda na to, że moja bielizna przyniosła pożądany efekt. Dopiero kiedy jestem gotowa, on sam zaczyna się przebierać. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przełykam głośno ślinę, gdy Zayn zakłada plecak ze spadochronem. Stoimy przed drzwiami, które sekundę później otwierają się na oścież.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gotowa? - pyta, chwytając mnie w pasie i mocno mnie obejmując. Nieznacznie kiwam głową, wewnątrz modlę się o przeżycie. No i skaczemy, czując mocny opór powietrza.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-87042330088864516102015-02-22T01:59:00.000-08:002015-02-22T01:59:05.960-08:00ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY Budzę się i na wstępie głęboko ziewam. Czuję przyjemne ciepło, które otacza mnie z każdej strony. Początkowo przychodzi mi na myśl, że to za sprawą cieplusieńkiej kołdry, ale kiedy otwieram oczy przekonuję się, że nie mam racji. Leże wygodnie rozłożona na klatce piersiowej Zayna. Moja twarz jest wciśnięta w jego koszulę, a jego ręka jest niedbale przerzucona przez moją talię. Czuję jak moje policzki stają się czerwone na myśl o tym, że chciałabym budzić się tak codziennie, chciałabym spędzać z nim każdą noc, tulić się do niego...<br />
Nigdy nie spałam lepiej.<br />
Czuję pod sobą ruch i domyślam się, że chłopak już wstaje. Czuję jego oddech na mojej szyi i wzdrygam się lekko. Jego uścisk staje się jeszcze silniejszy, a ja ledwo jestem w stanie oddychać.<br />
- Dusisz mnie. - Śmieję się cicho.<br />
- Wybacz, chciałem sprawdzić czy to aby na pewno nie jest tylko piękny sen. - Jego głos jest niesamowicie zachrypnięty. Moje wnętrze prawie wybucha.<br />
Delikatnie unoszę kąciki swoich ust. - Czasami potrafisz być bardzo uroczy.<br />
Głośno krzyczę w oszołomieniu, gdy ląduje pod nim na łóżku. Jego twarz przybliża się do mojej tak, że dzielą je tylko milimetry. Jego oddech owiewa moje usta, kiedy się do mnie odzywa.<br />
- I co ja mam teraz z tobą zrobić?<br />
Wyobrażam sobie jak teraz musi wyglądać nasza dwójka. Ja leżąca pod nim w sukni balowej, a on będący nade mną w eleganckim garniturze. Zupełnie jak książę i jego księżniczka. Prawdziwa bajka. Jakie to piękne...<br />
- Nie mam pojęcia. Sam zadecyduj. - Kładę dłoń na jego klatce piersiowej i zauważam, że zaczyna głębiej oddychać.<br />
- Kusisz mnie jak jasna cholera, ale to nie jest ten czas, gdy mogę cię pocałować - Jego usta delikatnie muskają mój policzek. - W każdym razie nie w taki sposób, w jaki oboje byśmy tego chcieli. - Chwilę później jego gęste, długie rzęsy łaskoczą moje kości policzkowe. Mam ochotę krzyknąć z frustracji, gdy zwinnie podnosi się z mojego łóżka i staje na nogi, poprawiając swoją pomiętą koszulę. Nakłada na ramiona marynarkę i przejeżdża dłonią po roztrzepanych włosach.<br />
- No, to ja będę już szedł. Trzeba przecież ubrać się w coś normalnego. Ale ubierz się ładnie, bo chcę cię gdzieś zabrać.<br />
- Gdzie tym razem?<br />
- Niespodzianka - odpowiada krótko.<br />
- Nie cierpię niespodzianek. - Przewracam oczami.<br />
- Właśnie dlatego wciąż cię nimi obsypuję. - Mruga do mnie i nie mówiąc ani słowa więcej, wychodzi.<br />
<br />
*<br />
<br />
Tiffany właśnie kończy się przygotowywać, kiedy słyszy dzwonek do drzwi. Otwiera je i uśmiecha się na widok Zayna. Chłopak jest ubrany w ciemne jeansy i białą koszulkę, przez którą idealnie uwidaczniają się jego mięśnie. Przejeżdża wzrokiem po jej sukience i uśmiecha się szeroko. Na ciele dziewczyny znajduje się prawie całkiem przezroczysta szara sukienka sięgająca jej dokładnie do kolan.<br />
- Przepięknie wyglądasz - mówi kładąc ręce na jej tali. Dziewczyna pochłania przez chwilę jego miętowy zapach.<br />
- Ładnie pachniesz. - Zayn śmieje się głośno, a Tiffany uświadamia sobie, że powiedziała te słowa na głos.<br />
- Chodź. - Ciągnie ją za rękę w stronę wyjścia.<br />
<br />
*<br />
<br />
- Twoja niespodzianka chyba nie wypali.<br />
- Dlaczego? - Unosi pytająco brew, odwracając się na chwilę w jej stronę.<br />
- Dlatego, że znam tę drogę. Wiem, gdzie mnie wieziesz, a nawet nie zasłoniłeś mi oczu.<br />
- Największy efekt mojej niespodzianki wciąż jest ukryty. - Uśmiecha się tajemniczo.<br />
Tiffany wiedziała, że Malik zabiera ją w miejsce, gdzie już kiedyś byli. Jednakże widok okazuje się jeszcze piękniejszy niż za pierwszym razem. Ostatnio była to wiosna. Wszystko było zielone i budziło się do życia. Było to naprawdę cudowne, ale nie mogło się równać z jesiennym krajobrazem tego miejsca.<br />
- Wow, tu jest jeszcze piękniej niż poprzednim razem.<br />
- Ty też jesteś jeszcze piękniejsza niż poprzednim razem.<br />
- Słucham? - pyta zakłopotana.<br />
- Nic, nic. Po prostu... od dawna usiłuję ci coś powiedzieć. Pozwolisz, że zrobię to teraz?<br />
- Tak, nie krępuj się.<br />
- Jak widzisz to miejsce wciąż się zmienia i wciąż będzie to robić. Z każdą porą roku będą się zmieniać barwy, temperatura i wszystko inne. Tylko jedno wciąż pozostanie takie samo. Nasz dwójka. Oczywiście nie dosłownie, ale myślę, że wiesz co mam na myśli. - Opuszcza wzrok wyraźnie zakłopotany.<br />
- Chyba nie do końca rozumiem do czego zmierzasz.<br />
- W takim razie mi nie przerywaj.<br />
- Przepraszam. - Podnosi ręce w górę w geście poddania.<br />
- Od dawna zbierałem się, żeby ci to powiedzieć, ale to nie takie proste. Nie ukrywam, że dopóki cię nie poznałem, traktowałem kobiety przedmiotowo. Zawsze chodziło mi tylko o seks. - Dziewczyna wykrzywia swoją twarz w obrzydzeniu, dopóki nie słyszy jego następnych słów. - Już gdy zobaczyłem cię po raz pierwszy zorientowałem się, że jesteś wyjątkowa. Miałaś ten niesamowity błysk w oku i wieczny uśmiech na twarzy, czasem nawet wbrew własnej woli. Niedawno, po twoim wyjeździe do Ameryki odkryłem, że potrafię się za tobą stęsknić już po godzinie twojej nieobecności. Pewnie już nigdy nie zmieni się to, że... Może ujmę to tak... Nie chcę dłużej być twoim przyjacielem. Nawet nie tyle nie chcę, co nie potrafię. Zamiast w przyszłości swatać cię z chłopakami, pocieszać po rozstaniach i motywować do randek z obcymi gośćmi, wolałbym całować cię, spędzać z tobą każdą noc oraz robić wszystkie inne rzeczy, które robią pary. Ja... - Przełyka głośno ślinę, a mięśnie jego twarzy wyraźnie się napinają. - Kocham cię, Tiffany Crawford. Kocham cię tak jak nikogo wcześniej i czuję, ze to niemożliwe, abym w przyszłości pokochał kogoś mocniej. - Prostuje się dumnie, a na jego twarzy maluje się bardzo poważna mina, gdy oczekuje na jej odpowiedź.<br />
- Ja... - Dziewczyna opuszcza wzrok, a później znów patrzy w jego oczy. - Ja też cię kocham, Zayn. Najbardziej na świecie i też za tobą tęskniłam, kiedy nie było mnie w Anglii. - Dziewczyna z ogromnym zdziwieniem, ale i radością widzi w jego oczach łzy szczęścia.<br />
- Chodź tu - Zayn mówi to, przyciągając ją do mocnego uścisku pełnego miłości.<br />
<br />
*<br />
<br />
Odrywam się od niego i odruchowo kładę dłoń na jego policzku.<br />
- Czyli teraz nie jesteśmy przyjaciółmi, tylko kimś więcej?<br />
- No chyba tak, ale po co o to pytasz?<br />
- Bo przynajmniej teraz nie będę czuł poczucia winy, robiąc to. - Nachyla się nade mną i delikatnie muska moje usta. Przymykam powieki i prawie niezauważalnie unoszę kąciki swoich ust.<br />
- Twoje usta są takie idealne.<br />
Wciągam głęboko powietrze i przyciągam go do siebie tak mocno, że lądujemy na trawie, kolorowej od znajdujących się na niej liści. Nos Malika styka się z moim. Obejmuję dłońmi jego kark i uśmiecham się szeroko. Złączam nasze usta w namiętnym pocałunku. Całujemy się, tocząc po kolorowej trawie. Łapię za koszulkę Zayna i ściągam ją szybkim ruchem. Mimo panującego wokół nas chłodu, czuję, że robi mi się gorąco. Natomiast Zayn zaczyna drżeć, przez co mam ochotę wybuchnąć głośnym śmiechem. Nie robię tego jednak, bo zastanawiam się jak wybrnie z powiedzenia mi, że jest mu zimno.<br />
- Kochanie - szepcze prosto w moje usta.<br />
- Tak? - mruczę, złączając nasze usta w kolejnym namiętnym pocałunku. Wtapiam palce w jego włosy i delikatnie ciągnę za pojedyncze kosmyki.<br />
- Nie pomagasz mi się skupić, Tiff.<br />
- Nawet nie usiłuję, kochanie - zapewniam z chytrym uśmieszkiem i przejeżdżam delikatnie swoim długim paznokciem po jego klatce piersiowej.<br />
- Wiesz, że najchętniej zrobiłbym to z tobą tu i teraz, ale robi się coraz zimniej i nie chciałbym, żebyś się rozchorowała. Może moglibyśmy to dokończyć w jakimś cieplejszym miejscu? - Robi skruszoną minę.<br />
- Jest ci zimno. - Prycham cicho, a następnie wybucham niekontrolowanym śmiechem, już nie mogąc się powstrzymać. Widząc jego zabójcze spojrzenie, trochę się uspokajam.<br />
- Dobra, przepraszam. Rzeczywiście jest chłodno. Może przejdziemy się na spacer, a potem będziemy się nad tym zastanawiać, ok?<br />
- Tak, myślę, że to dobry pomysł. - Chłopak wciąga świeże powietrze w nozdrza o podnosi swoją koszulkę z trawy, zakładając ją na siebie. Splątujemy swoje palce w jedność i ruszamy przed siebie wtuleni. Oboje czujemy ulgę, że wreszcie nie musimy przed sobą ukrywać swoich uczuć. Swojej miłości.martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-5537710348748055022015-01-20T13:26:00.001-08:002015-01-20T13:26:41.220-08:00ROZDZIAŁ OSIEMNASTY Zayn właśnie wchodzi do sali i rozpoczyna poszukiwanie Tiffany. Zdaje sobie jednak sprawę, że znalezienie jej nie będzie takie proste. Dziewczyna nie przywitała się z nim po swoim powrocie, a nie miała powodu być na niego złą, więc już jakiś czas temu domyślił się, że pewnie zmieniła coś w swoim wyglądzie i chciała mu zrobić niespodziankę. Powoli przechadza się po sali i uważnie przygląda się wszystkim dziewczynom. Niektóre uśmiechają się do niego szeroko, a on ogromnie się niecierpliwi z powodu masek znajdujących się na ich twarzach.<br />
Po 15 minutach postanawia dać sobie spokój i siada na małej ławce w rogu pomieszczenia. Dosłownie parę sekund później oczy wszystkich bez wyjątku zwracają się w stronę schodów, skąd słychać stukot butów. Wiele osób (szczególnie mężczyzn) wzdycha głośno na widok dziewczyny.<br />
Jej szczupłe ramiona są całkowicie odsłonięte, a dekolt w kształcie serca delikatnie odsłania piersi. Jej zgrabne ciało zdobi czarna suknia, sięgająca do samej ziemi. Górę kreacji ozdabiają przepiękne koraliki, a od talii w dół jest rozkloszowana. Jej włosy w odcieniu kasztanowym są spięte w bardzo skomplikowany sposób. Całość dopełnia złota biżuteria, a na jej twarzy znajduje się czarna maska ozdobiona takimi samymi koralikami jak te na sukience.<br />
Dopiero, kiedy patrzy jej prosto w oczy zdaje sobie sprawę, że to właśnie dziewczyna, której szukał. Podbiega do niej lekkim truchtem i uśmiecha się, kiedy ich ciała przyciskają się do siebie. Zniża się na jej wysokość i kieruje szept prosto do jej ucha.<br />
- Prawie udało ci się przede mną ukryć, ale te piękne oczy poznałbym dosłownie wszędzie. - Chwyta za jej maskę i zakłada na jej włosy, a wtedy dostrzega jeszcze jej makijaż. Na ustach ma krwistoczerwoną szminkę, a jej powieki są całkowicie czarne. Wygląda jak mroczna i niezwykle piękna królowa.<br />
- Wow. - Jedynie tyle jest w stanie wykrztusić oczarowany chłopak. Pierwsze dźwięki muzyki rozbrzmiewają w sali, a Malik jak na geantlemena przystało podaje ramię Tiffany. - Zatańczymy?<br />
Dziewczyna kiwa tylko głową w odpowiedzi i udaje się razem z Zaynem na sam środek parkietu. Chłopak jedną ze swoich rąk kładzie na talii dziewczyny, a palce drugiej splątuje z jej, o wiele drobniejszymi.<br />
- Dawno nie tańczyliśmy - mówi. - Obawiam się, że wyszedłem z wprawy.<br />
- Myślę, że nie. Jeśli jest się tancerzem, to już na całe życie.<br />
- Swoją drogą, przepięknie wyglądasz.<br />
- Dziękuję. - Delikatnie unosi kąciki ust. - Ty też niczego sobie. Dobrze, że wybrałeś czarny krawat. Inaczej nie pasowalibyśmy do siebie.<br />
- No cóż, moje siostry mówiły, żebym ubrał krawat w kolorze twojej sukienki. Nie wiedziałem w jakiej będziesz, więc wybrałem uniwersalny. Jak widać okazało się to nader trafnym wyborem. - Sprytnie owija jej ciało dłońmi w taki sposób, że teraz dzielą ich zaledwie milimetry. - I perfumy też chyba zmieniłaś, nieprawdaż? Teraz nie pachniesz pomarańczami tylko różą z domieszką żurawiny. Ładnie, ale nie obraź się... Wolę cię w egzotycznej wersji. Za to ta szminka... Prawdziwe mistrzostwo świata.<br />
- Zayn...<br />
- Aż kusi, żeby cię pocałować.<br />
- Zayn...<br />
- No ale oczywiście to dopiero później, bo...<br />
- Zayn, jakiś koleś od dobrych pięciu minut dźga cię w ramię, a ty nawet go nie zauważyłeś. - Malik w końcu przestaje nawijać i odwraca się za siebie.<br />
- O stary, jak my się dawno nie widzieliśmy. Ostatni raz chyba jeszcze zanim... A właśnie, gdzież się podziały moje maniery? Tiffany, Aaron. Aaron, Tiffany - przedstawia ich sobie szybko. Aaron ujmuje dłoń Tiffany znajdującą się w czarnej jedwabnej rękawiczce i przykłada ją sobie do ust, a następnie delikatnie całuje.<br />
- Miło mi poznać tak piękną dziewczynę. - Jej policzki pokrywają się szkarłatną czerwienią, a Zayn patrzy na swojego kumpla złowrogo.<br />
- Nie pozwalaj sobie. Tylko ja mogę całować moją królową po rękach, ty nie masz takiego prawa. - Tiffany czuje, jak motylki w jej wnętrzu eksplodują i wylatują w powietrze. Przyjemność ogarnia ją ze wszystkich stron, gdy dociera do niej, jak Malik ją nazwał. Chłopak ociera się swoją dłonią o jej, a wtedy ona znów złącza ich palce.<br />
- W takim razie przepraszam. Nie wiedziałem, że jesteście już na takim etapie. Uroczo... Mogę być świadkiem?<br />
- Nie! - wykrzykują równocześnie, a wtedy cała trójka wybucha śmiechem.<br />
- Ale teraz na poważnie. Wybrałbym się na wesele. Moglibyście się trochę pośpieszyć? - pyta żartobliwie. Tiffany nie bawi to jednak wcale. Jej mina staje się surowa, a dłoń przestaje być schowana w dłoni Zayna. Zakłada ręce na piersi, spogląda wprost na Aarona i mierzy go wręcz lodowatym spojrzeniem.<br />
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi.<br />
- Przepraszam, nie pomyślałem, że może cię to urazić. To miał być zwykły żart. - Z jego twarzy wyraźnie bije poczucie winy.<br />
- No właśnie, Tiff. Nie spinaj się tak. - Malik kładzie dłoń na jej rozgrzanym ramieniu, a ona wzdryga się mimowolnie. Crawford delikatnie zdejmuje dłoń ciemnowłosego, a potem zapada niezręczna cisza.<br />
- Chyba już pójdę. Zdaje się, że wolicie zostać sami. - Zmieszany Aaron wycofuje się w tłum, zostawiając ich tylko w swoim towarzystwie.<br />
- Przesadziłam, prawda?<br />
- Może trochę. Dlaczego zareagowałaś tak gwałtownie? - pyta lekko zdziwiony.<br />
- Sama nie wiem, przepraszam. Wydaje mi się, że ten bal jednak nie był takim rewelacyjnym pomysłem. Nie mam nastroju właściwie na nic. Mógłbyś mnie proszę odwieźć do domu? - prosi zmęczona.<br />
- Miałem nadzieję, że taki klimat ci się spodoba - wzdycha rozczarowany.<br />
- Podoba, naprawdę. Ale jestem bardzo zmęczona i mam ochotę się położyć.<br />
- Ok, jeżeli tego właśnie chcesz, to cię podwiozę.<br />
- Strasznie ci dziękuję.<br />
- Nie musisz. Spełnianie twoich życzeń to dla mnie czysta przyjemność.<br />
Otacza ich wieczorny chłód i Tiffany zaczyna lekko drżeć, ponieważ otacza ją lodowate powietrze, a jej odsłonięte ramiona nie są na to przygotowane.<br />
- Jest ci zimno? - Ledwo dostrzegalnie kiwa głową, a Zayn bez wahania zdejmuje z siebie marynarkę i kładzie na jej szczupłych ramionach.<br />
- Dziękuję - mówi i szczelniej otula się materiałem, który pachnie chłopakiem.<br />
Samochód Malika zatrzymuje się pod blokiem Tiffany, a on odwraca głowę w stronę dziewczyny. Kiedy widzi jej twarz wciśniętą w materiał swojej marynarki, jego serce kompletnie mięknie. Opuszcza samochód, trzymając ją na rękach. W ten sposób zanosi ją aż do jej pokoju i kładzie na miękkim łóżku. Na pożegnanie całuje ją jeszcze w czoło i już ma wyjść, gdy słyszy za sobą jej cichutki głos.<br />
- Zayn? - Momentalnie wraca do jej łóżka i przyklęka przy nim.<br />
- Tak, Tiff?<br />
- Nie chcę znów być sama. - W jej głosie wyczuwalny jest smutek i zmęczenie. - Zostaniesz ze mną?<br />
- Jasne. - Wchodzi na jej łóżko. Kładzie dłoń na jej talii i wtula jej plecy w swoją klatkę piersiową. Jej oddech staje się spokojny i równomierny. - Zawsze, moja królowo - dodaje cicho.<br />
<br />
***<br />
<br />
Postacie Maddie i Aarona dodałam w zakładce BOHATEROWIE :3 Jeżeli chcecie sprawić mi przyjemność, zostawcie komentarze pod postem :*<br />
Kocham Was <333martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-63672192331228052772014-12-24T04:56:00.001-08:002014-12-24T05:11:05.413-08:00ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY - Czyli co? Zakochałaś się, a teraz tak zwyczajnie uciekasz od niego? Ale ty jesteś dziwnym człowiekiem.<br />
- Nie uciekam, po prostu potrzebowałam z tobą porozmawiać. A czy się zakochałam? Nie wiem, ale z pewnością nigdy wcześniej nie czułam czegoś podobnego do mężczyzny.<br />
- Płakałaś, gdy się żegnaliście?<br />
- Tak, ale...<br />
- Nie ma żadnego ale. Wyjechałaś przecież tylko na dwa tygodnie, a nie na stałe. Mimo to, nie możesz wytrzymać rozłąki. Naprawdę go kochasz, dziewczyno.<br />
- Jak ty tak potrafisz?<br />
- Ale co? Chyba nie wiem, o co ci chodzi.<br />
- Całkiem niedawno twój ukochany cię zostawił, a tymczasem ty pomagasz mi uporządkować moje życie miłosne.<br />
- To właśnie jest przyjaźń, Tiff.<br />
- Dzięki. - Obejmuję ją mocno i szeroko się uśmiecham.<br />
- Masz jakieś zdjęcie tego swojego przystojniaka?<br />
- Na komórce nie, ale na internecie na pewno są zdjęcia z tego konkursu, w którym braliśmy udział.<br />
- No to ja już włączam laptopa, a ty pokażesz mi tego twojego księcia z bajki, co?<br />
- No ok.<br />
Maddie wchodzi na internet i wpisuje odpowiednie hasło, a chwilę później widzimy mnóstwo różnych zdjęć. Na zdecydowanej większości jesteśmy ja i Zayn. Zresztą trudno się temu dziwić, skoro wygraliśmy. Maddie wchodzi na jedno z nich i powiększa, dokładnie przyglądając się Malikowi.<br />
- O kurcze, Tiff. To najprzystojniejszy facet, jakiego moje piękne oczy w całym życiu widziały. Masz niezłego farta. Gdyby nie był twój to chętnie bym się na niego rzuciła. - Puszcza mi oczko. Obie się śmiejemy, a ja wskazuję na nią oskarżycielsko palcem.<br />
- Bo będę zazdrosna.<br />
- Nie musisz. Czuję, ze ten facet nawet nie tknąłby innej kobiety.<br />
- Jesteś tego taka pewna?<br />
- Owszem. - Czuję, jak mimowolnie unoszę kąciki swoich ust w górę.<br />
- A właśnie... Mogę mieć do ciebie prośbę?<br />
- No pewnie. Co się głupio pytasz? O co chodzi?<br />
- O bal.<br />
- O jaki bal? Mogłabyś się jaśniej wypowiadać.<br />
- Zayn zaprosił mnie na bal, który odbędzie się dwa dni po moim powrocie do Anglii. Myślę, że nie zdążę tam kupić sukienki i biżuterii.<br />
- No to wszystko jasne. Idziemy na podbój sklepów!<br />
Jej radość wcale mnie nie zaskakuje, bo kochana Maddie od zawsze ubóstwia zakupy i wszystko, co się z nimi wiąże.<br />
<br />
*<br />
<br />
Zayn wczuwa się w sytuację równie mocno. Właśnie wychodzi ze sklepu z garniturami w pięciu różnych kolorach i odcieniach. Teraz ma tylko dylemat z krawatem. Z tym natomiast postanowił skierować się do specjalistek.<br />
- Cześć mamo - wita się z szerokim uśmiechem, delikatnie całując ją w policzek na powitanie.<br />
- O, wróciłeś już. Właśnie zrobiłam twoje ulubione spaghetti.<br />
- Wybacz mamuś, ale na razie nie jestem głodny.<br />
- Co? Przecież ty zawsze jesteś głodny.<br />
- Nie tym razem. Pamiętasz Tiffany?<br />
- Więc chcesz pogadać o swoim życiu miłosnym?<br />
- Nie, chodzi o dobór garnituru. Kupiłem pięć i...<br />
- Synu, co ja ci mówiłam na temat rozrzutności? Poza tym jest zdecydowanie za wcześnie na ślub. Ja naprawdę uważam, że Tiffany to dziewczyna mądra, utalentowana, no i przede wszystkim piękna, ale... - Marszczy brwi, a Zayn ma ochotę wybuchnąć niepohamowanym śmiechem. Ostatecznie się jednak powstrzymuje.<br />
- Nie zamierzamy brać ślubu. Chodzi jedynie o bal, na który ją zaprosiłem. Chłopak chrząka rozbawiony.<br />
- Dobra, mniejsza o to. W tym temacie na pewno bardziej pomogą ci twoje siostry.<br />
- Najlepiej wybierz krawat w kolorze jej sukni.<br />
- W tym cały problem. Ja nie wiem, w jakiej ona będzie sukni.<br />
- Jak to nie wiesz? - Waliyha podnosi do góry swoje idealnie wyskubane brwi. Widać, że jest zaskoczona.<br />
- Wymyśliła, że odnajdziemy się w tłumie, żeby było ciekawiej - prycha rozbawiony.<br />
- Nie dość, że ładna to jeszcze pomysłowa. Nieźle trafiłeś, bracie.<br />
- Tez tak twierdzę. A garnitur?<br />
- Masz świetny gust, sam wybierzesz najlepiej.<br />
Zayn odwraca się na pięcie i wychodzi z pokoju sióstr usatysfakcjonowany stwierdzeniem Donyii.<br />
<br />
*<br />
<br />
- To nie to. Jest ładna, ale masz wyglądać jak księżniczka, a nie jak ładna, skromna dziewczynka ze wsi. - Maddie kiwa głową z dezaprobatą, a ja wzdycham głośno i wracam do przebieralni. Do tej pory przymierzyłam już chyba z dwadzieścia sukienek, a zdaniem Maddie żadna z nich nie jest odpowiednia. Zdejmuję sukienkę i stoję w bieliźnie, myśląc, którą kreację przymierzyć następną.<br />
- O rany, Tiff! - Słyszę pisk podniecenia po drugiej stronie kabiny. Maddie podaje mi sukienkę przez górę, a ja aż wstrzymuję oddech, gdy ją widzę. Kiedy pokazuję się swojej przyjaciółce, ta szeroko się uśmiecha.<br />
- To jest to. Jak na ciebie patrzę to zaczynam zazdrościć temu twojemu Zaynowi.<br />
- Rzeczywiście wygląda nie najgorzej.<br />
- Nie najgorzej? Ten chłopak dosłownie padnie na twój widok.<br />
- Mam nadzieję, właśnie taki jest mój zamiar.<br />
<br />
*<br />
<br />
Dokładnie w tym dniu Tiffany ma opuścić Amerykę. Dziewczyna właśnie pożegnała się z Madison i wsiadła do samolotu. Teraz wzbija się w przestworza i przygląda chmurom oraz rozmyśla. Chciałaby się smucić i przejmować tym, że opuściła Amerykę, ale nie potrafi. Owszem, nie chciała zostawiać swojej przyjaciółki samej, ale świadomość tego, że już za niedługo zobaczy Malika wygrywała i wciąż wygrywa. Dziewczyna mimo tego postanawia wrócić do domu taksówką, a z Zaynem przywitać się dopiero na balu maskowym. Sama myśl o tym, że jeszcze bardziej się za nim stęskni boli ją bardzo, ale może to być równoznaczne z tym, że ich przywitanie będzie jeszcze bardziej cudowne. Tiffany postanawia cwanie sprawdzić czy podoba się Zaynowi tak bardzo, by rozpoznał ją w całkiem nowym wydaniu i w takim również ją polubił.<br />
<br />
***<br />
<br />
Dzień Dobry, Misie :D<br />
Ten rozdział jest takim świątecznym prezencikiem ode mnie dla Was :*<br />
Będąc z Wami całkowicie szczerą miałam ostatnio dość sporo weny i mam przygotowane jeszcze dwa rozdziały na przód *.* Ale to kiedy je dodam zależy tylko i wyłącznie od Was, a dokładniej od Waszych komentarzy :)<br />
Także życzę Wam dużo zdrowia i miłości w te święta, a także smacznej kolacji wigilijnej, dużej ilości prezentów pod choinką, spełnienia najskrytszych marzeń oraz abyście spędzili te święta w gronie rodzinnym :*<br />
Kocham Was <333<br />
Ps: Lou obchodzi dzisiaj 23 urodziny :) Ale on stary o.o xDDD Wszystkiego najlepszego, Tomlinsonku :***martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-64435490168989786852014-12-20T02:06:00.000-08:002014-12-20T02:06:50.417-08:00ROZDZIAŁ SZESNASTY<div style="text-align: justify;">
Tej nocy wcale nie zmrużyłam oka. Cały czas myślałam o swoich mieszanych uczuciach do Zayna, o wyjeździe do Ameryki i ogólnie o życiu. Niestety zaskutkowało to moimi podkrążonymi oczami i wiecznym uczuciem senności.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pakowanie się idzie mi tak szybko, jak przedmioty ścisłe w latach szkolnych, a do sprawdzianu z matematyki nieraz musiałam się uczyć parę godzin. Jestem mniej-więcej w połowie, kiedy ktoś wchodzi do mojego mieszkania. Odwracam się i widzę Zayna. Jestem do tego już tak przyzwyczajona, że wcale mnie to nie dziwi. Kontynuuję więc wykonywanie rozpoczętej przeze mnie wcześniej czynności.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ty robisz? - pyta zdziwiony. Czuję jego ręce na mojej talii, więc domyślam się, że podszedł do mnie od tyłu. - Dlaczego się pakujesz? Wyjeżdżasz gdzieś? Na długo? - Przytłacza mnie ilość pytań zadawanych przez chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, pakuję się i tak, wyjeżdżam. Jadę do Ameryki - oznajmiam, wzruszając ramionami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Odwiedzić mamę? - dopytuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, choć zapewne też do niej wpadnę na jakiś czas. Ale głównie jadę do swojej najlepszej przyjaciółki. Uprzedzając twoje kolejne pytanie... Nie będzie mnie przez dwa tygodnie.<br />
- Dobrze, że nie dłużej, ponieważ mam dla ciebie małą niespodziankę. - Uśmiecha się szeroko.<br />
- Jaką? - Klaszczę uradowana w dłonie i podskakuję ze szczęścia, niczym mała dziewczynka.<br />
- Zamknij oczy to się przekonasz. - Robię to, o co poprosił, a gdy znów podnoszę powieki w górę widzę jakąś ulotkę, na której nie ma obrazka. No to jest po prostu szczyt wszystkiego!<br />
- Nie chcę mi się tego czytać - marudzę.<br />
- No dobrze, powiem ci o co chodzi. Za dokładnie dwa tygodnie i dwa dni odbędzie się bal kostiumowy. Bardzo serdecznie cię na niego zapraszam i mam nadzieję, że zgodzisz się tam za mną pójść.<br />
- Ok, ale może zamiast iść tam razem odnajdziemy się w tłumie? Będzie śmieszniej.<br />
- Dobra, niech będzie. A zmieniając temat... Za ile masz samolot? Masz jak dotrzeć na lotnisko?<br />
- Samolot jest za niecałe dwie godziny, a co do transportu to chyba będę musiała zamówić taksówkę. - Robię kwaśną minę.<br />
- Daj spokój, przecież ja mógłbym cię podwieźć.<br />
- Naprawdę? Byłoby super.<br />
- Jasne, nie ma problemu. Przy okazji będzie czas, żeby spokojnie się pożegnać. - Mam wrażenie, że w połowie zdania jego głos się załamuje, ale nie komentuję tego, bo sama należę do wrażliwych ludzi.<br />
- No to niby wszystko pięknie, ale mam jeszcze jeden mały problem - mówię, siłując się z zamkiem. - Niby to tylko dwa tygodnie, ale wzięłam dość spory zapas ciuchów i się nie mieszczą.<br />
- To akurat żaden problem. Po prostu usiądź na walizce, a ja ją domknę. - Zgodnie z tym, co powiedział Zayn, siadam na walizce, przygniatając ją swoim ciężarem. Chwilę później chłopak chwyta za zamek i w przeciągu paru sekund mój bagaż jest już zamknięty.<br />
- No proszę, wystarczy trochę ciężaru i gotowe.<br />
- Sugerujesz, że jestem gruba? - oburzam się.<br />
- Nie, wcale tego nie powiedziałem.<br />
- Ale pomyślałeś.<br />
- Wcale, że nie. Świetnie zdaję sobie sprawę z tego, że jesteś leciutka.<br />
- Skończ z tym. Wiem, że ważę tonę.<br />
- Co ty w ogóle gadasz? Wyglądasz jak przecinek.<br />
- Skoro jesteś tego taki pewien, to udowodnij, że nie jestem ciężka. - Przewracam oczami.<br />
- Łatwizna - stwierdza z pewnością siebie. Piszczę z zaskoczenia, gdy na jednej ręce podnosi mnie do góry i przerzuca sobie przez ramię. Następnie z powrotem stawia mnie na nogi.<br />
- A nie mówiłem? Wy, kobiety już tak macie. Uwielbiacie stwierdzać, że jesteście grube i brzydkie, a już szczególnie wtedy, kiedy jesteście perfekcyjne w każdym calu. Tak jest i w twoim przypadku.<br />
Wypowiedz Zayna kompletnie mnie zatyka. On idealnie zna się na przedstawicielkach płci pięknej. Kto by pomyślał, że całkiem niedawno uważałam go za zwykłego kobieciarza? Zresztą, jakby nie było wychowywał się w domu z czterema kobietami. Musi mieć doświadczenie.<br />
Zakładam torbę na ramię i chwytam za rączkę walizki, ale Zayn mnie powstrzymuje. - Ja to zrobię - mówi, zabierając ode mnie bagaż.<br />
- Wiesz, że w Ameryce sama będę musiała targać tę walizkę? Może powinnam się do tego przygotować.<br />
- Może powinienem pojechać tam z tobą.<br />
- Po pierwsze i najważniejsze, nie masz biletu, a po drugie chcę pobyć sam na sam z moją przyjaciółką.<br />
- No dobra. Może już chodźmy, bo się spóźnisz.<br />
W milczeniu patrzę na drzewa i budynki mijane za szybą. Czuję się przygaszona, a szarość i deszcz nie pomagają mi w zwalczaniu tego. Kątem oka zerkam na Malika. Wyraźnie widać w nim smutek, a jego szczęka jest mocno zaciśnięta.<br />
- Nie cierpię deszczu - mówię, by choć przez chwilę móc usłyszeć jego głos.<br />
- Ja też. Wszyscy i wszytko smuci się, że wyjeżdżasz. Nawet ci na górze. - Odwraca się do mnie na moment i posyła mi delikatny uśmiech, a następnie wraca wzrokiem na drogę.<br />
Czuję ucisk w gardle, gdy widzę, że już dojechaliśmy na miejsce. Wychodzimy z pojazdu. Zayn wyciąga z bagażnika moją walizkę i torbę.<br />
- No to już chyba pora. - Zanim zdążam się rozkleić na dobre, rzucam mu się na szyję. Woda leje się z nieba strumieniami. Zmywa mi makijaż, zlepia włosy i moczy moje ubrania, przez co jest mi zimno. Jednakże mam to gdzieś, ponieważ ciepło ciała Zayna jest mocniejsze niż wszystko inne. Gdy jego ramiona przestają mnie otaczać, dłużej nie wytrzymuję i zaczynam płakać. Moje łzy mieszają się z deszczem. Chłopak przykłada kciuki do moich policzków i czule je ściera.<br />
- Hej, nie płacz. Sama przecież mówiłaś, że to tylko dwa tygodnie. Może przez ten czas jakoś wytrzymasz beze mnie. - Dźga mnie w ramię, próbując rozbawić, ale ja wciąż smutno pociągam nosem. - Daj spokój, przecież jesteś twardą sztuką. Na pewno dasz radę. Jeszcze raz się do niego tulę, tym razem szybko i delikatnie, żeby się jeszcze bardziej nie rozczulić.<br />
- Pa, Zayn - mówię i odchodzę jak najszybciej, by było mi trochę łatwiej.<br />
<br />
*<br />
<br />
Tiffany wychodząc z samolotu doznaje ulgi, ponieważ w Ameryce wita ją gorące słońce, uśmiechnięta przyjaciółka oraz mama. Z szerokim uśmiechem na twarzy rusza wraz z nimi przed siebie , chcąc zapomnieć o smutku i tęsknocie.<br />
Tymczasem Zayn, który do tej pory starał się być twardy i utrzymywał swoje emocje na wodzy, dłużej nie jest w stanie wytrzymać. Nie chce wciąż myśleć o tym, że przez tak długi czas nie będzie widział Tiffany. Postanawia zatopić swoje smutki w alkoholu, więc jedzie do najbliższego baru.<br />
Minęło dobrych parę godzin odkąd tu przyjechał, a Malik wciąż nie ma dosyć. Podchodzi do niego szczupła i wysoka blondynka ubrana w bardzo skąpy strój, ale chłopak patrzy na nią tylko przez chwilę, a potem odwraca wzrok z obrzydzeniem. Trzy czy dwa lata temu na pewno by jej nie odmówił, ale teraz stał się innym człowiekiem. Blondyna nie zamierza ustąpić i dosiada się do niego.<br />
- Cześć przystojniaku, masz może ochotę na ostrą zabawę w moim towarzystwie? - Jej długi, sztuczny paznokieć przejeżdża po jego udzie. Ten tylko odpycha jej dłoń i prycha zniesmaczony.<br />
- Tak się składa mała, że ja już mam swoją księżniczkę i ty zdecydowanie nią nie jesteś, więc lepiej zejdź mi z oczu, zanim zrobię ci krzywdę. - Odchodzi od baru zostawiając za sobą natarczywą dziewczynę i wychodzi na zewnątrz, w ciemność nocy.<br />
Jedyne na co miałby teraz ochotę to spotkanie z Tiffany. Ta dziewczyna jest dla niego wszystkim i boleśnie to sobie uświadomił, gdy ujrzał jak wsiada do samolotu i opuszcza go. Właśnie to łamie mu serce na pół i sprawia, że postanawia walczyć o nią za wszelką cenę.</div>
martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-79821822013674245012014-11-11T07:06:00.002-08:002014-11-11T07:06:51.837-08:00ROZDZIAŁ PIĘTNASTY<div style="text-align: justify;">
Leżę właśnie pod cieplusieńką kołdrą i rozkoszuję się jej ciepłem. Co prawda wstałam już jakieś pół godziny temu, ale za cholerę nie chcę mi się wstawać. Zresztą, nie mam na dzisiaj żadnych konkretnych planów. Jęczę, kiedy mój telefon zaczyna głośno dzwonić. Nawet nie zerkam na wyświetlacz, tylko od razu wciskam zieloną słuchawkę i przykładam komórkę do ucha. Pierwszym dźwiękiem, który słyszę po drugiej stronie jest pociągnięcie nosem. Stwierdzam, że to pewnie zwykła pomyłka i już mam się rozłączyć, ale w końcu słyszę cichutki głos.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czy dodzwoniłam się do Tiffany? - Moje oczy prawie wyskakują z orbit, bo uświadamiam sobie, z kim mam do czynienia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Madison? - pytam zdziwiona.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, to ja.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co się stało? Brzmisz, jakbyś płakała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Carlos zdradził mnie - wyznaje, szokując mnie przy tym kompletnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co? Przecież byliście razem praktycznie od pierwszej klasy podstawówki. Zawsze myślałam, że w waszym przypadku to taka ,,miłość na całe życie''.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, ja też. Aż do wczoraj. - Kręcę głową, nie mogąc uwierzyć w głupotę niektórych ludzi. Mam tutaj oczywiście na myśli Carlosa.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ten idiota naprawdę nie wie co traci. Najchętniej pojechałabym teraz do Ameryki i razem z tobą pokazała mu, gdzie jest jego miejsce.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To świetny pomysł! Jestem jak najbardziej za.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No co ty?! Przecież nie wyjadę tak po prostu z kraju.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego? - Przed oczami pojawia mi się obraz mojej najlepszej przyjaciółki, która pewnie właśnie teraz siedzi w siadzie skrzyżnym na swoim miękkim łóżku i marszczy brwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam tu swoje sprawy i...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Proszę cię, jakie ty możesz mieć sprawy. Chyba, że... Chodzi o chłopaka, co nie? - Wewnątrz mojej głowy uderzam sama siebie, że moje policzki stają się czerwone na myśl o Zaynie. Właściwie dlaczego o nim myślę w takim momencie?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie ma co się oszukiwać. Masz racje, chodzi o chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak wygląda? Jest przystojny i umięśniony? Inteligentny i wysportowany? - obrzuca mnie lawiną pytań, jak to ma w zwyczaju, a ja reaguję na to, przewracając swoimi dużymi oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Brunet z brązowymi oczami. Owszem, jest przystojny i umięśniony. Nie jest jakoś specjalnie inteligentny, ale zabawny i wysportowany. Poza tym oboje kochamy taniec.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Już go lubię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No... Ja też z każdym dniem lubię go coraz bardziej. - Dłużej już nie mogę się powstrzymać i delikatnie się uśmiecham.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nagle podskakuję w miejscu, bo słyszę za sobą dobrze mi znany, głęboki, uroczy i zajebiście uwodzicielski śmiech.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sorry, Maddie, ale muszę już kończyć. Zadzwonię jeszcze wieczorem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Spoko. Pozdrów ,,Pana Przystojniaka'' ode mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pa. - Przewracam oczami po raz kolejny i rozłączam się, wkładając komórkę do tylnej kieszeni moich spodni, które leżą na podłodze.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeszcze nie wstałaś czy już szykowałaś się do namiętnego poranka w moim towarzystwie?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Najpierw to ty odpowiedz mi na pytanie. Jak tu wszedłeś?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powinnaś zamykać drzwi od mieszkania, szczególnie na noc. Co gdyby do twojego pokoju dostał się jakiś napalony zboczeniec?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeden właśnie tu stoi. - Chłopak wybucha śmiechem i bez krępacji kładzie się obok mnie na moim łóżku. Jego dłoń ląduje na moim brzuchu, ale szybko ją strącam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ładnie to tak mówić o kimś za jego plecami?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak dużo usłyszałeś? - irytuję się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wszystko od ,,Brunet z brązowymi oczami.'' do ,,Ja też z każdym dniem lubię go coraz bardziej.'' Później się wyłączyłem. Ale mam dla ciebie dobrą wiadomość. Ja również za tobą przepadam. Możemy wykorzystać to w bardzo fajny sposób. - Czuję, jak cała drżę, gdy Mulat delikatnie przygryza płatek mojego ucha, a następnie go całuje. W tym momencie całkiem zapominam o zdrowym rozsądku...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyciągam przed siebie swoją dłoń i kciukiem przejeżdżam po rozgrzanym policzku dziewczyny. Następnie przyciskam do niego usta i z rozkoszą patrzę, jak głośno wciąga powietrze.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To jak na ciebie działam... Jesteś taka nieśmiała, a zarazem cholernie seksowna. Ta piżamka jest świetna. Kocham ją. - Zahaczam palcem o ramiączko jej koszulki i ściągam je odrobinę w dół. Dziewczyna odwraca głowę w bok i cała oblewa się czerwienią. Oboje orientujemy się, że nie ma na sobie biustonosza. Ja jednak postanawiam rozwiązać tę sytuację w ciekawszy sposób. Pochylam się i składam na jej ustach delikatny i szybki pocałunek. Następnie wstaję i poprawiam swoją nienaganną fryzurę, przeczesując ją niedbale ręką.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sorry, nie chcę być w żadnym wypadku zbyt nachalny... - Tiffany powoli podnosi się z łóżka i staje przede mną lekko zdezorientowana.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteśmy przyjaciółmi i myślę, że... Albo nie. Po prostu mnie przytul, dobra? Nie mówiąc nic więcej owijam ramiona wokół jej drobniutkiej talii, a ona bez wahania odwzajemnia mój gest. Delikatnie całuję ją w czoło i przejeżdżam dłonią po jej włosach. Czuję się tak przyjemnie, kiedy jej drobniutkie ciało przyciska się do mnie. Wciągam w nozdrza jej piękny zapach i od razu czuję aromat pomarańczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pięknie pachniesz - oznajmiam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzięki. Czy muszę przestać się do ciebie tulić? - Dociera do niej, że powiedziała to na głos i widać, że najchętniej zapadłaby się pod ziemię. Z moich ust wydobywa się śmiech, a dziewczyna oddala się ode mnie w końcu mocno speszona.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mam nic przeciwko, żebyś przytulała mnie tak do końca moich dni. To bardzo przyjemne uczucie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czy ty mi się oświadczasz? - Zaskakuje mnie to z jaką powagą pyta o to.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie. To zwykły romantyczny tekst. - Śmieje się głośno, więc stwierdzam, że jednak dobrze o tym wie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czasami jesteś taki tępy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Och daj spokój, i tak nigdy nie będę tak tępy jak osoba, która stoi przede mną.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra, koniec z tym przekomarzaniem. Mógłbyś na chwilę wyjść, bo chcę się przebrać?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ależ nie krępuj się. Bardzo chętnie zobaczę twoje piękne ciałko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Albo wyjdziesz stąd po dobroci, albo cię stąd wykopię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To może być dość ciekawy widok, więc jednak nie ruszę się stąd.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wynocha!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Już dobra, dobra! Spokojnie. - Podnoszę dłonie w górę w geście poddania. - Wyjdę, ale obiecaj mi, że coś z tego będę miał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra, obiecuję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tym razem wychodzi bez słowa i pozwala mi na chwilę prywatności. Szybko podchodzę do szafy i wyciągam z niej pierwsze lepsze spodnie, obcisłą neonowo-różową bluzkę oraz gładką, czarną bieliznę. Ubieram się w tempie błyskawicznym. Zayn wchodzi do środka i dokładnie mierzy moje ciało wzrokiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cholernie dobrze wyglądasz. - Przejeżdża językiem po wardze i delikatnie się uśmiecha, skracając dzielącą nas odległość.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziękuję. - Moje policzki tym razem nie stają się czerwone.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Już wiem, jak mi się odwdzięczysz za tę chwilę prywatności, którą ci podarowałem. - Oddalam się od niego, wyczuwając podtekst, czający się w jego głosie. Chłopak natychmiast śmieje się z błyskiem w oczach i kręci głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chcę się po prostu zaprosić do kina.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Aha, w takim razie nie ma najmniejszego problemu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nasza randka dobiegła końca parę minut temu, dokładnie w momencie, kiedy samochód Zayna odjechał z podjazdu. Ten dzień był dla mnie naprawdę cudowny. Cały spędziłam z Malikiem, który był w świetnym humorze, podobnie jak ja. Na pożegnanie pocałował mnie w zewnętrzną stronę dłoni, a nie w policzek czy w usta, czego najbardziej się po nim spodziewałam. Zachował się jak prawdziwy gentleman i bardzo mi się to spodobało. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jedyna rzecz, jaka kołatała mi się teraz w głowie, to świadomość tego, że zaczynam darzyć tego chłopaka niezwykle silnym uczuciem, które wcale nie nazywa się przyjaźnią. Zdecydowanie potrzebuję pogadać z moją najlepszą przyjaciółką... Wyciągam więc komórkę i wybieram jej numer. Odbiera po trzech sygnałach.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Szykuj się, Maddie. Jadę cię odwiedzić do Ameryki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaskoczeni? :D Tiffany jedzie do Ameryki, by odwiedzić swoją najlepszą przyjaciółkę o.o</div>
<div style="text-align: justify;">
Ciekawe, czy Zayn się za nią stęskni... xD</div>
<div style="text-align: justify;">
Moi drodzy maleńkie zmiany...</div>
<div style="text-align: justify;">
1. Uważam, ze nie ma sensu dodawać notki pod każdym rozdziałem, więc będą się one pojawiać tylko wtedy, kiedy będę Wam miała do przekazania coś ważnego.<br />
2. Nie będę odpisywać na wszystkie komentarze, choć oczywiście, jeśli pojawią się jakieś pytania czy inne ważne rzeczy, pod takimi komami dam odpowiedź.<br />
Kocham Was <333</div>
martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-24420735134544846402014-09-20T07:28:00.001-07:002014-09-20T07:28:14.761-07:00ROZDZIAŁ CZTERNASTY<div style="text-align: justify;">
Ubieram na siebie wygodne, czarne getry i białą tunikę w czarne paski. Wkładam do mojej torby najpotrzebniejsze rzeczy i przygotowuję się do wyjścia, gdy nagle słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram je i ze zdziwieniem spoglądam na Zayna, stojącego na korytarzu. Uśmiecha się szeroko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Postanowiłem, że razem pojedziemy do szkoły. Czy masz coś przeciwko? - pyta sympatycznym tonem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, skądże. To na pewno wygodniejsze niż podróżowanie autobusem przepełnionym po brzegi ludźmi. - Cicho się śmieje, kiedy słyszy, jak z moich ust wydobywają się jego słowa. Udaję się po swoją torbę, a parę sekund później wychodzę z mieszkania i zamykam je, chowając klucz. W drodze do samochodu nasze ręce parokrotnie ocierają się o siebie, a ja czuję dziwne uczucie w dole mojego brzucha na myśl o tym, że za niedługo złączą się ze sobą. Wygląda na to, że powoli zaczynam wariować...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Uważaj, bo zaraz wpadniesz na drzwi. - Otrząsam się i rzeczywiście idę prosto na drzwi samochodu Malika.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam, zamyśliłam się. - Uśmiecham się do niego przepraszająco, a ten odwzajemnia mój gest.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wchodzę do środka pojazdu i odwracam wzrok w stronę okna, chcąc skupić się na widoku za nim. Ruszamy, a ja przyglądam się mijanym po drodze drzewom i domom. Po upływie niezbyt długiego czasu uciekam wzrokiem na chłopaka, nie mogąc się powstrzymać. Najgorsze jest jednak to, że kiedy już zacznę nie mogę skończyć śledzić jego twarzy. Pomyślałabym, że on nawet tego nie zauważa, ale zmieniam zdanie, kiedy słyszę jego słowa.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, że ci się podobam, ale tak jakby, trochę nie mogę się przez ciebie skupić, Tiff. - Speszona odwracam wzrok w stronę szyby.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przez całą resztę drogi staram się nie zerkać w jego stronę, ale o dziwo okazuje się, że sprawia mi to ogromną trudność.</div>
<div style="text-align: justify;">
Moje serce bije bardzo głośno , gdy razem wspinamy się po schodach. Przekraczamy próg szkoły, a wtedy wszyscy kierują na nas swój wzrok.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego tak się gapicie? - pytam wesołym głosem, starając się ukryć swoje zdenerwowanie. - Wszyscy ustawcie się w pary, jak zawsze. Dzisiaj jeszcze poćwiczymy rumbę. Chyba, że ktoś zgłasza sprzeciw. Jest taka osoba? - Nawijam na palec pojedynczy lok, aby moje drżące dłonie nie były widoczne. Oczywiście nikt nie zgłasza protestu, więc rzucam torbę gdzieś na bok i razem z Malikiem udaję się na środek parkietu. Wszyscy cofają się do tyłu, robiąc nam więcej miejsca. Przygryzam mocno dolną wargę, kiedy splatamy nasze palce razem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przy każdym pojedynczym dotyku chłopaka drżę gwałtownie, a Zayn wydaje się wcale tego nie zauważać, co mnie dziwi. Nigdy wcześniej nie zachowywałam się podobnie. Przestaję poznawać samą siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po skończonych zajęciach, jak zwykle, wszyscy z wyjątkiem naszej dwójki opuszczają to miejsce.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wszystko z tobą w porządku? - pyta, okazując zmartwienie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak. Dlaczego o to pytasz? - dziwię się. Dotyka delikatnie mojego ramienia, a ja wzdrygam się. Cholera, nie potrafię nad tym panować.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Właśnie dlatego - odpowiada, przewracając swoimi ciemnymi oczami. - Gdybym cię nie znał, pomyślałbym, że tak bardzo podnieca cię mój dotyk, ale cię znam i to zdecydowanie do ciebie nie pasuje. Czy z jakiegoś powodu boisz się mnie? - martwi się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oczywiście, że nie. Po prostu... Ja już sama nie wiem, co czuję i dlaczego zachowuję się w podobny sposób - przyznaję zawstydzona. Chowam twarz w dłonie i wzdycham głęboko, aby się uspokoić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej, już dobrze - uspokaja mnie i delikatnie odciąga moje dłonie od twarzy. Ujmuje ją w swoje, a ja podnoszę wzrok i od razu żałuję swojej decyzji. Dosłownie tonę w cudownych oczach Malika i choć wszystko mówi mi, że to źle, nie odrywam od niego wzroku ani na sekundę. Nasze twarze przybliżają się do siebie coraz bardziej, aż w końcu czuję oddech chłopaka na swoich ustach. Mój puls znacznie przyspiesza. Nawet nie zdążam się zorientować w sytuacji. W jednej sekundzie nasze usta łączą się ze sobą w pocałunku tak namiętnym, że prawie mdleję. Jego usta są tak miękkie i słodkie, że nie zamierzam się od niego odrywać w najbliższym czasie. Z każdą sekundą czuję coraz silniejsze motylki w brzuchu. Nie mogąc się dłużej od tego powstrzymać, wplatam palce w ciemne, gęste włosy chłopaka, a on obejmuje dłońmi moją talię. Zaczynam leniwie masować jego skórę głowy, a następnie delikatnie ciągnę za ciemne kosmyki. Cichutko jęczy i przejeżdża swoim kuszącym językiem po mojej dolnej wardze, prosząc o dostęp. Z początku się waham, ale w końcu decyduję się dać mu go. Natychmiast to wykorzystuje i zaczyna badać wnętrze mojej jamy ustnej. Odsuwamy się od siebie dopiero w momencie, w którym nam obu brakuje już powietrza. Odległość między nami niewiele się zwiększa, bo nasze czoła wciąż stykają się ze sobą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To było niesamowite - przyznaję speszona, co zdecydowanie go bawi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, też tak twierdzę. Nie tak łatwo jest cię poderwać, co? - Odsuwa się ode mnie na bezpieczną odległość, ale zaraz wraca, jakby zmienił zdanie i przybliża się do mojego ucha. - Jeszcze sama będziesz prosić mnie o więcej - szepcze do mojego ucha, łaskocząc je oddechem. Jest tak pewny siebie, jak chyba jeszcze nigdy wcześniej, a przypominam, że to najbardziej pewny siebie człowiek, jakiego znam.<br />
Droga do domu dłuży mi się w nieskończoność. Myślę tylko i wyłącznie o ustach Zayna przyciśniętych do moich, o jego dłoniach błądzących po moim ciele. Poza tym gdzieś wewnątrz czuję, że jego słowa kryją w sobie odrobinę prawdy. <i>Jeszcze sama będziesz prosić mnie o więcej. </i>Już teraz mam ochotę prosić go o to, by znów mnie pocałował.<br />
W końcu docieramy pod mój blok. Oboje mamy wzrok skierowany przed siebie, aż w końcu zwracamy go w swoją stronę. Czuję się niezręcznie i jest mi gorąco. Nie wiem, jak powinnam się z nim pożegnać. Przytulić go, czy też zwyczajnie powiedzieć ,,cześć'' i odejść? Postanawiam zostawić mu wolną rękę w tym temacie. Jego wybór wcale mnie nie dziwi. Kładzie dłoń na moim rozgrzanym policzku i przysuwa się do mnie blisko. Wpija się w moje usta z taką mocą, że uderzam głową o siedzenie. Nasze języki toczą ze sobą zaciętą walkę, a oddechy są przyspieszone i nierównomierne. Dłoń chłopaka ściska moje udo, a ja cicho pojękuję, mocno chwytając jego umięśnione ramię. Uczucie budujące się w dole mojego brzucha jest tak silne, że ledwo jestem w stanie je wytrzymać. Impulsywnie wsuwam dłonie pod jego koszulkę i tworzę swoimi palcami rozmaite wzory na jego niesamowitych mięśniach. Czuję, jak siedzenie pode mną rozkłada się do pozycji leżącej. Ciało Zayna zawisa nad moim i Malik podwija w górę moją bluzkę, gładząc delikatnie skórę mojego brzucha. Nasze usta nie odłączają się ani na sekundę.<br />
Nagle słyszymy dźwięk klaksonu i uświadamiamy sobie, że to na nas trąbi starszy facet w samochodzie obok.<br />
- Jak wam się pieprzyć zachciało, to chociaż mogliście znaleźć jakieś mniej publiczne miejsce i obcym ludziom takiego widowiska oszczędzić. Zasrane gówniarze - mruczy i w końcu odjeżdża. Kompletnie zawstydzona wyślizguję się spod Zayna i wychodzę z samochodu. Już ruszam w stronę domu, ale głos chłopaka zatrzymuje mnie.<br />
- Zapomniałaś torebki. - Wracam i biorę z jego rąk moją własność. - Do zobaczenia.<br />
- Cześć - odpowiadam i pospiesznie uciekam do domu. Zsuwam się po drzwiach w dół i siadam na podłodze, chowając twarz w dłonie. Wygląda na to, że powoli zaczynam zamieniać się w dziwkę. A może już nią jestem?<br />
<br />
***<br />
<br />
Zaczyna się robić ostro u naszych bohaterów, prawda? :D<br />
Wiem, że rozdział jest krótki, ale chyba zrekompensowałam Wam go treścią, so... Nie fochajcie się, proszę :*<br />
Bardzo Was Kocham <333</div>
martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-58885984495811017132014-08-26T15:04:00.001-07:002014-08-26T15:04:05.925-07:00ROZDZIAŁ TRZYNASTY<div style="text-align: justify;">
Wnętrze dosłownie zapiera dech w piersiach. Jeszcze nigdy, w całym swoim życiu, nie widziałam tak ogromnego korytarza. Ma on spokojnie z dwa kilometry i wcale nie przesadzam. Przez całą jego długość ciągną się rzeźby i obrazy. Na suficie wiszą kryształowe żyrandole, a w niedalekich odległościach od siebie rozłożone są piękne, białe drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zayn ciągnie mnie do jedynego pomieszczenia bez drzwi, czyli salonu. Zastanawia mnie, czy nie jest on jeszcze piękniejszy niż hol.</div>
<div style="text-align: justify;">
Całą ścianę po prawej stronie zajmuje okno z widokiem na miasto. Widać stąd wszystkie domy, ponieważ dom znajduje się na wzgórzu. Na środku stoi ogromna, biała kanapa, a przed nią jest kamienny kominek. Obok niego są kolejne rzeźby. Podłoga jest wyłożona drewnianymi panelami, a sufit, tak jak w korytarzu, ozdobiony jest żyrandolami z kryształów.</div>
<div style="text-align: justify;">
Czuję jego dotyk na ramieniu i trzęsę głową, wyrwana z zamyślenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wspominałeś, że mieszkasz w pałacu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A po co niby miałbym to robić? Nie czułem takiej potrzeby. Siądziesz? - pyta, usadawiając się na białym siedzeniu. Kiwam głową i zajmuję miejsce obok niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc... Mieszkasz tu z rodziną czy sam?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Z rodziną - odpowiada spokojnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Teraz tu są? - Zaczynam czuć się niekomfortowo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie. Mamy cały dom tylko dla siebie. No dobra, widzę, że zachowujemy się sztywnie. Jeżeli wypijemy te wina, to zdecydowanie ulegnie zmianie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Też tak twierdzę - mówię z uśmiechem, kiwając głową. Nie wiem najwidoczniej, na co się teraz piszę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dwie butelki wina później siedzimy w pokoju Zayn'a, oglądając jakiś film. Jednakże jestem do tego stopnia opita, że nie wiem, jaki ma tytuł. To chyba horror, a może komedia. Właściwie, co to za różnica?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam ochotę potańczyć - mówię, wiercąc się niecierpliwie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Teraz? - dziwi się. Słyszę jakieś dziwne szeleszczenie w uszach i postanawiam szybko się go pozbyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No chodź. - Ciągnę go za rękę, a on ze śmiechem podnosi się z łóżka. Wyłącza telewizor, a następnie podchodzi do mnie blisko i daje dłonie na mojej talii.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mam teraz żadnej muzyki - oznajmia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic nie szkodzi. Prawdziwy tancerz nie potrzebuje muzyki. A my nimi jesteśmy, prawda? - pytam, zaplatając ręce na jego karku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale kim? - bełkocze zdezorientowany.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Prawdziwymi tancerzami - uświadamiam go.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A tak, to na pewno - zgadza się chwiejnie. - Rany, co ten alkohol z nami robi? - jęczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oboje zaczynamy kołysać biodrami, a ja kładę głowę na ramieniu chłopaka. Po upływie paru minut czuję jak odpływam. Zamykam oczy i nie wiem, co dzieje się potem. Nastaje ciemność.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czuję, jak ciało Tiffany zaczyna delikatnie ciążyć mi na ramieniu. Nie jestem tak bardzo pijany, jak ona, więc bez trudu biorę ją na ręce i kładę na swoim łóżku. Sam udaję się do pokoju gościnnego, aby tam spędzić noc. Zdejmuję z siebie wszystko z wyjątkiem bokserek, a potem kładę się na miękkim materacu, zamykając powieki. Morfeusz porywa mnie do swojej krainy, zanim zdążę pomyśleć o czymkolwiek, co wydarzyło się tego dnia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nazajutrz budzę się wypoczęty i pełny życia. Nic mnie nie boli, a przecież powinienem mieć choćby maleńkiego kaca. Gdy do moich uszu docierają jęki bólu, orientuję się, że Tiffany nie miała tyle szczęścia co ja. Idę do kuchni po tabletkę aspiryny i szklankę wody. Następnie udaję się do dziewczyny i śmieję się na jej widok. Masuje swoje skronie, co chwilę pojękując.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mały kac morderca, co? - nabijam się z niej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bardzo śmieszne, serio. - Przewraca oczami, a ja podaję jej wodę i aspirynę. Łyka je w tempie błyskawicznym, a potem kładzie szklankę na szafkę obok łóżka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś głodna? - pytam serdecznym tonem. Dziwne, że taki w ogóle potrafi wyjść z moich ust.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może trochę - przyznaje z delikatnym uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja za to jestem <i>strasznie </i>głodny, więc pójdę coś zrobić. Lubisz jajecznicę?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak. - odpowiada krótko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Fakt. Mogłem się tego spodziewać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kieruję się do kuchni i zostawiam ją samą w mojej sypialni.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Rany, to jest naprawdę pyszne - stwierdzam z pełnymi ustami, nie zważając na maniery. - A myślałam, że nie potrafisz gotować.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bardzo możliwe, że po prostu nie chcę mi się tego robić, bo jestem bardzo leniwy w tym temacie, a jajecznica nie wymaga zbyt dużo pracy. Naprawdę ci smakuje? - dziwi się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zdecydowanie - odpowiadam szczerze. Jajecznica jest mocno ścięta i jasnożółta. Wyraźnie czuć w niej przyprawy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Według mnie, za bardzo ją przyprawiłem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Być może, ale ja uwielbiam, kiedy dania są solidnie przyprawione. - Wzruszam ramionami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No tak, zdecydowanie jesteś ostrą dziewczyną.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kontynuuję jedzenie, ale czuję się trochę niezręcznie, bo jego wzrok ciągle się na mnie kieruje. Mój talerz jest pusty, wiec odkładam go do zlewu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziękuję za wspaniałe śniadanie. Chyba będę się już zbierać - mówię i idę po moją torebkę do jego pokoju. Odwracam się i przez przypadek wpadam na niego, bo nie wiedziałam, że za mną stał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam - mówię i czuję, jak się czerwienię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie szkodzi. Podwiozę cię - proponuje, cierpliwie czekając na moją odpowiedź, podczas gdy ja zamyślona przyglądam się jego idealnej twarzy. Potrząsam głową, jakbym obudziła się z transu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeżeli możesz... Nie chcę ci się narzucać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj spokój, to żaden kłopot - odpowiada.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jesteśmy mniej więcej w połowie trasy, a ja wciąż nie mogę wyzbyć się wrażenia, że chłopak uważnie przygląda się mojej twarzy. Odwracam głowę, by przyłapać go na gorącym uczynku i tak też się dzieje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Patrz na drogę - syczę w niemiły sposób. Sama nie wiem czemu. - Nie chcę abyśmy przez ciebie mieli wypadek samochodowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dociera do mnie to co powiedziałam, dopiero w momencie, w którym Zayn wraca wzrokiem na jezdnie, wyraźnie spięty. Ściska kierownice tak mocno, że jego knycie stają się białe. Pociąga nosem, a po jego policzku spływa pojedyncza łza. Chcę ją zetrzeć, ale Malik strąca moją dłoń.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zayn, przepraszam cię. Nie chciałam, abyś poczuł się zraniony. - Kładę dłoń na jego prawej, która znajduje się na kierownicy i delikatnie ją ściskam, dodając mu otuchy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie odzywa się do mnie, a ja czuję, jak moje serce rozpada się na drobne kawałeczki. Nie raz się z nim kłóciłam, ale to bolało zdecydowanie mniej niż cisza, którą teraz mnie obdarowuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Proszę, odezwij się do mnie. - Dotykam jego klatki piersiowej, starając się zwrócić na siebie jego uwagę. Zjeżdża na pobocze i zatrzymuje samochód. Odchyla głowę do tyłu, opierając ją o siedzenie i bierze głęboki oddech.<br />
- To ja przepraszam. Zachowuję się, jak jakaś wrażliwa baba - mówi ze śmiechem, a ja piorunuję go spojrzeniem. - Co? - dziwi się.<br />
- Ja jestem wrażliwą babą, a ty właśnie mnie obraziłeś.<br />
- Nie. Ty nie jesteś wrażliwą babą, tylko wrażliwą dziewczyną.<br />
- Akurat to, że ty jesteś wrażliwy to dobrze. Ja lubię mężczyzn, którzy nie boją się płakać. Poza tym znam świetny sposób na uspokojenie emocji. Chcesz go poznać?<br />
- No pewnie, dawaj go. Często się wkurzam, a to przecież też emocja, prawda? - upewnia się.<br />
- Zdecydowanie. Zamknij oczy i weź głęboki oddech. A teraz pomyśl jakąś liczbę. - Podnosi do góry brew, a następnie chichocze.<br />
- To jakiś żart? - pyta z wyraźnym rozbawieniem we wzroku i głosie, a ja przewracam swoimi oczami w geście irytacji. <i>Jeszcze jedna ironia z jego ust i to ja będę musiała zacząć głęboko oddychać.</i><br />
- Po prostu to zrób - mówię ze spokojem i w końcu robi to, o co go proszę. - Teraz weź tyle głębokich wdechów, jaką liczbę pomyślałeś. - Bierze pięć głębokich wdechów, a następnie patrzy na mnie zdziwiony.<br />
- To naprawdę działa - stwierdza, a moja twarz pozostaje bez wyrazu, bo się tego spodziewałam.<br />
- A nie mówiłam. - Mrugam do niego zadziornie, następne odwracając się w stronę okna.<br />
Resztę drogi przebywamy w ciszy, która jednak nie jest ani trochę niezręczna. Czasem dobrze jest poukładać myśli w swojej głowie, nie wypowiadając ich na głos. Przynajmniej takie jest moje zdanie na ten temat.<br />
- Dziękuję za wczorajszy wieczór, za to, że pozwoliłeś mi zostać u siebie na noc, za śniadanie i za podwiezienie. Ogólnie za wszystko ci dziękuję.<br />
- Nie ma za co. Widzimy się jutro na zajęciach?<br />
- Jeżeli przyjdziesz to tak. - Kiwam głową.<br />
- Na pewno będę - zapewnia, przygryzając dolną wargę. Nachyla się, składając delikatny pocałunek na moim policzku. Jak sądzę jest to pożegnanie na ten czas, w którym nie będziemy się widzieć.<br />
- Do jutra - mówię, opuszczając jego samochód.<br />
- Do jutra - odpowiada, a ja zamykam drzwi pojazdu. Zanim wchodzę do mojego mieszkania, muskam palcami policzek, tam gdzie znajdowały się usta Zayna i delikatnie się uśmiecham.<br />
<br />
***<br />
<br />
Przepraszam, jeżeli przeoczyłam jakieś błędy, ale jest tak późna godzina, że literki mienią mi się w oczach xd Komentujcie rozdział, proszę! :3<br />
Skomentowałabym zachowanie głównych bohaterów, ale nie mam siły :cc<br />
Przepraszam za to, że rozdział pojawił się tak późno :d<br />
Kończą się wakacje i mam z tego powodu załamke psychiczną. Wy też? xoxox<br />
Kocham Was <3<br />
Ps: Co sądzicie o nowym wyglądzie bloga?</div>
martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-23144439834880564312014-08-24T09:39:00.004-07:002014-08-24T09:39:51.504-07:00SZABLONJak nie trudno zauważyć na moim blogu pojawił się nowy szablon :) Jego wykonawcą jest Pani Horan, której ogromnie dziękuję za jego wykonanie :* Mnie podoba on się bardzo ^^ A co wy o nim myślicie?<br />
Ps: Rozdział pojawi się już jutro lub pojutrze :D<br />
Kocham Was <3martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-64090577651529291972014-08-12T15:44:00.001-07:002014-08-12T15:44:50.092-07:00ROZDZIAŁ DWUNASTY<div style="text-align: justify;">
<span style="color: red;"> Nie wiem, kiedy jest w końcu zakończenie tego konkursu, ale bardzo proszę wszystkich, którzy jeszcze nie zagłosowali na Dance, aby zrobili to teraz, bo dość dużo brakuje mi do drugiego miejsca, a ogromnie chciałabym je zająć :3 Przypominam, że ankieta znajduje się po prawej stronie na <a href="http://call-me-clown.blogspot.com/" target="_blank">tym</a> blogu.</span><br />
<br />
- Wygrywają... Zayn i Tiffany z numerem 25! - wykrzykuje prowadzący, a potem uśmiecha się najszerzej, jak tylko potrafi. Czuję, jak radość rozpiera mnie od środka. Po upływie kilku sekund, kiedy odzyskuję świadomość, zaczynam podskakiwać i piszczeć ze szczęścia. W przypływie euforii rzucam się na szyję Zayn'owi. Chłopak cicho chichocze. Brawa na widowni nie cichną już od dobrych trzech minut, a ja stoję jeszcze przez chwilę w ramionach Malika, któremu zdaje się to nie przeszkadzać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gratulacje, udało ci się. - stwierdza z uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, Zayn. To nam się udało. - przez chwilę patrzymy sobie w oczy, jak zaczarowani.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam, że przeszkodzę, ale... - słyszę głos prowadzącego i moje policzki w sekundzie stają się czerwone. Z jego perspektywy musimy pewnie wyglądać na zakochanych. - Chciałbym wręczyć wam nagrodę. - podchodzi do nas i podaje naszej dwójce papierowe torby.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wychodzimy z budynku w otoczeniu naszych rodzin, tym razem ubrani zwyczajnie. Ja mam na sobie jeansy i zwyczajny biały podkoszulek, a Tiffany czarne, bardzo obcisłe rurki i żółtą bluzkę na ramiączkach. Gdy moja mama zaczyna bardzo interesującą rozmowę z mamą Tiffany, ja odciągam ją jakiś kawałek dalej i rozpoczynam z nią konwersację na temat konkursu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I co? Jak się czujesz z tym, że wygraliśmy dwukrotnie? - pytam z szerokim uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A niby jak mogłabym się czuć? Jestem tak szczęśliwa, że najchętniej wycałowałabym wszystkich dookoła, aby okazać swoją radość.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja nie mam osobiście nic przeciwko. - przybliżam się do niej i z cwaniackim uśmieszkiem zniżam się. Dziewczyna kładzie dłoń na mojej klatce piersiowej i delikatnie mnie odpycha.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To była metafora. - przewraca oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A dostanę choć całusa w policzek? Przyjaciele tak robią - mówię i robię najsłodsze oczka na jakie mnie stać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No dobra. - zgadza się w końcu.- Ale nie przyzwyczajaj się. - grozi mi palcem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzież bym śmiał? - prycham, ledwo powstrzymując się od śmiechu. Powoli podnosi się na palce i na moment przyciska swoje usta do mojego policzka. Zarumieniona oddala się ode mnie, a ja kontynuuję.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może gdzieś wyjdziemy, żeby uczcić zwycięstwo? No wiesz... Przyjaciele tak robią.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślę, że to nie najgorszy pomysł, ale gdzie wyjdziemy? - debatuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nad tym to się jeszcze zastanowię. Będę po ciebie jutro o 16:00. Może być? - unoszę brew w pytającym geście.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, jasne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Już od dobrych piętnastu minut przegrzebuję szafę w poszukiwaniu odpowiedniej sukienki i wciąż żadnej nie znalazłam. Nie mam zielonego pojęcia, gdzie Zayn planuje mnie zabrać, więc na wszelki wypadek pasowałoby przygotować jakąś wygodną kreację. W końcu decyduję się na przewiewną sukienkę w kwiaty na ramiączkach. Do tego zakładam buty na średnim obcasie, a włosy spinam w koka na czubku głowy. Zostaje mi jeszcze dwadzieścia minut do przyjazdu Zayn'a. Przez ten czas zdążam zrobić sobie makijaż i już jestem gotowa do wyjścia. Nie mijają dwie minuty, a ja już słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram drewnianą powłokę i napotykam wzrok Malika.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cześć. - witam się z nim, a on odpowiada mi kiwnięciem głowy. - Poczekaj jeszcze chwilkę. Nie wzięłam torebki. Wracam po wcześniej wspomnianą rzecz, a następnie razem z chłopakiem opuszczam moje mieszkanie i zamykam je na klucz. </div>
<div style="text-align: justify;">
- To gdzie jedziemy? - pytam, kiedy chwyta mnie pod ramię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niespodzianka. - oznajmia wesoło.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Rany, nie cierpię niespodzianek. - jęczę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No widzisz, a ja uwielbiam. - śmieje się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A więc jednak potrafimy się w czymś nie zgadzać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie znam tego miejsca. - wzruszam ramionami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No i bardzo dobrze. </div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak wychodzi z samochodu i obchodzi go, by otworzyć mi drzwi. Podaje mi dłoń, pomagając wyjść.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zamknij oczy. - prosi, ale z początku nie spełniam jego prośby.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Będziemy szli przez las, kiedy jestem w tych butach, a ty w dodatku chcesz, żebym miała zamknięte oczy? - Po prostu mi zaufaj, ok? Pomogę ci dojść na miejsce. Przez cały czas będę cię trzymał, żebyś nie upadła. - zapewnia mnie. Niepewnie zamykam powieki, a chłopak kładzie dłonie na mojej talii. Świetnie... Teraz pewnie jestem czerwona, jak burak.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteśmy już na miejscu. Możesz otworzyć oczy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Tak robię i zamieram, nie mogąc uwierzyć w to, co widzę. Przed nami rozciąga się piękny widok. Ze skał nieopodal spływa ogromny wodospad, wokół nas jest pełno zieleni, a pod naszymi nogami leży koc piknikowy, na którym znajdują się różne dania, przekąski i... wino. Białe oraz czerwone. Zayn chichocze na widok mojej miny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tu jest tak bardzo pięknie. - zachwycam się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, przychodziłem tu jako dziecko wspólnie z moimi rodzicami i siostrami. To było nasze ulubione miejsce... Na piknik i nie tylko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam za wścibskość, ale... Dlaczego nigdy nic nie wspominasz o swoim tacie?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zmarł dwa lata temu w wypadku samochodowym. A twój? Też nigdy nie słyszałem, żebyś o nim opowiadała, a poza tym zdziwiło mnie, że nie pojawił się na konkursie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zmarł dwa lata temu na raka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- My to mamy szczęście. - ironizuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Taa. - mruczę i opuszczam głowę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc... Jesteś może głodna? - pyta, chwytając się za kark. Uśmiecham się na widok jego zakłopotanej miny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nigdy nie byłam bardziej. Zapamiętałeś?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale, że co? - dziwi się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To, że uwielbiam dania włoskie. - odpowiadam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A tak... Zapamiętałem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No więc... Skosztujmy tego cuda. - mówię. Nakładam sobie na talerz niewielką ilość makaronu i sosu pomidorowego, a następnie mieszam je ze sobą. Nawijam na widelec, a potem biorę do buzi, czując wspaniały smak.<br />
- To jest świetne. Sam zrobiłeś? - pytam.<br />
- Tak właściwie to nie. Ten makaron jest dziełem mojej mamy. - oznajmia, a ja przewracam oczami.<br />
- Serio? Tym zdaniem wszystko zepsułeś.<br />
- Dlaczego? - unosi brew.<br />
- Ponieważ wolę, kiedy mężczyzna potrafi gotować.<br />
- Może skosztujesz pizzy? Sam robiłem - chwali się, a ja wybucham śmiechem.<br />
- A tak poważnie? - dźgam go żartobliwie w ramię.<br />
- A tak poważnie ja robiłem spód i wybierałem składniki, natomiast mama go ozdobiła. - przyznał.<br />
- Pocieszę cię tym, że świetnie dobrałeś składniki. Uwielbiam wszystkie z nich. - zapewniam go.<br />
- Czyli lubisz ananas na pizzy?<br />
- Tak, nawet bardzo.<br />
- To dobrze, bo się obawiałem, że nie. Niewielu ludzi to lubi.<br />
- W takim razie jestem jedną z tych ludzi.<br />
- To tak, jak ja. - zauważa.<br />
- Dlaczego to mnie nie dziwi? - droczę się z nim.<br />
- Masz ochotę na wino?<br />
- Tak, poproszę.<br />
- Białe czy czerwone?<br />
- Białe. - wybieram, a Zayn wzrusza ramionami.<br />
- Dziwne.<br />
- Co?<br />
- Ja wolę czerwone.<br />
- Ja również, ale lepsze zostawia się na koniec.<br />
- W sumie... Masz rację. Więc najpierw otworzymy białe.<br />
Chłopak otwiera wino i nalewa do dwóch kieliszków. Jeden z nich podaje mi, a drugi bierze sam.<br />
- Za przyjaźń?<br />
- Za przyjaźń. - potwierdzam, a potem stukamy się kieliszkami. Biorę łyka i automatycznie się uśmiecham.<br />
- Przepyszne.<br />
- Też tak twierdzę.<br />
- Co lubisz robić? Poza tańcem.<br />
- Masz na myśli, jakie jest moje hobby?<br />
- Tak, dokładnie o to mi chodzi.<br />
- Chyba śpiewanie idzie mi nie najgorzej.<br />
- Jakiś ty skromny. Zaśpiewasz mi coś?<br />
- Może innym razem. - na jego twarzy pojawia się grymas.<br />
- Nalegam. - robię słodkie oczka.<br />
- Naprawdę nie mam na to dzisiaj ochoty, ale obiecuję, że zaśpiewam ci coś następnym razem, gdy się spotkamy.<br />
- Nie przemyślałam właściwie jednej rzeczy.<br />
- Jakiej?<br />
- Najpierw wypijemy dwie butelki wina, a później mam ci pozwolić prowadzić samochód?<br />
- No, tak myślę. - mruczy pod nosem.<br />
- A ja nie. Lepiej odpuśćmy sobie to wino.<br />
- Mam trochę lepszy pomysł. - spoglądam na niego pytająco. - Posiedzimy tu jeszcze trochę, zjemy, a potem pojedziemy do mnie i wypijemy wino, ok?<br />
- No nie wiem...<br />
- Proszę cię, Tiff. - robi słodkie oczka, a ja ulegam pod jego spojrzeniem i przez to, jak mnie nazwał.<br />
- No ok. A tak w ogóle to... Dziękuję. Ten dzień jest wspaniały. I myślę, że jest taki dzięki tobie.<br />
- Mogę o coś spytać?<br />
- Jasne, nie krępuj się.<br />
- Czy według ciebie to jest przyjacielskie spotkanie?<br />
- No tak, przecież jesteśmy przyjaciółmi. Chyba nie do końca rozumiem, o co ci chodzi.<br />
- O nic. Po prostu według mnie to jest randka.<br />
- Na jakiej podstawie tak twierdzisz?<br />
- Nie wiem, takie mam przeczucie.<br />
- W takim razie masz złe przeczucie, bo to nie jest randka.<br />
- W takim razie, jak nazwiesz dwoje ludzi, robiących piknik nad wodospadem przy zachodzie słońca?<br />
- Radzę ci nie psuć mojego nastroju, bo wtedy nigdzie z tobą nie pojadę. - przewracam oczami.<br />
- Przepraszam, nie chciałem cię zdenerwować. To był tylko żart. - spuszcza wzrok, a ja postanawiam mu wybaczyć.<br />
Drogę do domu Zayn'a przebywamy, śpiewając różne piosenki lecące w radiu i rozmawiając o naszym dzieciństwie. Okazuje się, że oprócz tego samego jedzenia lubimy tę samą muzykę. Poza tym chłopak rzeczywiście śpiewa cudownie. Jego głos jest taki czysty i gładki. Muszę przyznać, że naprawdę był skromny, mówiąc, że śpiewanie idzie mu nie najgorzej.<br />
- Już jesteśmy na miejscu. - mówi i ponownie obchodzi auto, aby pomóc mi wysiąść. Idziemy razem pod drzwi wejściowe, a wtedy Mulat je otwiera...<br />
<br />
***<br />
Nareszcie dodałam rozdział w terminie, bądźcie ze mnie dumni xD<br />
A tak poważnie to bardzo przepraszam, że w końcu nie opisałam tego finałowego tańca, ale po pierwsze nie dałabym rady dodać tego rozdziału dzisiaj, a po drugie nie miałam do tego weny :cc Wybaczcie, proszę.<br />
Wiem, że pewnie nie każdy to zauważył, ale dodałam wyróżnienie dla najaktywniejszych czytelniczek po prawej stronie :* (aktywność zależy od liczby dodawanych komentarzy) Znalazłam coś takiego na innym blogu i dodałam na swoim, bo bardzo mi się to spodobało :D<br />
Bardzo proszę Was o wyrażanie swoich opinii w komentarzach ^^<br />
Wiecie, że Was kocham ? <3<br />
Ps: Polecam to tłumaczenie, bo według mnie jest rewelacyjne :3 <a href="http://the-sexton-house-fanfiction.blogspot.com/" target="_blank">http://the-sexton-house-fanfiction.blogspot.com</a></div>
martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-87253209587635018652014-08-06T07:41:00.001-07:002014-08-06T07:41:34.458-07:00!!!!!!!!!!!!!!!!Kochani, wiem, że na ten temat były już trzy posty, ale muszę to podkreślić :d Do końca głosowania parę godzin lub minut, a mi brakuję 4 głosów, aby być na drugim miejscu :3<br />
<span style="color: red;">Jeżeli będę druga to obiecuję, że posty w wakacje będą pojawiać się co tydzień!!! :D</span><br />
Pokażcie, że wam również zależy na tym blogu, proszę :)<br />
Kocham Was, a rozdział dodam w przyszły wtorek, daję słowo :*martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-52329570911447645202014-08-03T07:42:00.002-07:002014-08-03T07:43:35.937-07:00ROZDZIAŁ JEDENASTY<div style="text-align: justify;">
<span style="color: red;"><i>Kochany czytelniku, zanim przeczytasz rozdział wejdź na <a href="http://call-me-clown.blogspot.com/" target="_blank">ten blog</a> i zagłosuj na Dance With Me w ankiecie po lewej stronie :3 Zapraszam do czytania :D</i></span><br />
<br />
To już ten dzień. Dzisiaj okaże się czy pół roku prób pójdzie na marne. Jeszcze dwa dni temu obiecałam sobie, że stres nie przejmie nade mną kontroli. Tymczasem trzęsę się jak galareta. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie bój się. - słyszę delikatny szept nad uchem, a chwilę później czyjeś dłonie lądują na moich ramionach. Odwracam się przodem do osoby, którą okazuje się być pani Green. Na jej pomarszczonej, szczupłej twarzy pojawia się pokrzepiający uśmiech.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Skąd pani wie, że się boję? - pytam i staram się odwzajemnić jej ciepły gest.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Skarbie, znam cię już tyle lat, że doskonale wiem, kiedy się boisz. Poza tym długo już siedzę w tej branży i takie rzeczy, jak stres rozpoznaję na pierwszy rzut oka. Ale zaufaj mi. Jesteś świetną tancerką i na pewno sobie poradzisz. Zresztą byłam na kilku próbach i myślę, że Zayn też jest utalentowany. Swoją drogą... Mówię ci, świetnie wygląda w smokingu. - śmieję się, kiedy puszcza do mnie oczko. - Muszę iść na widownie. - kiwam głową, a staruszka wychodzi, zostawiając mnie samą. Muszę przyznać, że naprawdę poprawiła mi humor. Teraz uśmiech nie schodzi mi z twarzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przed chwilą zostałam powiadomiona o tym, że pierwszym tańcem, jaki będziemy musieli zatańczyć jest walc angielski. Powoli nasuwam na siebie jedwabną sukienkę, która wygląda prawie identycznie, jak ta z mojego snu. Oczywiście mam na myśli sen, w którym brałam ślub z Zayn'em. Jedynie różnią się tym, że ta zamiast sznurków z tyłu posiada zamek. Dodatkowo niewielkie pasmo materiału u dołu połączone jest z końcami koronkowych rękawów, tworząc piękne skrzydła. Stoję przed lustrem, siłując się z zamkiem, kiedy nagle do garderoby wchodzi moja mama.<br />
- Pomóc ci może? - pyta, podchodząc do mnie bliżej.<br />
- Tak, poproszę. - mówię z delikatnym uśmiechem. Szybkim ruchem zapina mi sukienkę, a ja patrzę na nią z wdzięcznością.<br />
- Jest piękna. - stwierdza, mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu.<br />
- Zgadzam się. - Dokładniej przyglądam się swojemu odbiciu, dotykając wymyślnej fryzury na mojej głowie. - Zastanawia mnie fakt, jak ci wszyscy fryzjerzy potrafią stworzyć takie arcydzieło z najzwyklejszych w świecie włosów.<br />
- Zawsze byłaś takim myślicielem. Interesowałaś się tym, dlaczego owady mają skrzydła, a ludzie nie. Głowiłaś się nad tym, czemu po połączeniu żółtego i niebieskiego powstaje zielony. A teraz tajemnica fryzjerstwa. - chichocze. - Jesteś taka podobna do ojca. - stwierdza, a ja resztkami sił powstrzymuję łzy usiłujące wydostać się na zewnątrz. Naszą wymianę zdań przerywa następna osoba, która wchodzi do pomieszczenia. Zayn mierzy wzrokiem mnie i moją mamę, zanim podchodzi, aby się jej przedstawić. Niczym gentleman całuje ją w zewnętrzną stronę dłoni, zanim wypowiada swoje imię i nazwisko. Naprawdę nazywa się Malik? Dość ładnie to brzmi... Zayn Malik.<br />
- Elizabeth. - odpowiada, czerwieniąc się niczym nastolatka. No nie, litości. Powiedzcie, że mojej mamie nie spodobał się Zayn.<br />
- Nie przypuszczałem, że Tiffany jest tak piękna po swojej mamie. Początkowo myślałem, że jest pani jej siostrą. - komplementuje ją coraz bardziej, a ja wywracam swoimi oczami.<br />
- Musimy iść się przygotować. Prawda, Zayn?<br />
Posyłam mu piorunujące spojrzenie, a on pospiesznie kiwa głową.<br />
- Myślę, że to jest naprawdę dobry pomysł.<br />
Zaczynam ciągnąć go za sobą, a kiedy jesteśmy wystarczająco daleko od reszty zaczynam swój wykład.<br />
- Nawet nie próbuj rozkochiwać w sobie mojej matki, bo to i tak nic nie da. Poza tym pamiętaj, aby być wystarczająco miłym dla jurorów, jasne?<br />
- Tak, jasne. Chodźmy już, bo jeszcze się spóźnimy i tyle z tego będzie.<br />
Zachwyt widzów sięgał zenitu, kiedy z niezwykłą lekkością sunęliśmy po parkiecie. Każdy obrót wywoływał nowe wiwaty na widowni. Na parkiet pod naszymi nogami, rzucane były różne maskotki i kwiaty. Kiedy piosenka dobiega końca, kłaniamy się do publiczności i udajemy się przed jury. Przełykam głośno ślinę i czekam na to, co zaraz od nich usłyszę. Pierwsza odzywa się długowłosa, farbowana brunetka.<br />
- To był naprawdę dobrze zatańczony walc. Oboje wykazaliście się ogromną gracją i lekkością. Niestety muszę się przyczepić do jednego faktu. Przypomnij mi jak masz na imię.<br />
- Zayn. - odpowiada, posyłając jej mały uśmiech.<br />
- Więc Zayn... Podczas obrotów robiłeś zbyt drobne kroczki, przez co nie nadążałeś za swoją partnerką. Będę musiała wziąć to pod uwagę podczas oceny. - dokańcza, udając, że jest jej przykro. Dlaczego według mnie udaje? Dlatego, że jej mina jest wyjątkowo sztuczna. Następnie przemawia krótkowłosa blondynka, która na wstępie uśmiecha się do nas szeroko.<br />
- Absolutnie nie mogę zgodzić się z moją koleżanką. Ten taniec w waszym wykonaniu był bezbłędny. A to, że wykonywałeś drobniejsze kroki dodawało niesamowitego uroku. - zachwyca się. Rozlega się dźwięk, oznaczający, że mamy zejść ze sceny, więc tak robimy.<br />
- Wygląda na to, że zdania jury są podzielone.<br />
- Nie ciesz się za bardzo. Jurorów jest czwórka, a wiemy tylko tyle, że oczarowałeś jednego.<br />
- Tak właściwie to jedną. - uśmiecha się usatysfakcjonowany.<br />
- W tym konkursie najważniejszy jest taniec. Idę się przebrać do tanga.<br />
Ta kreacja podoba mi się zdecydowanie mniej niż poprzednia, ale nie mogę powiedzieć, że jest ona brzydka. To czerwony, opinający moje ciało jedwab. Sukienka posiada długie rękawy również z jedwabiu, a oprócz szczeliny przechodzącej przez cały bok mojej prawej nogi nie ma żadnych zdobień. Ciągnie się ona do samej ziemi, natomiast na moich nogach znajdują się czarne szpilki. Cienki pasek oplata moją kostkę, a końce są ostro zakończone. Do mojego koka wpięty jest duży czerwony kwiat.<br />
Wybucham śmiechem, kiedy przez przypadek wpadam na Zayn'a i widzę, jak prezentuje się w swoim stroju.<br />
Jego buty są zwyczajne, czarne. Jego spodnie, które są również w tym kolorze mają bardzo prosty krój. Natomiast bluzka układa się na nim koszmarnie. Jest ona biała z bufiastymi rękawami. Jej dekolt jest głębokim trójkątem, odsłaniającym połowę klatki piersiowej bruneta. Wokół krawędzi tego właśnie dekoltu są falbany.<br />
- Co cię tak bawi? Przecież mężczyźni zazwyczaj tańczą tango w takich strojach. - przewraca oczami. - Twój poprzedni strój też był ładniejszy od tego.<br />
- Wiem i w pełni się z tym zgadzam. Twój strój jest normalny, tylko ty dziwnie w nim wyglądasz.<br />
- Wiesz... Ta twoja sukienka ma jednak jedną niewątpliwą zaletę. - uśmiecha się wyjątkowo uroczo.<br />
- Niby jaką? - pytam, patrząc mu głęboko w oczy.<br />
- Taką, że kiedy cię nachylę, będę miał świetną widoczność na bok twojej bielizny. Wyjątkowo długie jest to nacięcie. - oblizuje dolną wargę, a ja zaczynam się śmiać. Wygląda na zdziwionego moją reakcją.<br />
- Jeżeli taką przyjemność sprawi ci oglądanie mojej bielizny, to będzie bardzo źle, bo zamiast skupić się na tańcu, skupisz się na tym, a poza tym wszyscy to zauważą i zrobisz z naszej dwójki kompletne pośmiewisko. Nie żeby to było jakoś szczególnie istotne. - ironizuję, a on posyła mi oburzone spojrzenie. - No co? - wzruszam ramionami.<br />
- To ja tu jestem królem ironii.<br />
- No popatrz... Od dzisiaj już nie. - rzucam i odwracam się na pięcie.<br />
- Chyba się nie obrażasz, co nie? To był tylko głupi żart.<br />
- Z mojej strony również. - mówię i odwracam się na pięcie, aby zobaczyć jego reakcję. Chłopak stoi z rozdziawioną buzią i powiększonymi oczami, co wygląda wprost przekomicznie.<br />
- No co? Zatkało kakao? Ja też potrafię czasem zażartować. - chichocze, przykładając dłoń do twarzy, by nie wybuchnąć głośnym rechotem.<br />
- Wbrew pozorom. - dodaje zamiast mnie.<br />
- Dokładnie. - kiwam głową na potwierdzenie jego słów.<br />
- Lubię cię, wiesz?<br />
- Tak, a ja ciebie nie. Teraz chodź. - droczę się z nim, ciągnąc go za rękę w stronę sceny, bo zaraz nadejdzie nasza kolej.<br />
- Dzięki, miło to usłyszeć.<br />
Mimo, że patrzę się do przodu, a nie na niego, wyobrażam sobie, jak przewraca oczami, co pewnie zresztą właśnie robi. To jest całkiem w jego stylu. Tak samo, jak patrzenie się na mój tyłek. Kiedy zwracam się w jego kierunku, spostrzegam, że właśnie to robi. Nie odzywam się ani słowem. Zamiast tego fuczę zbulwersowana, a on mruga do mnie zawadiacko. Czy mógłby być bardziej irytujący? Chyba nie.<br />
W sali zaczynają rozbrzmiewać pierwsze dźwięki muzyki, a ja biorę głęboki oddech dla odstresowania. Początkowo stoimy w niedalekiej odległości od siebie. Przed moją twarzą pojawia się duża dłoń, stojącego za mną Zayn'a, którą chwytam. Wykonuję lekki skłon. Przeplatam ze sobą nogi, a następnie lewą ręką obejmuję prawe ramie Malika. Nasze prawe dłonie złączają się ze sobą, a ja wykonuję obrót w taki sposób, że teraz palce obu moich rąk są splecione z tymi Zayn'a. Kładę dłonie z obciągniętymi palcami na jego ramieniu, a on owija moje plecy na wysokości talii swoją ręką. Obciągam palce lewej stopy, a prawą daję do przodu. Najpierw trzymam ją w powietrzu, zgiętą w kolanie, a później prostuję. Gdy obie z powrotem znajdują się na ziemi, chłopak nachyla moje ciało do tyłu. Wstaję i powracam do normalnej pozycji, następnie oddalając się od Zayn'a. Nasze ręce są idealnie proste w łokciach i ramionach oraz wyciągnięte na boki. Moje schodzą ponownie w dół, delikatnie muskając materiał sukienki. Teraz Zayn bierze między swój kciuk a środkowy palec mój przegub, natomiast ja na przemian cofam się i idę do przodu, zgrywając się z jego ruchami. Chodzimy na boki, podczas gdy połączone ze sobą są tylko nasze klatki piersiowe. Stajemy do siebie tyłem, a kiedy ponownie stoimy twarzą w twarz, wczepiam swoją dłoń w ciemne włosy chłopaka, a ten znów łączy swoje palce u ręki z moimi, tuż przy moim biodrze. Po raz kolejny jedna z moich rąk jest na jego ramieniu, a druga jest połączona z jego. Lawirujemy tak przez chwilę po scenie, nie zmieniając pozycji. Podczas wszystkich obrotów i ruchów nasze głowy skierowane są na bok. Razem wykonujemy wykop naszych nóg wysoko, do tyłu. Nasze splecione ręce wyciągamy jak najwyżej w górę. Znowu obciągam palce mojej lewej stopy, a potem zataczam pół okręgu końcówką buta. Ręce chłopaka lądują pod moimi pachami, podtrzymując mnie. Moja prawa noga jest ustawiona w bok i zgięta w kolanie pod kątem prostym, za to lewa ma obciągnięte palce, ale na podłodze znajduje się wewnętrzna strona mojego buta. Prostuję sylwetkę, a wtedy Mulat swoją rękę kładzie na mój brzuch. Wypycha moje ciało w powietrze, a ja wymachuję nogami. Ponownie zaczynamy lawirować w takiej pozycji, jak wcześniej. Nasze tango kończymy, kiedy wykonuję obrót i Zayn po raz ostatni odchyla moje ciało do tyłu.<br />
Widownia na nasz taniec reaguje mniej więcej tak samo, jak na poprzedni, czyli w miarę entuzjastycznie. Co do jury, po raz kolejny ich zdania są podzielone.<br />
Do końca konkursu pozostały już tylko dwa tańce, nie licząc tego z piosenką z wybranego filmu i grupowego tańca. Mianowicie są to cha-cha i rumba.<br />
Strój do cha-chy okazuje się zdecydowanie moim faworytem, bo jest najwygodniejszy. Sukienka jest luźna i prawie w całości składa się z falban. Ma barwę jasnego różu. Buty to zwyczajne złote szpilki. Co do moich włosów - zostały ułożone w najzwyklejsze fale, spływające kaskadami do ramion.<br />
Wychodząc z garderoby trafiam na Zayn'a, co było chyba do przewidzenia. Jego strój również wydaje się bardzo wygodny.<br />
Na nogach ma jeansy i najzwyklejsze w świecie adidasy. Jego biała koszula jest na niego luźna i ma z tyłu jakiś napis w innym języku, którego nie rozumiem. Pominęłam jeden dość istotny szczegół... Nie ma zapiętego ani jednego guzika. Jego włosy są postawione na żelu. Cała kreacja - według mnie - kreuje go na niegrzecznego chłopca. Taki styl zdecydowanie pasuje do niego najlepiej.<br />
- To zdecydowanie najlepsza kreacja dla ciebie. Pasuje ci. - stwierdzam ze szczerym uśmiechem na moich ustach, a chłopak odwzajemnia ten gest.<br />
- Twoja sukienka też jest świetna. Choć jestem pewien, że jeszcze bardziej spodoba mi się kolejna. No wiesz... W końcu to będzie rumba.<br />
- Tak, ulubiony taniec naszej dwójki.<br />
Szkoda tylko, że mnie rzeczywiście ekscytuje taniec, a Malika strój, który będę na sobie miała. O nasze uszy odbija się nawoływanie z miejsca niedaleko sceny, więc ruszamy w tamtym kierunku, gotowi na nowe wyzwanie.<br />
Tym razem stoimy po dwóch przeciwnych stronach sceny, czyli naprawdę daleko od siebie. Kiedy rozbrzmiewają pierwsze rytmy muzyki, oboje z moim ,,partnerem'' wprawiamy nasze biodra w ruch, kołysząc się na boki. Po niedługim czasie zrywa się ze swojego miejsca i pędzi do mnie na swoich długich nogach. Łapię swoją lewą dłonią moją prawą rękę tuż przed zaczęciem łokcia. Przybliżam się do niego jeszcze bardziej, skracając dzielącą nas odległość. Jego ręka podnosi do góry moje kolano. Ja natomiast jedną ręką obejmuję tył jego głowy, a druga zwisa bezwładnie na jego karku. Otaczam go, trzymając dłoń na jego łopatce. Stajemy około pół metra od siebie i zaczynamy potrząsać swoimi ciałami. Ujmuję jego lewą dłoń. Początkowo stoimy twarzami do siebie, a potem rozchodzimy się na boki, oczywiście nie rozłączając przy tym naszych rąk. Wykonuję dwa obroty, a następnie razem z nim powracam do poprzedniej pozycji. Później oboje wykonujemy dwa obroty w tym samym kierunku, a kiedy je kończymy, chłopak kładzie swoją prawą rękę na moją talię. Wypinam pupę do tyłu, a potem idę do przodu i wykonuję kolejny obrót, po raz któryś złączając jedną ze swoich dłoni z dłonią Zayn'a. Zbliżam się do widowni krokiem typowym dla tego tańca z dłonią, której palce obciągam, a tuż za mną tym samym krokiem podąża Zayn. Wykonuję pół obrotu, tym razem splatając obie swoje dłonie z Mulatem. On kieruje się do tyłu tanecznym krokiem, a ja do przodu. Odrywam się od niego następnym obróceniem mojego ciała. Wpierw oboje idziemy do tyłu, a później do przodu. Chłopak wykonuje przysiad, a ja kładę dłonie na jego kark. Niespodziewanie odchyla moje ciało do tyłu. Chwytamy się jedną dłonią i na przemian wykonujemy obroty. Delikatnie dotykam dłonią jego gorącej, umięśnionej i opalonej klatki piersiowej, by następnie znaleźć się tyłem do bruneta. Chwyta mnie pod pachami i kilkakrotnie obraca w powietrzu. Przechodzę pod jego ręką, jak pod mostem. Dokładnie obejmuje moje ciało od tyłu, a ja odchylam je na prawy bok, chwytając się tyłu jego uda dla jeszcze lepszego utrzymania równowagi. Stajemy prosto, odchylam głowę do tyłu, udając, że całuję go w podbródek. Znów nastaje seria obrotów. Biegamy tam i z powrotem z głowami odchylonymi na lewą stronę. Popycham Zayn'a, który ,,zdezorientowany'' odskakuje kawałek dalej. Zayn cofa się do tyłu, udając boksera, za to ja idę do przodu, przenosząc co jakiś czas ręce z góry na dół i odwrotnie. Udaję, że kopię Zayn'a swoją szpilką w twarz, a ten upada na ziemię. Podnosi się szybkim ruchem. Wystawiam ręce na boki, a on przytula mnie od tyłu. Robię minę, jakbym była wniebowzięta tym gestem i przejeżdżam palcami po jego rękach od łokcia w dół, następnie odklejając je od mojego tułowia. Znów wykonujemy dłuższą serię obrotów, trzymając się za rękę. Na koniec Malik klęka na jednej nodze, a drugą ustawia pod kontem dziewięćdziesięciu stopni. Odchyla moje ciało tak, że kładę się na tej drugiej nodze.<br />
Opinie jurorów i reakcja widzów są podobne, jak w dwóch wcześniejszych tańcach, tyle że z widowni słychać nieco głośniej oklaski i piski, a parę osób skanduje głośno nasze imiona.<br />
No i w końcu przychodzi pora na rumbę. Myślałam, że jestem w stanie przewidzieć, jak będzie wyglądał mój strój do tego tańca, ale okazuje się, że się myliłam. Zazwyczaj, kiedy tańczyłam rumbę, robiłam to w zwyczajnych, krótkich i obcisłych kieckach. Teraz na moim ciele znajduje się jedynie biustonosz i spódniczka (oczywiście nie licząc majtek), która jest strasznie krótka. Obie te rzeczy przyozdobione są jedynie długimi frędzlami. Są złote, tak jak frotka, którą spięty został mój kucyk po boku. Włosy w nim układają się w wyraźne loki. Zawsze żałowałam, że moje włosy nie są naturalnie kręcone, tylko lekko falowane. Jedynie lokówka doprowadza je do porządanego przeze mnie stanu. Buty są na wysokich obcasach i składają się w całości z pomarańczowych paseczków.<br />
Zayn wygląda bardzo podobnie, jak wcześniej, więc pominę opisywanie jego wyglądu.<br />
<br />
*<br />
<br />
Moje oczy wręcz wyskakują na powierzchnie, kiedy widzę w co ubrana jest Tiffany. Mam świetny widok na jej szczupłe i długie nogi oraz na perfekcyjny w każdym calu brzuch.<br />
- Wow. - jedynie tyle jestem w stanie wykrztusić, mierząc jej ciało od góry do dołu. - Ale pięknie wyglądasz.<br />
- Dziękuję. - jej policzki przybierają czerwony kolor, a ja jestem tym cholernie zaabsorbowany. Ona jest tak bardzo urocza w tym momencie.<br />
- Chcesz się trochę odstresować przed występem? I tak przed nami jeszcze są dwie inne pary.<br />
- No dobra, ale tak właściwie, co masz na myśli?<br />
- Już ci pokażę, o co mi chodzi. - mówię z szerokim uśmiechem i z zaskoczenia przerzucam ją sobie przez ramie.<br />
- Czekaj, co ty robisz? Puść mnie! - wali pięściami w moje plecy, wrzeszcząc. Ze śmiechem zaczynam biegać z nią tam i z powrotem. Dopiero, kiedy jesteśmy wołani na scenę, stawiam ją na ziemi.<br />
- Co ci odwaliło? - pyta oburzona. - Wszyscy za nami mogli bez problemu oglądać moją bieliznę. - stwierdza zawstydzona.<br />
- Tego to im akurat zazdroszczę. - chichoczę.<br />
- Jesteś głupi. - przewraca oczami.<br />
- Tak, owszem. I dobrze mi z tym.<br />
- Mam nadzieję, że zachowałeś trochę tej energii na rumbę.<br />
- Zaraz będziesz miała okazję się o tym przekonać. - mrugam do niej.<br />
Dziki taniec namiętności ogłaszam za rozpoczęty.<br />
Wchodzimy na scenę, trzymając się za rękę. Jednym szybkim obrotem przytwierdzam jej ciało do mojego. Obejmuje moje barki dłońmi, unosząc przy tym lewe kolano do góry, a ja kiwam ją przez chwilę na boki. Opuszcza nogę, równocześnie przybliżając swoją twarz do mojej i złącza ze sobą nasze nosy. Obchodzi moje ciało i staje za moimi plecami, następnie oplatając rękami moją odsłoniętą klatkę piersiową. Chwytam pod pachami jej nogi, a ona kładzie się na moich plecach. Oboje rozkładamy dłonie, taj jak ptaki rozkładają swoje skrzydła, a ona dodatkowo podnosi jedną ze swoich nóg do góry. Delikatnie obraca się na palcach. Kładzie całe ręce na moich, nachylam jej ciało w bok, a następnie wstaje i kilkoma obrotami oddala się ode mnie. Przybliżam się do dziewczyny i chwytam ją za przedramię, następnie obracając jej ciałem trzykrotnie. Tym razem obejmuje dłońmi mój brzuch i plecy, a potem podnosi się w górę, podczas gdy nasze ciała są złączone. Znów parę razy kołyszę jej ciałem na boki. Ona cofa się w tył, a ja idę do przodu. Ponownie ją obracam. Chwyta (stojąc do mnie tyłem) dłońmi moją szyję i zaczyna, bujając się na boki, schodzić w dół. Przy okazji dłońmi jeździ po moim brzuchu. Kiedy stoi przodem do mnie, obracam ją jeszcze parę razy. Potem, przez chwilę obracamy się oboje, kierując się w tą samą stronę. Klękam przed nią na jedno kolano. Tiffany natomiast zgina swoje ciało pod kontem prostym i chwytając mój podbródek między dłonie, podnosi mnie do góry. Cofa się, a ja idę do przodu. Obracam się, puszczając dziewczynę. Ona sama oddala się ode mnie spory kawałek. Łapię ją za rękę, a ona wykonując dwa obroty, wraca do mnie. Razem obracamy się dwa razy, a następnie robimy krótką przerwę, podczas której Tiffany robi wykop nogą. Kontynuujemy obroty, a potem następuje finał. Dziewczyna obejmuje moją szyję rękami. Ja za to prawą ręką owijam miejsce tuż pod jej biustem, a lewą dłoń kładę z boku jej łopatki. Delikatnie uginam kolana i idę do tyłu, ciągnąc przed sobą Tiffany, która włóczy końcówkami butów po parkiecie. Nachylam jej ciało do tyłu, a następnie udaję, że całuję jej piękne, pełne, malinowe usta. Z przyjemnością zrobiłbym to naprawdę, ale niestety nie mogę. Swoje nogi daje pod moją lewą, a następnie sprytnie się pod nią przedostaje. W końcowej pozycji siedzi lekko wygięta z nogami skierowanymi w drugą stronę i chwyta dłonią tył mojego kolana. Przytula się do mojej nogi i wstaje, aby razem ze mną ukłonić się publiczności.<br />
Wcześniej publiczności i jurorom w miarę podobały się nasze tańce, ale teraz dzieje się istne szaleństwo. Ludzie na widowni wstają ze swoich miejsc. Najpierw tylko parę, a po chwili już wszyscy podarowują nam owacje na stojąco. Moje zdziwienie jest ogromne, kiedy dostrzegam, że nawet członkowie jury podnieśli się ze swych miejsc. Krzyki i brawa nie mają końca, a z ust moich i Tiffany nie schodzi uśmiech.<br />
Kiedy wychodzimy za kulisy, podchodzę do dziewczyny.<br />
- To było coś, prawda Crawford? - szepczę jej do ucha, a ona obraca się zdziwiona w moim kierunku.<br />
- Jakim cudem znasz moje nazwisko?<br />
- Przecież na początku, gdy wymieniali nasze numerki, mówili nasze imiona i nazwiska.<br />
- Rzeczywiście zapomniałam o tym. I tak... To zdecydowanie było coś. Jeszcze nigdy nie widziałam czegoś takiego. Zauważyłeś, że nawet ta czarnowłosa jędza podniosła swój tyłek z siedzenia? - marszczy czoło.<br />
- Nie mieliśmy przypadkiem być mili dla jury? - przypominam jej.<br />
- Przecież nas nie słyszą, prawda? - oboje śmiejemy się głośno.<br />
- Co teraz tańczymy? - pytam, przejeżdżając dłonią po włosach.<br />
- Piosenka z filmu jest wielkim finałem, więc teraz taniec grupowy. - oznajmia.<br />
Na tańcu grupowym wszyscy jesteśmy poubierani w dresowe spodnie, które są szare i w czarne luźne koszulki z wypisaną na nich nazwą naszej szkoły. Włosy dziewczyn są zwyczajnie rozpuszczone. W tym momencie nie są specjalnie atrakcyjne.<br />
Jury nie ocenia tańca grupowego, więc od razu idę przygotować się do tańca finałowego.<br />
Jestem ubrany w spodnie, które są prawie identyczne, jak te do tanga, ale do tego mam na sobie jeszcze pasek oraz czarną bokserkę, schowaną do spodni.<br />
Tiffany wygląda pięknie, a zarazem niewinnie. Ma na sobie błękitną sukienkę na ramiączkach. W pasie znajduje się cieniutki pasek, a od niego w dół sukienka jest delikatnie rozkloszowana. Na nogach ma baleriny w tym samym kolorze. Z obu stron jej głowy uplecione są warkocze, które spięte są gumką recepturką z tyły głowy, tak że na rozpuszczonych włosach jest cieniutki kucyk.<br />
Długo nie mogliśmy się zdecydować na to, jaką piosenkę wybrać, ale filmu byliśmy pewni od razu. Naszym wyborem stała się piosenka Hugry Eyes z filmu Dirty Dancing. Jak się okazało, oboje z Tiffany kochamy ten film równie mocno.<br />
Gdy już kończymy okazuje się, że ten taniec wyszedł nam jeszcze lepiej niż rumba. Przynajmniej tak twierdzą jurorzy.<br />
- To teraz pozostało tylko czekać na wyniki? - pytam, gdy jesteśmy już za kulisami. Kiwa twierdząco głową. - Boisz się?<br />
- Nie.<br />
- Tak po prostu nie? To chyba do ciebie trochę niepodobne.<br />
- Nie boję się, bo wiem, że miałam świetnego partnera.<br />
Nie wiedziałem, że kiedyś usłyszę to z jej ust i przede wszystkim, że te słowa sprawią mi taką przyjemność.<br />
- Dziękuję. - mówię z uśmiechem i biorę ją w swoje ramiona. Bez wahania odwzajemnia mój uścisk.<br />
- Uczestnicy wynagrodzeni zostaną grupowo oraz indywidualnie. Zaczniemy od nagród dla grup. - oznajmia prowadzący.<br />
- Trzecie miejsce zajmuje szkoła... - przerywa na moment, otwierając kopertę. - ,,Nice Devil''. Drugie miejsce zajmuje ,,Dance Ghosts''. A zwycięża... - czuję, jak Tiffany złącza nasze palce i mocno ściska moją dłoń. Odwzajemniam jej gest. Wszyscy trzymamy kciuki, mając nadzieję, że to my. - Szkoła ,,Gold Star''!<br />
Publiczność i my zaczynamy piszczeć i wrzeszczeć, okazując naszą ogromną radość. Prowadzący podchodzi do Tiffany i jako naszej nauczycielce wręcza nagrodę, którą okazuje się być ogromny złoty puchar i dyplom. Jest to też nowy magnetofon dla naszej szkoły. Jego zaś trzyma Victor, stojący obok Tiffany, bo przecież ona sama nie utrzymałaby tego wszystkiego.<br />
- A teraz pora ogłosić trzy najlepsze pary na tym konkursie. Miejsce trzecie zajmuje... Para numer 48, Jace i Caroline. Drudzy są... Simon i Monica z numerem 16. Wygrywają...<br />
<br />
***<br />
<br />
Mam nadzieję, że długością rozdziału wynagrodziłam Wam moją bardzo długą nieobecność na tym blogu :D<br />
Zdaję sobie sprawę z tego, że to jest kluczowy rozdział, a ja go chyba schrzaniłam. Opisywanie tańców było cholernie żmudną pracą :d Przepraszam, że nie opisałam finałowego tańca, co bez dwóch zdań powinnam zrobić xd Ale nie martwcie się - obiecuję, że opiszę go w następnym rozdziale :3<br />
Jak myślicie - czy zwyciężą Zayn i Tiffany? :P<br />
Co do filmu po prostu musiałam wybrać Dirty Dancing, bo kocham to!!! *.*<br />
Ten konkurs, o którym była mowa w poprzednim poście jest dla mnie cholernie ważny :o<br />
Mam nadzieję, że zagłosujecie na mnie i pomożecie mi wygrać :*<br />
Kocham Was <333<br />
Ps: Pewnie o czymś zapomniałam, ale cóż... To właśnie cała ja xD</div>
martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-24196183891107040602014-07-30T07:45:00.000-07:002014-07-30T08:15:20.615-07:00WAŻNE!!!<span style="color: red; font-size: large;"><b>Bardzo ważna notka!!! Nie pomijaj, tylko czytaj!!!</b></span><br />
<br />
Moi drodzy, niestety nie przychodzę do Was z rozdziałem, ale nie martwcie się, ponieważ jestem już w połowie tworzenia go i myślę, że dodam za około trzy dni :D<br />
Zgłosiłam się do konkursu na najlepsze fanfiction i zostałam bardzo mile zaskoczona xoxox Z ponad 40 blogów dostałam się do najlepszej piątki i to od Was zależy, czy uda mi się zająć, któreś z trzech pierwszych miejsc :3 Bardzo proszę, abyście zagłosowali na mojego bloga w ankiecie, która znajduje się po lewej stronie na <a href="http://call-me-clown.blogspot.com/" target="_blank">tym</a> blogu :) Z góry dziękuję za każdy oddany na mnie głos!!! :*<br />
Kocham Was Bardzo <3martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-20638766706752316012014-07-14T12:59:00.001-07:002014-07-16T02:21:47.842-07:00ROZDZIAŁ DZIESIĄTY<div style="text-align: justify;">
<br />
<b><i> Rozdział dedykowany mojej ukochanej czytelniczce - Alicji J. :*</i></b><br />
<b><i><br /></i></b>
***<br />
<br />
<i> Piękna biżuteria ze szczerego złota, biała suknia przyozdobiona kwiatami w niektórych miejscach, a do tego welon do samej ziemi. Ślub to coś, czego pragnie każda dziewczyna na ziemi, a ja już dziś będę mogła tego zaznać.</i><br />
<i>- Jesteś pewna, że wzięłaś obrączki?</i><br />
<i>- Tak, Tiff. Ile jeszcze razy zamierzasz mnie o to spytać?</i><br />
<i>- Dopóki nie upewnię się, że na pewno go wzięłaś.</i><br />
<i>- Jesteś przewrażliwiona.</i><br />
<i>- Ty też byś była na moim miejscu.</i><br />
<i>- Zapewne tak, ale niestety nie jestem na twoim miejscu, farciaro.</i><br />
<i>- Cholera, gorset mi się rozwiązał. Pomożesz?</i><br />
<i>- Jesteś aż tak gruba?</i><br />
<i>- Najwidoczniej. Pora przejść na jakąś dietę.</i><br />
<i>- Żartowałam, idiotko. Masz idealną figurę, ja sama zawsze taką chciałam.</i><br />
<i>- Weź nie syp komplementami, tylko zawiąż mi ten przeklęty gorset, ok?</i><br />
<i>Śmieję się głośno, ściskając moje ciało za pomocą sznurków.</i><br />
<i> Powolnym krokiem zmierzam ku ołtarzowi, gdzie stoi już mój przyszły mąż. Trzeba przyznać, że prezentuje się rewelacyjnie w czarnym, idealnie skrojonym garniturze. Jego piękne kawowe tęczówki spotykają się z moimi, już nie tak pięknymi. Jestem gotowa, aby stanąć z nim twarzą w twarz i wyznać miłość przed ołtarzem.</i><br />
Niespodziewanie moje powieki podnoszą się w górę, a ja jestem kompletnie zdezorientowana powrotem do realnego świata. Zanim zdążę przemyśleć ten absurdalny sen, w pokoju rozbrzmiewa sygnał mojej komórki. Odbieram, nawet nie patrząc na to kto dzwoni.<br />
- Halo? - witam się drżącym głosem.<br />
- Tiffany? Czy coś się stało, córciu? Twój głos drży.<br />
- Tak, wszystko dobrze. Miałam po prostu... zły sen.<br />
- Chciałam zapytać, czy jesteś bardzo zajęta.<br />
- Nie, no coś ty. Przygotowania do konkursu dobiegają końca.<br />
- Naprawdę?<br />
- Tak, to już za niecały tydzień.<br />
- Mogłabym cię odwiedzić i zostać na parę dni? Czuję się bardzo samotna. - pociąga nosem.<br />
- Pewnie, przy okazji będziesz na widowni podczas konkursu.<br />
- Cieszę się, że w końcu zobaczę cię w akcji. Jestem z ciebie bardzo dumna, wiesz? - pyta.<br />
- Wiem. - uśmiecham się, choć ona nie może tego zobaczyć. - To kiedy dokładnie przyjedziesz?<br />
- Za dwa dni?<br />
- Cudownie, będę czekać z niecierpliwością. Kocham cię.<br />
- Ja ciebie też, skarbie. No dobra, będę już kończyć. Do zobaczenia.<br />
- Tak, do zobaczenia.<br />
Teraz ćwiczenia z grupą są już tylko formalnością. Wiem, co umieją i czego mogę się po nich spodziewać.<br />
Myślę, że nie pójdzie nam najgorzej. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że nasi przeciwnicy nie są jakimiś mistrzami.<br />
- Już się nie boisz? Do niedawna mocno trzęsłaś spódnicą. - drwi Zayn.<br />
- Nie, nie boję się, bo widzę, że nasza grupa jest bardzo silna. - mówię pewna swojego zdania.<br />
- Może to jest prawda, ale reszta pewnie też jest mocna, w tym co robi. - prycha.<br />
- Czyli nie wierzysz w to, że możemy wygrać.<br />
- Wiesz w co wierzę?<br />
Zaprzeczam ruchem głowy, kiedy widzę, że czeka na moją odpowiedź.<br />
- W to, że każdy z nas będzie się starał najmocniej, jak tyko potrafi. - uśmiecha się delikatnie, dźgając mnie żartobliwie w ramię. - Mam rację?<br />
- Tak. - odpowiadam i również posyłam mu niewielki uśmiech. - Mieliśmy przyjść wcześniej, żeby poćwiczyć, a zamiast tego gadamy.<br />
- Przecież na temat, a poza tym... Krótka rozmowa jeszcze nikomu nie zaszkodziła, prawda? Zresztą już wystarczająco ćwiczyliśmy, teraz zostało już tylko czekać i mieć nadzieję.<br />
- Więc... wiesz może, jaka jest kolejność tańców, które będziemy tańczyć? - pyta, bawiąc się palcami u rąk.<br />
- Nie, nie wiem. Komitet tego konkursu stwierdził, że żadna ze szkół nie może znać kolejności, bo któraś mogłaby to wykorzystać w niewłaściwy sposób.<br />
- Niby jaki?<br />
- Nie mam pojęcia, ale tak zdecydowali.<br />
- Zresztą nieważne. Mam dla ciebie małą niespodziankę.<br />
Podchodzi do mnie i pomaga mi wstać na równe nogi, a następnie nakazuje mi zamknąć oczy. Czuję, jak po upływie chwili brunet wykonuje za mną jakieś ruchy.<br />
- A teraz otwór oczy i odwróć się. - instruuje mnie, a ja robię to, o czym przed chwilą powiedział.<br />
Jestem naprawdę zaskoczona tym, co widzę. Chłopak klęczy przede mną z bukietem czerwonych róż w jednej dłoni i moimi ulubionymi czekoladkami w drugiej. Zabiera głos nim zdążę zdezorientować się jeszcze bardziej.<br />
- Chcę cię przeprosić za wszystko, co kiedykolwiek zrobiłem źle. Wiem, że na początku byłem chamem, teraz też i zapewne w przyszłości też będę, ale niestety taka jest moja natura i nic na to nie poradzę. Ale przejdźmy do rzeczy... Wybaczysz mi, Tiffany?<br />
- Pewnie, że tak. A teraz wstań, bo czuję się niekomfortowo.<br />
Oboje głośno się śmiejemy, a chłopak wstaje i otrzepuje ze swoich spodni potocznie zwany ,,niewidzialny pyłek''. Odbieram od niego kwiaty i wdycham ich cudowny słodkawy zapach.<br />
- Pięknie pachną. Niestety nie ma tu wazonu, więc pójdę poszukać jakiejś większej szklanki.<br />
- No popatrz, ja to zawsze jestem przygotowany.<br />
Mój śmiech staje się naprawdę głośny, kiedy widzę, jak podchodzi do swojej torby i wyjmuje z niej wysoką szklankę.<br />
- Wziąłeś szklankę? - prycham rozbawiona, a on potakuje i idzie nalać do niej wody, a następnie wkłada kwiaty do środka i kładzie na podłodze, w rogu pomieszczenia. Potem znowu do mnie wraca i podaje mi pudełko słodkości. - Nie wiem, czy lubisz takie, ale...<br />
- Co ty, uwielbiam je. To moje ulubione. - zapewniam go.<br />
- Tak jak moje. - znów unosi kąciki ust do góry. - Wiesz... Mam dość nieporozumień, wynikających między nami. Może moglibyśmy zostać... przyjaciółmi? - widzę, jak na jego twarzy maluje się niepewność.<br />
- Jasne. - mówię z szerokim uśmiechem i patrzę na ogarniającą go radość. Niespodziewanie chłopak łączy nasze ciała w mocnym uścisku. Najpierw stoję oszołomiona, ale po chwili również obejmuję jego ciało rękami. Wciągam przez nos wyraźną mieszankę zapachów mięty i tytoniu, rozpływając się przez to. Nawet podarowane mi przez niego róże nie są w stanie temu dorównać.<br />
<br />
*<br />
<br />
Kiedy odrywamy się już od siebie, widzę w jej oczach błysk i samoczynnie się uśmiecham. Bez wahania stwierdzam, że dziewczyna jest mną zauroczona i postanawiam dalej udawać ,,uroczego przyjaciela''.<br />
- Ktoś z twojej rodziny będzie na widowni? - pytam.<br />
- Tak, moja mama. A z twojej? - robi się bardziej zaciekawiona.<br />
- Owszem, moja mama i dwie z trzech sióstr. - mówię.<br />
- Dlaczego tej trzeciej nie będzie?<br />
Czuję wielką gulę formującą się w moim zaschniętym gardle. Naprawdę nie lubię o niej rozmawiać.<br />
- Cóż... Wyjechała ze swoim chłopakiem do Francji i ma głęboko w dupie swoją rodzinę. Dwie pozostałe tam będą, aby wspólnie z mamą mi kibicować i mnie wspierać.<br />
- Muszą cię bardzo kochać. - stwierdza, przenosząc wzrok na ,,wazon'' z kwiatami. W pewnym momencie zadaje najmniej spodziewane pytanie.<br />
- Lubisz owady?<br />
- Nie za bardzo, ale właściwie skąd takie pytanie?<br />
- Skoro jesteśmy przyjaciółmi, to chcę się o tobie dowiedzieć czegoś więcej.<br />
- W takim razie teraz moja kolej na pytanie. Wolisz kuchnię włoską czy angielską?<br />
- Włoską. Kocham makaron i pizze.<br />
- To dziwne, bo wyglądasz na taką osobę, co się nieco gorzej odżywia. Mylę się?<br />
- Nie powiedziałam, że jem je codziennie, tylko, że lubię jeść. Poza tym taniec też w jakimś stopniu kształtuje moją figurę.<br />
Patrzę znacząco na jej płaski i umięśniony brzuch, który wyraźnie widać spod krótkiego topu.<br />
- A co z tobą? Wolisz angielskie czy włoskie?<br />
- Dziewczyny angielskie, dania za to włoskie. Jeszcze jakieś pytania, <i>przyjaciółko</i>? - mrugam do niej.<br />
- Dziwnie się czuję, jak tak do mnie mówisz.<br />
- Dobrze, wiec przestanę tak mówić... Kotku.<br />
- Chyba już wolę być przez ciebie nazywana przyjaciółką. A skoro chcesz wiedzieć o mnie więcej to moim ulubionym kolorem jest jasny fiolet, rodzajem muzyki - pop, figurą geometryczną - trójkąt i kocham małe szczeniaczki. A no i jeszcze zapomniałam dodać, że z tańców towarzyskich najbardziej lubię rumbę, a z nietowarzyskich hip hop.<br />
- Wow, naprawdę się przede mną otworzyłaś, a już myślałem, że to niemożliwe. Nawiązując do twoich wyznań, bardziej przypominasz mi dziewczynę, która lubi jasny fiolet, pop i małe szczeniaczki niż trójkąty, hip hop i rumbę.<br />
- A to niby dlaczego? - zdziwiona marszczy czoło.<br />
- Dlatego, że jesteś... Powiem szczerze, ok?<br />
- No mów. - pospiesza mnie, przewracając oczami.<br />
- Jesteś sztywna. - wyrzucam z siebie szybko.<br />
- Ja nie jestem wcale sztywna. - zaprzecza stanowczo.<br />
- Udowodnij. - droczę się z nią.<br />
- No dobra. - szybko zrywa się na równe nogi, zbijając mnie tym z tropu. - Złap mnie, jeśli potrafisz.<br />
- Serio? - przewracam oczami, podnosząc się ze swojego wygodnego miejsca.<br />
Pomieszczenie, w którym przebywamy jest naprawdę duże, a do tego jeszcze to szklane, więc ma wystarczająco miejsca do ucieczki. Muszę przyznać, że rzadko spotyka się tak zręczną osobę, ale i tak łapię ją, zanim zdąży przekroczyć próg szklanego pomieszczenia.<br />
Po tej głupiej zabawie z nią coś sobie uświadamiam. Najpierw przyjęła moje przeprosiny i zostaliśmy przyjaciółmi, potem otworzyła się przede mną i zdradziła parę faktów na swój temat, a na koniec wspólnie się wygłupialiśmy. Może nie jest to jakiś kolosalny postęp, ale zawsze to coś. Bardzo powoli, krok po kroku zbliżam się do swojego prywatnego zwycięstwa. Nie ukrywam - podoba mi się to.<br />
<br />
***<br />
<br />
Ten rozdział wyszedł nadzwyczaj długi, ale i tak muszę Was przeprosić, bo jak zwykle musieliście na niego czekać bardzo długo :ccc<br />
Mam nadzieję, że moje przeprosiny nie zabrzmią bardzo żałośnie - nie chcę całych wakacji spędzić przed kompem. Rozdział piszę, jak tylko najdzie mnie wena i będąc szczerą wymyśliłam go z trzy dni temu, ale nie miałam siły dodać :d<br />
Ogólnie (nie będę skromna) ten rozdział mi się podoba. Dość sporo się w nim dzieje, prawda? :)<br />
Wszystkie swoje przemyślenia i przeżycia wpiszcie w komentarzach :D<br />
Bardzo dziękuje wszystkim, którzy ten blog czytają. Zarówno liczba komentarzy, jak i wyświetleń czy też obserwatorów zadowalają mnie :P<br />
Jedno wielkie DZIĘKUJĘ :*<br />
Bardzo Was wszystkich kocham <3<br />
Ps: Rozdział niesprawdzony, więc za wszystkie popełnione w nim błędy przepraszam xd<br />
Ps2: W następnym opisany będzie konkurs, więc pewnie prędko się on nie pojawi o.o<br />
Ps3: Przypominam o oddawaniu szczerych opinii w ankiecie, po prawo</div>
martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-58357312642905127482014-07-03T13:36:00.002-07:002014-07-03T13:36:35.255-07:00PROŚBAMam do Was pewną prośbę, a mianowicie... ZAGŁOSUJCIE PROSZĘ W ANKIECIE, która znajduje się po prawej stronie :*<br />
To znaczy dla mnie bardzo dużo, bo chcę zobaczyć czy podzielacie moje zdanie na temat mojej twórczości :d Od razu podkreślam, że nie mam zamiaru usuwać, ani zawieszać żadnego z moich blogów, więc wyraźcie szczerą opinię :3 Chcę po prostu sprawdzić co bardziej podoba się moim czytelnikom, ok? :)<br />
To chyba na tyle, dziękuję za przeczytanie tego posta, jeżeli ktokolwiek to zrobi :*<br />
Kocham Was <3martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-20824605117016721952014-07-02T07:53:00.000-07:002014-07-02T07:53:32.799-07:00ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY Moje szpilki stukają o schody, kiedy wspinam się na górę.<br />
<div style="text-align: start;">
<span style="text-align: justify;"> Czy udało mi się wyzdrowieć? Ba, czuję się jak nowonarodzona. Moja skóra odzyskała swój dawny odcień, a na policzki wstąpiły zdrowe rumieńce. Moje ciało wręcz błaga o jakikolwiek ruch.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Na próbach nie było mnie już trzy tygodnie, czyli chorowałam dłużej niż mój lekarz przypuszczał. Wciąż trochę boję się konkursu, ale mniej, bo postanowiłam, że muszę się nastawić optymistycznie do tej sytuacji.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na miejscu wszyscy na mnie czekają. Ich niestety energia nie rozpiera, w przeciwieństwie do mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam dla was dwie wiadomości. Pierwsza jest dla wszystkich, a druga tylko dla Zayn'a. Od której mam zacząć? - kładę dłonie na biodrach i przejeżdżam językiem po swoich zaschniętych ustach.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Od tej drugiej. - pada odpowiedź od kogoś z zebranych. Zgodnie z tym odwracam się w stronę Zayn'a i mówię mu to, co mam do powiedzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W konkursie pojawi się dodatkowa konkurencja. Każda para będzie musiała zatańczyć do wybranej przez siebie piosenki z dowolnego filmu o tańcu. Jest tylko jeden haczyk. - mówi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jaki? - dziwi się, marszcząc śmiesznie czoło.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Musimy sami ułożyć układ to tej piosenki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co? - jęczy sfrustrowany.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niestety. Ale wracając do tej kolejnej wiadomości... Cała nasz szkoła weźmie udział w jednej z konkurencji. </div>
<div style="text-align: justify;">
Oczy wszystkich zebranych podwajają swoje rozmiary i zaczynają oni rozglądać się po sobie zaskoczeni.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, dobrze usłyszeliście. My wszyscy zatańczymy jeden taniec wybrany przez nas i on też będzie punktowany. Nawet bardzo wysoko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc... Jakie macie propozycje dotyczące piosenki?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ta z Titanica. - piszczy podniecona Alice.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślę, że lepsza by była jakaś szybsza muzyka za względu na to, że to ma być taniec grupowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiwam głową z aprobatą na słowa Zayn'a.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam na ten temat takie samo zdanie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Parę osób popiera mnie i Zayn'a, ale reszta twierdzi, że lepszy jest pomysł Alice.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No dobrze, może w takim razie wypróbujemy obie wersje i sprawdzimy, która z nich wyjdzie nam lepiej w praktyce. - proponuję, a reszta ochoczo się zgadza.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy próby do obu wersji się zakańczają, przekonujemy się o tym, że ja i Zayn mieliśmy rację. Szybsza wersja jest znacznie lepsza i bardziej rytmiczna. Łatwiej nam idzie jej wykonanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czyli już wiemy, że potrzebujemy jakiejś innej piosenki niż ta Celine Dion. Czy ktoś z was ma jakąś inną propozycję? - pytam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Niestety wszyscy siedzą cicho i nikt nie wykazuje się dużym entuzjazmem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego nie pozostać przy tej piosence, do której przed chwilą ćwiczyliśmy? - odzywa się zamyślony Zayn.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W sumie... To nie jest taki głupi pomysł. - popieram go. - Co o tym myślicie? - pytam zebranych, a oni tylko wzruszają ramionami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Fajnie, że można się z wami dzisiaj dogadać. - ironizuję. - zajęć nie było przez trzy tygodnie, a teraz, gdy w końcu wróciłam, nikt z was nie chce ze mną współpracować. No... z wyjątkiem Zayn'a. Bo z tego co zdążyłam dziś zauważyć tylko jemu ostatnio zależy. Czy naprawdę chcecie, aby to wszystko się tak po prostu skończyło? Wydaje mi się, że było znacznie lepiej, kiedy pani Green mi pomagała. Jeżeli... Jeżeli uważacie, że sama już sobie nie radzę to mi to powiedźcie. Może ja się po prostu nie nadaję do przewodzenia tak liczną grupą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, no co ty, Tiff? Po prostu mamy gorszy dzień, ale to wcale nie oznacza, że chcemy to zakończyć. Jesteś świetną nauczycielką i wszyscy tak twierdzimy.<br />
Wszyscy kiwają twierdząco głowami na tę przemowę Victora. Czuję miłe uczucie w środku.<br />
- Jesteśmy jak rodzina i teraz powinniśmy się skupić na skopaniu tyłków reszcie zespołów biorącym udział w tym konkursie. - mówi Zayn. Nie spodziewałabym się takich słów po nim. Nazwał naszą grupę rodziną. To do niego trochę niepodobne.<br />
- Racja. Czyli co... Zostajemy przy piosence z filmu Step Up 2? - pytam z uśmiechem. Wszyscy zgodnie kiwają głowami.<br />
- Jakim cudem mamy wymyślić własny układ? Przecież to nierealne. - marudzi kawowooki. - Poza tym nie mamy wybranej tej całej piosenki z filmu.<br />
- Na to jest jeszcze trochę czasu. Przede wszystkim skupmy się na ułożeniu tego układu.<br />
- No dobra, ale ostrzegam, że większość będziesz musiała wymyślić ty, bo ja niezbyt potrafię wykazywać się swoją inwencją twórczą. - cicho się śmieje, oznajmiając mi to.<br />
- To żaden problem. Niejednokrotnie wymyślałam różne układy, więc poradzę sobie i tym razem. - mówię.<br />
- W takim razie bierzmy się do roboty. - mówi entuzjastycznie.<br />
- Myślę, że na dzisiaj wystarczy. Chyba już oboje mamy dosyć. - mówię, ocierając z czoła pot chusteczką higieniczną. Kiwa głową, nie wypowiadając przy tym ani jednego słowa. Chwyta mnie za dłoń i zanim zdążę się zorientować znajduję się parę centymetrów przed nim.<br />
- Co robisz? - pytam, kiedy chłopak nawija kosmyk moich włosów na swój palec i tworzy loczek.<br />
- Umów się ze mną. - prosi, przenosząc wzrok z moich włosów na twarz.<br />
- To chyba nie jest dobry pomysł. Zresztą mówiłam ci już, że... - zaczynam swoją wypowiedź, ale mi przerywa.<br />
- Wiem, że tak naprawdę nie masz chłopaka. - mówi, krzyżując ręce na piersi.<br />
- Skąd to wiesz? Śledziłeś mnie? - oburzam się.<br />
- Teraz jestem tego pewien na 100 %, bo nie zaprzeczyłaś.<br />
- Podpuściłeś mnie? - pytam oskarżycielskim tonem.<br />
- Widocznie jestem mądrzejszy niż myślałaś. - stwierdza z szerokim uśmiechem. - To jak będzie?<br />
- Może i nie mam chłopaka, ale to nie oznacza, że pójdę z tobą na randkę. - mruczę pod nosem, ale na tyle głośno, aby mógł mnie usłyszeć.<br />
- No to trudno. Dasz się chociaż podwieźć do domu?<br />
- Mam autobus. - buczę.<br />
- Tak, ale chyba lepiej podróżuje się wygodnym samochodem niż wypchanym po brzegi ludźmi autobusem, prawda?<br />
- Nich ci będzie. - rzucam obojętnie. - Ale nie wyobrażaj sobie, że wpuszczę cię do mojego domu.<br />
- Oczywiście. Musiałabyś nie być sobą. - przewraca oczami.<br />
- nie wywracaj na mnie oczami. - syczę zirytowana.<br />
- Gorzej niż moja matka. - stwierdza, a na jego twarzy pojawia się grymas.<br />
- Chodźmy już. - mówię, bo mam dość tej rozmowy z nim. Zayn czasem jest strasznie irytujący.<br />
- I tak prędzej czy później się ze mną umówisz, słoneczko. Wspomnisz moje słowa. - uśmiecha się.<br />
- Dziękuję za podwiezienie. - mówię i usiłuję wyjść, ale chłopak chwyta mnie za nadgarstek. - Czego chcesz?<br />
- Jak zwykle miła. - ironizuje. - Chcę ci tylko podziękować. A ja... dziękuję w ten sposób.<br />
Nachyla się nade mną, a następnie muska swoimi wargami mój policzek. Ignoruję ten gest i zadaję mu nurtujące mnie pytanie.<br />
- Za co?<br />
- Za to, że jesteś piękną kobietą. - mruga do mnie. Teraz to ja przewracam oczami.<br />
- Nie pytam o to, dlaczego mnie pocałowałeś, tylko o to, za co mi dziękujesz. - prycham niegrzecznie.<br />
- Za to, że dzięki tobie zrozumiałem, czym naprawdę jest taniec.<br />
<br />
*<br />
<br />
Tiffany idzie do domu, a ja odprowadzam ją wzrokiem. Kiedy znika pogrążam się w zamyśleniu.<br />
Ta dziewczyna zmienia mnie z każdym dniem coraz bardziej. Nie wiem jak nazwać to, co się ze mną dzieje. Od dziecka nienawidziłem tańczyć. Sprawiało mi to ogromną trudność. Ta szkoła była dla mnie katorgą, aż pewnego razu włączyłem muzykę i po prostu zacząłem poruszać się w jej rytm, nie znając nawet układu. Najzwyczajniej w świecie dałem się ponieść muzyce. Improwizowałem. Właśnie wtedy dotarło do mnie, że taniec mam we krwi. Gdyby nie Tiffany nie odkryłbym, że to jest moje przeznaczenie. Jest ona czasem bardzo irytująca i strasznie się rządzi, ale w nieznany sposób zaintrygowała mnie. Jest w niej coś nadzwyczajnego. Nie wiem jeszcze co to jest, ale na pewno dowiem się w swoim czasie i zdobędę ją. Znajdę sposób, by była tylko moja. Bo czy mógłbym nazywać się Zayn'em Malikiem, gdyby nie udało mi się zdobyć dziewczyny, której pragnę? Zdecydowanie nie. Ja zawsze zwyciężam.<br />
<br />
***<br />
<br />
Dzisiaj bez jakiejś tam długiej notki, bo nie chcę mi się jej wymyślać :d Leniwa ja xD<br />
Przede wszystkim bardzo Was proszę o komentarze, które ogromnie motywują i wyrażanie w nich swoich opinii :D<br />
Kocham Was <3</div>
martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-47794029219683897652014-06-12T08:58:00.000-07:002014-06-12T08:58:18.419-07:00ROZDZIAŁ ÓSMY<div style="text-align: justify;">
U lekarza byłam już 4 dni temu, a z każdym dniem czułam się coraz gorzej. Pierwszy raz w życiu czułam równocześnie chłód i gorąco. Z łóżka wychodziłam tylko wtedy, kiedy musiałam załatwić swoje potrzeby fizyczne. Chyba nie muszę wam tłumaczyć, co mam na myśli, prawda? W tym dniu znowu padał deszcz, dodatkowo pogarszając mój stan. Mam ogromną ochotę na kubek gorącej herbaty, ale nie mam na tyle siły, aby wstać i zająć się jej przyrządzeniem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Słyszę dzwonek do drzwi i klnę wewnętrznie. Jestem tak słaba, że muszę trzymać się każdego mebla i ściany napotkanych na swojej drodze, bo inaczej wylądowałabym na twardej podłodze. Otwieram drzwi ,nawet nie zastanawiając się nad tym, kto znajduje się za drewnianą powłoką. Spodziewam się każdego, ale nie jego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zayn, co ty tu robisz?</div>
<div style="text-align: justify;">
Najciekawsze jest to, że przecież chłopak nie ma zielonego pojęcia, gdzie mieszkam. Postanawiam rozwiać swoje wątpliwości, więc go o to pytam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Skarbie, pamiętasz może ile razy odwoziłem cię pod ten budynek? A poza tym masz w tym bloku tak zwanych sąsiadów. - przewraca oczami, mówiąc to.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie nabijaj się ze mnie. - mówię zażenowana.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie nabijam. Po prostu czasem masz strasznie wolne myślenie. - stwierdza, uśmiechając się do mnie z rozbawieniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Skoro już tu jesteś to mógłbyś mi zrobić herbatę? Obawiam się, że sama mogę nie utrzymać czajnika.</div>
<div style="text-align: justify;">
Prycha głośno i kiwa głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra, ale musisz pójść ze mną do kuchni, bo nie wiem, gdzie co jest.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zgadzam się kiwnięciem głowy i z trudem ruszam do pomieszczenia. Kiedy usadzam się na krześle, chłopak posyła mi pytające spojrzenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Herbata jest w szafce nad zlewem, a kubki obok. Czajnik jest naprzeciwko ciebie. - instruuję go. Bez słowa zaczyna robić herbatę. Kiedy nastawił już wodę, odwraca się do mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czujesz się chociaż trochę lepiej niż 4 dni temu? - pyta, opierając się wygodniej o blat kuchenny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, wręcz przeciwnie. Czuję się znacznie gorzej. Ale tak właściwie co tu robisz? Wciąż nie odpowiedziałeś na to pytanie. - krzyżuję ręce na piersi, pytając go o to z zaciekawieniem. Niby mógłby się o mnie martwić, ale nie rozumiem po co mu to do szczęścia potrzebne.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Trochę się o ciebie martwiłem, przyznaję się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mnie bardziej martwi, co będzie z konkursem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A niby co ma być? - dziwi się, wyłączając czajnik, który właśnie zaczął piszczeć, oznajmiając że woda już się zagotowała.Wrzuca herbatę do kubka, a następnie zalewa wodą. Podstawia mi kubek na stół przede mnie, a ja dziękuję mu skinieniem głowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zostało już bardzo niewiele czasu, a my nie mamy jak ćwiczyć. Przeze mnie. - dopowiadam, biorąc pierwszy łyk gorącej cieczy. Cichutko jęczę z powodu przyjemności, którą odczuwają moje kubki smakowe. Zayn prycha pod nosem i zajmuje miejsce przy drewnianym kuchennym stole, naprzeciwko mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co cię tak bawi? - dziwię się, biorąc kolejnego łyka. Uwielbiam ten gorący napój nad życie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pierwszy raz widzę dziewczynę, która jęczy z powodu herbaty. Gdyby to był inny powód no to rozumiem, ale...</div>
<div style="text-align: justify;">
Przewracam oczami na jego dwuznaczną wypowiedź.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kocham herbatę i mam w nosie zdanie innych.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A myślałem, że w...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie kończ. - wzdycham, wydymając usta niczym naburmuszone dziecko. Chłopak chichocze. - Irytujący Zayn powraca. - mruczę pod nosem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego irytujący? Myślałem, że jestem uroczy. - przeczesuję włosy ręką i mruga do mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przykładam rękę do twarzy, aby nie wybuchnąć śmiechem, a on śmiesznie marszczy nos, widząc moją reakcję. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Za to do skromnego człowieka to tobie daleko. - prycham.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Trudno, nikt nie jest idealny. - mówi niewinnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To prawda, ale zarozumiałość to raczej jedna z gorszych cech. - odpowiadam, mierząc wzrokiem jego twarz. - Masz strasznie długie rzęsy. Zawsze chciałam takie mieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
To co powiedziałam jest całkowitą prawdą. Zawsze marzyłam o tym, aby do moich powiek przyczepiony był wachlarz długaśnych rzęs.<br />
Patrząc na niego zawsze myślę o tym, jakim cudem Bóg stworzył kogoś tak idealnego pod względem wyglądu. Spotykałam w swoim życiu dość dużo chłopaków, którzy dobrze wyglądali, ale on... On nie jest jak reszta. Jego idealnie opalona skóra nie ma żadnej skazy. W jego kawowych oczach pewnie toną wszystkie dziewczyny. które mija na ulicy czy też gdzieś indziej. Posiada ciało nie tyle umięśnione, co pięknie wyrzeźbione. Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, trochę zazdroszczę mu urody. Przy nim ja - niska dziewczyna o wielu innych kompleksach - to prawdziwy wybryk natury. Ale cóż... Rzadko kiedy wszystko wygląda tak, jakbyśmy tego chcieli.<br />
Zayn zauważa, jak śledzę wzrokiem jego sylwetkę i uśmiecha się do mnie zadziornie, a ja czuję jak moje policzki stają się krwistoczerwone.<br />
- Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej. - mówi zachrypniętym głosem, co wywołuje ciarki w dole mojego kręgosłupa.<br />
- Nie mam zamiaru robić żadnych zdjęć, a już w szczególności komuś takiemu, jak ty.<br />
Za wszelką cenę staram się brzmieć ostro i lekceważąco, ale nie do końca mi to wychodzi.<br />
- Jak obrzydliwe są twoje lekarstwa? - zręcznie zmienia temat. Za to jestem mu akurat dozgonnie wdzięczna, bo mam dość słuchania, jak uważa się za pępek świata. Na samą myśl o tych wszystkich świństwach, które muszę zażywać, aby wyzdrowieć robi mi się niedobrze.<br />
- Są koszmarne. - marszczę nos w obrzydzeniu i kontynuuję. - Smakują, jak zgniłe jaja. - wzdrygam się, czując smak tego dziadostwa na języku.<br />
- Skąd wiesz? Jadłaś kiedyś zgniłe jaja?<br />
Śmieję się cicho z jego pytania. Ale on jest głupi.<br />
- Nie, to tylko taka metafora. O ile wiesz, co to metafora. - dopowiadam ciszej.<br />
- Nie wiem, ale nie musisz mi tego objaśniać.<br />
- To całe szczęście, bo szczerze mówiąc nie mam na to nawet najmniejszej ochoty. - wzdycham.<br />
Przez cały czas po mojej głowie chodzą myśli związane z Zayn'em. Wyszedł z mojego mieszkania jakieś 3 godziny temu, a mimo to leże w łóżku, pod ciepłą kołdrą i wciąż o nim rozmyślam. Czy naprawdę przyszedł do mnie, bo się o mnie martwił? Myślałam, że on potrafi myśleć tylko o sobie, ale chyba się myliłam. Zadziwiające jest to, że na początku uczęszczania do szkoły tańca, podrywał praktycznie wszystkie dziewczyny, a teraz tak się zmienił.<br />
Konkurs, w którym weźmiemy udział nurtuje mnie równie mocno. Naprawdę się boję, że przez moją chorobę nie będziemy mieli wystarczająco dużo ćwiczeń i zbłaźnimy się na ogromną skalę. Przecież to będzie nagrywane, a później wszyscy telewidzowie zobaczą zmagania uczestników. Nie chcę, abyśmy oboje wyszli na kompletne beztalencia.<br />
Moja głowa zaczyna niemiłosiernie boleć od natłoku najrozmaitszych myśli, więc postanawiam dać sobie z tym spokój na dzisiaj. Oczyszczam swój umysł i staram się zasnąć, ale nie udaje mi się to. Czuję, że moja gorączka nie ma zamiaru dać mi spać tej nocy.<br />
<br />
***<br />
<br />
Przepraszam za długość rozdziału. Wiem, że jest krótki. Wcześniej był długi, ale uświadomiłam sobie, że przez połowę strony popełniłam ogromny błąd i pominęłam ten fragment xd Mam nadzieję, że mimo to podoba Wam się moje dzieło :D<br />
Czekam z niecierpliwością na Wasze komentarze. Oprócz tego bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, wyświetlenia i obserwatorów :3 Jesteście najlepszymi czytelnikami na świecie :*<br />
Kocham Was <3</div>
martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-42373683409861568152014-06-01T00:59:00.000-07:002014-06-01T01:35:06.790-07:00ROZDZIAŁ SIÓDMY<div style="text-align: justify;">
Jeszcze chwilę stoję w bezruchu, patrząc na nią. Po chwili zrywam się z miejsca, jak jakaś wariatka i wpadam w ramiona mojej mamy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak bardzo za tobą tęskniłam. - szlocham, mocno ją przytulając.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja za tobą też, skarbie. Nawet nie wiesz jak bardzo. </div>
<div style="text-align: justify;">
Moja mama mieszka w Ameryce i odwiedza mnie w Londynie bardzo rzadko. Mniej więcej raz na rok.</div>
<div style="text-align: justify;">
Siadamy przy stoliku w kuchni i usadzamy się naprzeciwko siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co tam w starej dobrej Ameryce?</div>
<div style="text-align: justify;">
Widzę, jak twarz mojej mamy znacznie pochmurnieje po tym, jak zadaję jej to pytanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wszystko po staremu. Siedzę sama w czterech ścianach, a moim jedynym towarzystwem jest Ruffie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ruffie to uroczy york mojej mamy. Tata zmarł dwa lata temu na raka i teraz w tamtym kraju pozostał jej tylko piesek. To naprawdę smutne. Najchętniej wciąż mieszkałabym z nią w Ameryce, ale zrezygnowałam z tego na rzecz swojej kariery w tej szkole tańca, w której aktualnie uczę. </div>
<div style="text-align: justify;">
Już jako dziecko mieszkałam w tym mieście, ale całą rodziną przeprowadziliśmy się do Ameryki, bo stwierdziliśmy, że tam będzie nam się lepiej żyło. Z początku wyglądało to tak, że tata pracował i zarabiał na życie naszej rodziny w Ameryce, a my z mamą mieszkałyśmy tutaj. Po pewnym czasie doszliśmy jednak do wniosku, że nie jest to zbyt wygodne, bo mama i ja za bardzo tęskniłyśmy za tatą. Chciałyśmy mieć go przy sobie, a to było najlepsze rozwiązanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przykro mi, naprawdę. Chciałabym tam z tobą być. - zapewniam smutno i czuję wielką gulę formującą się w moim gardle.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj spokój, Tiff. Wiem, że twoja pasja bardzo wiele dla ciebie znaczy. Chcę, abyś spełniała swoje marzenia, córeczko. - mówi ciepłym matczynym tonem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bardzo cię kocham. - mówię zgodnie z prawdą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja ciebie też, skarbie. - odpowiada z szerokim uśmiechem. Moja rodzicielka jest najlepszą mamą na świecie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Znalazłaś jakiegoś uroczego kawalera? - pyta, mrugając do mnie zadziornie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, raczej nie. - odpowiadam rozbawiona. - Nie spieszy mi się do tego typu rzeczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W sumie to dobrze. Lepiej, żebyś poczekała jakiś czas na odpowiedniego mężczyznę niż trafiła na nieodpowiedzialnego dupka. - stwierdza, wzruszając ramionami. Jej słowa lekko mnie bawią, wywołując mój chichot. Na jej twarzy maluje się szeroki uśmiech.</div>
<div style="text-align: justify;">
Minął już tydzień od wizyty mojej mamy, a jej słowa wciąż krążą po mojej głowie. <i>,,Lepiej, żebyś poczekała jakiś czas na odpowiedniego mężczyznę niż trafiła na nieodpowiedzialnego dupka.'' </i>Czy to oznacza, że nie powinnam się przejmować moją dotychczasową samotnością. Może to dobrze, że do tej pory nie byłam w żadnym związku. Przynajmniej nikt nie złamał mojego serca na pół, a znając mnie mogłabym nie wytrzymać czegoś takiego psychicznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz szykuję się do wyjścia z domu. Zaraz muszę stawić się w szkole tańca.<br />
Próby z Zayn'em odrobinę zaczynają mnie męczyć, ponieważ chłopak ma bardzo trudny charakter, ale mimo to, gdzieś głęboko w swoim wnętrzu czuję, że dobrze dobrałam sobie partnera do konkursu. Chłopak jest chamski i denerwuje mnie bez przerwy, ale szybko się uczy i ostatnio przykłada się do ćwiczeń. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że ta sytuacja zawiera jakiś haczyk. W przypadku Zayn'a zawsze jest <i>jakiś haczyk</i>. Być może się mylę, ale myślę, że jest dla mnie zbyt miły, jak na niego.<br />
Ignorując ogromną ciekawość, pakuję swoją torbę.<br />
Biorę parę głębszych wdechów świeżego wilgotnego powietrza (przed chwilą przestał padać deszcz) i staram się oczyścić umysł, bo jeżeli będę zła, to zapewne wyładuję to na moich uczniach. Ruszam do środka żwawym krokiem i przyklejam sztuczny uśmiech do swojej zmęczonej twarzy. Tej nocy prawie wcale nie zmrużyłam oka. Spałam może dwie godziny i ledwo trzymam się na nogach. Nieoczekiwanie, w połowie schodów moje nogi nie są w stanie utrzymać ciała. Jestem gotowa na upadek i mocny ból spowodowany zetknięciem z twardymi stopniami, ale nic takiego się nie dzieje. Zamiast tego czuję dwa silne ramiona oplatające moje słabe ciało. Mój mózg powoli przetwarza informacje i dociera do mnie, że bardzo dobrze znam te ramiona. Moje ciało jest już do nich przyzwyczajone. To Zayn uchronił mnie przed upadkiem.<br />
- Dziękuję. - mówię cicho, podpierając się o jego ramię.<br />
Przez ostatnie cztery dni miałam ogromne problemy z sennością i w ogóle byłam bardzo słaba, ale piłam duże ilości kawy, aby to zamaskować. Chyba muszę wybrać się do lekarza.<br />
- Wszystko w porządku? - pyta, patrząc na mnie z czymś dziwnym w oczach. Być może jest to przejęcie, ale pewności nie mam.<br />
- T... Tak. - dukam, chwiejąc się.<br />
- No nie wiem. Jesteś strasznie blada. - czuję, jak jego zimna dłoń styka się z moim czołem. - I na dodatek masz sporą gorączkę. Zawiozę cię do lekarza. - oznajmia twardo.<br />
- A co z resztą? - pytam przejęta. - Przecież specjalnie poprzychodzili, żeby ćwiczyć.<br />
- Zaraz odwołam zajęcia za ciebie, przecież nie będziesz ich prowadzić w takim stanie.<br />
Znienacka chłopak podnosi mnie do góry i bierze na ręce. Piszczę zaskoczona, a Zayn bez słowa zanosi mnie do swojego auta i kładzie na miękkim, skórzanym fotelu.<br />
- Poczekaj tu na mnie, zaraz wrócę i zawiozę cię do lekarza. Póki co muszę jednak pójść do nich i powiedzieć, że zajęcia są odwołane i żeby wracali do domów. - mówi, patrząc na moją zdezorientowaną twarz. Kiwam głową, bo teraz nie mam siły się z nim kłócić.<br />
<br />
*<br />
<br />
Nie ukrywam, że stan zdrowia Tiffany przeraził mnie. Nigdy nie była tak bardzo blada i na tyle słaba, żeby nie mogła ustać na nogach.<br />
Powoli idę w stronę budynku, a następnie wspinam się po wysokich schodach. Otwieram drzwi, a oczy wszystkich zebranych kierują się na mnie.<br />
- Tiffany dzisiaj nie da rady prowadzić zajęć, bo źle się poczuła. Możecie już wracać do domu.<br />
- A co jej jest? - pyta zaciekawiony Nick.<br />
- Nie wiem. Zaraz zawożę ją do lekarza i wtedy się dowiem. - odpowiadam.<br />
- Między wami coś jest?<br />
Irytuję się i przewracam oczami, po tym jak Evelyn pyta mnie o to wścibsko.<br />
- Nie, nic nie ma. - prycham złośliwie. - A teraz wyjdźcie, bo muszę zamknąć szkołę. Mam klucze, a ktoś przecież musi to zrobić, prawda? - niecierpliwię się.<br />
- Od kiedy zrobiłeś się taki ważny? - pyta Alice, która jest już wyraźnie poirytowana moim zachowaniem.<br />
- To nie twój interes. - odpowiadam nieprzyjemnym tonem. - A teraz wychodźcie.<br />
Wszyscy wreszcie robią to, o co ich proszę, a ja zamykam szkołę i wracam do swojego samochodu.<br />
Szatynka śpi zwinięta w kłębek na siedzeniu pasażera. Jej twarz wygląda bardzo niewinnie podczas snu. Układam jej ciało w taki sposób, abym mógł zapiąć ją pasem. Potem przekładam jej gęste włosy do tyłu, aby nie zasłaniały twarzy. Na koniec przykładam dłoń do jej rozgrzanego policzka i delikatnie go głaszczę. Ona jest bardzo ładna i trudno oderwać mi od niej wzrok, ale muszę się skupić na prowadzeniu samochodu, żeby zawieść ją do lekarza.<br />
<br />
*<br />
<br />
- Niech pan poczeka. - zatrzymuję lekarza, kiedy zaczyna podwijać moją bluzkę. - Zayn, czy mógłbyś stąd wyjść? Będę się czuła niekomfortowo, jeśli będziesz tu stał.<br />
- Daj spokój, przecież to nie wizyta u ginekologa.<br />
- Zayn! - warczę i posyłam mu gromiące spojrzenie. Brunet tylko śmieje się głośno i podnosi ręce w geście kapitulacji.<br />
- No dobra, dobra już wychodzę. - udaje przerażonego i opuszcza pomieszczenie.<br />
Nawet lekarz wydaje się być rozbawiony tą sytuacją.<br />
- To twój chłopak? - pyta z ciągłym rozbawieniem wymalowanym na twarzy.<br />
- Nie. - zaprzeczam stanowczo.<br />
- Dzisiejsza młodzież jest dziwna. - stwierdza. - Czy teraz mogę cię zbadać?<br />
- Tak. - odpowiadam lekko zmieszana.<br />
- I jak? Co mi jest? - dopytuję doktora.<br />
- To zapalenie płuc. - oznajmia. - Będziesz musiała się bardzo oszczędzać i większość, o ile nie cały czas spędzać w łóżku. Czy uprawiasz jakiś sport?<br />
- Tak, tańczę. - odpowiadam, choć nie wiem, co go to obchodzi.<br />
- W takim razie musisz zapomnieć o tańcu przez najbliższe dwa tygodnie, albo i dłużej.<br />
Że co proszę?! Ten koleś chyba nie wie, o czym mówi. Przecież za niedługo jest konkurs, a ja muszę ćwiczyć razem z Zayn'em. Nie mogę odwołać zajęć na tak długi okres czasu.<br />
<br />
***<br />
<br />
Ten rozdział to taki mój prezent dla Was na dzień dziecka :3 Wszystkiego najlepszego, Misiaki :*<br />
Wiem, że ta sytuacja z zapaleniem płuc może wydawać się dziwna, bo przecież osłabienie organizmu to kompletnie coś innego, ale postaram się to Wam wytłumaczyć w następnym rozdziale :) Mam nadzieję, że nie uważacie go za bardzo zły xd Mnie się on osobiście nawet podoba, choć zastanawiam się, czy akcja nie toczy się za szybko :D A Wy... co sądzicie? :)<br />
Proszę Was, aby opinie w komentarzach były szczere, a nie z wymuszonymi komplementami pod moim adresem, ok? ;)<br />
Jeżeli nie do końca mnie zrozumieliście to chodzi o to, żebyście nie słodzili mi zbytnio. Jeżeli jakiś rozdział Wam się nie podoba to to napiszcie i dajcie mi do zrozumienia, że coś muszę poprawić xd<br />
Kocham Was bardzo i proszę o dużą liczbę komentarzy! <3</div>
martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-16498751104230610302014-05-22T10:18:00.000-07:002014-05-22T10:18:44.201-07:00ROZDZIAŁ SZÓSTY<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj zgodnie z moją prośbą wszyscy zbierają się godzinę wcześniej. Niestety pogoda jest całkiem inna niż w zeszłym tygodniu. Deszcz uderza o dach i szyby, wydając przy tym znienawidzony przeze mnie dźwięk.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak już wam wiadomo dzisiaj będziemy tańczyć...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tango. - przerywa mi Zayn, szeroko się uśmiechając.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, właśnie. Co uważacie o tym tańcu? Podoba wam się on czy też nie? - pytam, przechodząc się po sali.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Uważam, że rumba jest trochę ciekawsza i fajniejsza. Ma w sobie więcej pasji i namiętności niż tango. Ale ten taniec, który będziemy dzisiaj tańczyć też jest w porządku. - wypowiada się Zayn.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie mogę uwierzyć w to, że ten człowiek potrafi tak inteligentnie się wysłowić. Chyba go nie doceniam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzisiaj musimy koniecznie wyrobić się w godzinę, dlatego właśnie zaczynamy ćwiczyć. Może tym razem zaczniemy od... Jacob'a z Evelyn. - proponuję, niemo pytając ich o zgodę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja myślę, że o wiele lepiej będzie, jak to ty i Zayn zaczniecie. Przecież skoro jesteś naszą nauczycielką powinnaś nam pokazywać każde ćwiczenie, prawda? Poza tym jesteście najlepszą parą i ostatnio, przy rumbie definitywnie nam to udowodniliście. - mówi Jacob.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No dobrze, niech będzie. - zgadzam się niechętnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Włączam magnetofon i już po pierwszych dźwiękach moje ciało się rozluźnia gotowe do poddania się muzyce. Wiem, że ten taniec sprawi mi równie wielką przyjemność, co każdy inny. Nie ma nic lepszego od tańca. Przynajmniej takie jest moje zdanie na ten temat. Niektórzy uważają, że najważniejsza jest miłość, ale tak naprawdę pasja jest ważniejsza. Miłość przynosi same kłopoty i nic dobrego, a taniec nigdy mnie nie zawiedzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Umiesz kroki? - pytam, gdy jego dłonie odnajdują moją talię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak. - odpowiada krótko i zaczyna szybko kręcić moim ciałem. Wymachuję swoją lewą nogą, otaczając prawe biodro bruneta. Odchylam swoje ciało do tyłu i nagle wydarza się coś, co nigdy wcześniej mi się nie przytrafiło. Upadam w dół ciągnąc za sobą Zayn'a. Ciężar ciała chłopaka przygniata mnie do drewnianej podłogi, a w mojej głowie pojawia się wspomnienie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Połóż dłoń na mojej talii, a palce drugiej spleć z palcami mojej.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kiedy już to zrobił położyłam jedną ze swoich dłoni na jego ramieniu i przyciągnęłam go do siebie bliżej. Nasz klatki piersiowe teraz stykają się ze sobą, przez co normalnie czułabym się niekomfortowo, ale już przywykłam do bliskości mężczyzn podczas tańca. W pewnym momencie chłopak traci równowagę, ciągnąc mnie za sobą tak, że loduję na jego ciele.</i><br />
<i> </i>- Przepraszam. - mówię, czerwieniąc się mocno.<br />
- Ależ nie szkodzi. Naprawdę lubię tę pozycję.<br />
Przewracam oczami, słysząc te słowa wychodzące z jego ust. Typowy Zayn.<br />
- Ale twój chłopak raczej nie byłby zadowolony, widząc nas w takiej sytuacji. - dodaje na tyle cicho, abym tylko ja mogła to usłyszeć. Staram się zachować obojętny wyraz twarzy, choć jest to trudne ze względu na tę wzmiankę o <i>moim chłopaku</i>.<br />
- Wstaniesz ze mnie? - pytam delikatnie go od siebie odpychając. Chłopak uśmiecha się cwaniacko i wstaje ze mnie.<br />
- Ale jesteście uroczy. - szczebiocze Grace, a jej oczy błyszczą z podniecenia. Zawsze robiła z igły widły, a ten gest pewnie jest dla niej ekstra romantyczny.<br />
- Proszę cię, abyś darowała sobie tego typu komentarze.<br />
Po zakończeniu zajęć wszyscy żegnają się ze mną i odchodzą. Zayn staje naprzeciw mnie i przygląda się mojej twarzy.<br />
- Wszystko w porządku? - pyta niepewnie.<br />
- Tak. - kłamię. - Dlaczego miałoby nie być?<br />
- Przewróciłaś się podczas tańca, a tobie się to raczej nie zdarza. Ja to co innego, ale ty...?<br />
- Wypadek przy pracy. Każdemu może się zdarzyć.<br />
Wzruszam niewinnie ramionami i trochę się od niego oddalam, podchodząc do magnetofonu.<br />
- Mogę o coś zapytać?<br />
- Tak, pewnie. - odpowiadam z delikatnym uśmiechem. - O co chodzi?<br />
- Może to trochę wścibskie z mojej strony, ale... Gdzie tak bardzo ci się spieszy, że musisz wyjść godzinę wcześniej? - drapie się niezręcznie po karku, zadając mi to pytanie. Patrzę na niego zdziwiona.<br />
- To chyba moja prywatna sprawa. - mówię, zakładając ręce na piersiach.<br />
- Masz rację. Po prostu chodzi o to, że... Do kin wszedł wczoraj bardzo fajny film o tancerzach i pomyślałem, że może moglibyśmy pójść na niego razem.<br />
- Zayn, przecież mówiłam ci, że mam chłopaka.<br />
Mina Zayn'a od razu rzednie, a ja czuję się koszmarnie z tym, że znowu go okłamałam.<br />
- Nie musi o niczym wiedzieć. - robi niewinną minę, wzruszając ramionami. Posyłam mu gniewne spojrzenie, przez co chłopak głośno wzdycha. - No dobra. Skończmy temat i wróćmy do tego tanga.<br />
Tym razem wszystko poszło tak jak powinno. Żadne z nas się nie przewróciło, ani nie zapomniało kroków. Muzyka właśnie się kończy, a nasze nosy stykają się. Oboje głośno oddychamy przez usta, przez co nasze oddechy mieszają się ze sobą. Podnoszę wzrok do góry, spotykając piękne kawowe tęczówki chłopaka. Mój telefon zaczyna dzwonić w głębi torby. Oddalam się od niego z czerwonymi policzkami i udaję się do półki, na której leży moja własność.<br />
- Halo? - mówię po naciśnięciu zielonej słuchawki. - No tak, przepraszam cię mamo... Całkiem o tym zapomniałam... Tak, zaraz będę. - po tych słowach rozłączam się i wrzucam komórkę do kieszeni moich obcisłych spodni. - Musimy już iść, naprawdę się spieszę. Moja mama ma mnie odwiedzić.<br />
Wreszcie wyznaję mu prawdę. A to nowość.<br />
Oboje wychodzimy z budynku, a ja zamykam drzwi na klucz, następnie wrzucając go gdzieś w głąb torby.<br />
- Cholera! - syczę pod nosem, kiedy coś sobie uświadamiam.<br />
- Co się stało? - pyta Zayn, który patrzy na mnie skonsernowany.<br />
- Uświadomiłam sobie, że nie ma teraz autobusu, a ja muszę szybko wrócić do domu, bo mama nie ma kluczy do mojego mieszkania.<br />
- Mogę cię podwieźć. - proponuje.<br />
- Nie, nie chce ci robić kłopotu. - mówię, patrząc na swoje stopy.<br />
- To żaden kłopot, naprawdę. - uśmiecha się szeroko.<br />
- Skoro tak, to wykorzystam twoją dobroduszność.<br />
Mój śmiech roznosi się echem po budynku, gdy dźgam go w ramię.<br />
- Może już chodźmy, skoro tak bardzo ci się spieszy.<br />
Chłopak podwozi mnie pod sam dom, a ja dziękuję mu cicho. Zamieram, kiedy przejeżdża swoim kciukiem po moim prawym policzku.<br />
- Rzęsa. - tłumaczy krótko, widząc moje zmieszanie. Kręcę głową rozbawiona i wychodzę z jego samochodu. - Cześć. - mówię i nie czekając nawet na jego odpowiedź zaczynam kierować się do mojego domu. Co się ze mną dzieje? Nigdy wcześniej nie zachowywałam się w ten sposób. Staram się oczyścić umysł ze wszystkich swoich dziwnych myśli, wchodząc powoli po schodach w bloku, w którym mieszkam. Kiedy trafiam na właściwe piętro moje oczy spotykają niebieskie tęczówki mojej rodzicielki.<br />
<br />
***<br />
<br />
Rozdział jest sprawdzany, ale możliwe, że przeoczyłam jakieś błędy, więc jeżeli jakieś są to za nie przepraszam xd<br />
Proszę Was abyście napisali co o nim sądzicie w komentarzach :D<br />
Nie mam niestety czasu na długą notkę, ponieważ muszę się pouczyć na sprawdzian z niemieckiego :cc<br />
Kocham Was bardzo <333</div>
martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-6514559229414376152014-05-07T12:25:00.000-07:002014-05-07T12:25:30.212-07:00ROZDZIAŁ PIĄTY<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj pogoda jest przepiękna. Słońce razi po oczach, ale nie jest gorąco, bo lekki wiaterek porusza delikatnie gałęziami drzew. Co chwilę zaciągam się cudownym świeżym powietrzem i wsłuchuję się w śpiew ptaków. Czuję, że nikt i nic nie jest w stanie zepsuć mi dzisiaj nastroju. Nawet ten przeklęty Zayn. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wkraczam do szkoły z uśmiechem od ucha do ucha. Tym razem nie jestem pierwsza i ogromnie dziwi mnie ten fakt. A jeszcze dziwniejsze jest to, że w środku jest (oprócz mnie) tylko Zayn.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ty tu robisz tak wcześnie? - pytam zdziwiona.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ostatnio wystawiłem twoją cierpliwość na ogromną próbę, więc stwierdziłem, że trochę ci się podliżę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakież to dojrzałe. - przewracam oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja nie jestem dojrzały, więc dlaczego to, co robię miałoby być dojrzałe? - pyta rozbawiony.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A może będąc w takim wieku powinieneś wreszcie dorosnąć? - pytam, unosząc jedną brew ku górze.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A może ja nie chcę dorosnąć? To, że jestem niedojrzały jest seksi. - uznaje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Według mnie nie jest. - stwierdzam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To pewnie dlatego, że jesteś taka nudna. - mówi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wcale nie jestem nudna. - oburzam się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Udowodnij. - droczy się ze mną.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niczego nie muszę nikomu udowadniać, a już w szczególności tobie. - prycham zirytowana.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>No proszę, a niby nikt i nic miało nie zepsuć ci dzisiejszego dnia.</i> - śmieje się ze mnie moja podświadomość. </div>
<div style="text-align: justify;">
Na szczęście nie muszę się z nim dłużej męczyć, bo do środka zaczynają wchodzić tancerze oraz pani Green. No właśnie... Co ona tutaj dzisiaj robi?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przyszłam popatrzeć, jak idzie ci prowadzenie zajęć. - odpowiada na moje niezadane pytanie. - Masz coś przeciwko?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oczywiście, że nie. - odpowiadam z uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kobieta siada na ławce w rogu pomieszczenia, a reszta ustawia się w tym miejscu co zazwyczaj.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzisiaj ćwiczymy w parach. Dobieram was ja. Jace - kieruję swój wzrok na blondyna. - ty będziesz tańczyć z Alice. Tom będzie z Ashley, Jacob z Evelyn, Suzan z Victor'em, a Nick z Grace. Natomiast Zayn - popatrzyłam w jego brązowe tęczówki. - ty zatańczysz ze mną. To będzie nasz dodatkowy trening przed konkursem. - mówię.</div>
<div style="text-align: justify;">
O dziwo chłopak wcale nie wścieka się po moich słowach, tylko posłusznie staje obok mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzisiaj będziemy zajmować się tańcem, potocznie zwanym ,,tańcem namiętności''. Jak myślicie, o który taniec może mi chodzić? - pytam, przebiegając wzrokiem po wszystkich.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślę, że to rumba. - odzywa się Nick.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bardzo dobrze. - mówię, kiwając głową z aprobatą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Lizus. - Zayn prycha pod nosem, a ja posyłam mu gniewne spojrzenie. - No co? To przecież prawda.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ignoruję brązowookiego i kontynuuję.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego - według was - rumba nazywana jest ,,tańcem namiętności'' czy też ,,tańcem miłości''?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Występuje w niej wiele wątków uwodzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Owszem. W rumbie partnerka wręcz uwodzi swojego partnera, wykonując kocie ruchy. Aby trochę przybliżyć wam te kroki przyniosłam płytę, na której przedstawiona jest rumba. Oglądniemy to nagranie, a następnie będziemy ćwiczyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Podchodzę do średniej wielkości telewizora i włączam płytę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy nagranie się kończy parę dziewczyn marudzi, że nie da rady tego zatańczyć, a niektórzy chłopcy oblizują swoje usta i mierzą pożądliwym wzrokiem swoje partnerki. Oczywiście wśród nich jest też Zayn.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Teraz każda para wybierze sobie jakąś część tańca i zaprezentuje ją. Może na początek... Nick i Grace.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy wszystkie pary zaprezentowały wybrane fragmenty, przychodzi kolej moja i Zayn'a. Pozwalam, aby to on wybrał moment, który zaprezentujemy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślę, że odpowiedni będzie fragment trwający od pierwszej do trzeciej minuty. - mówi z zadziornym uśmieszkiem. Mogłam się domyślić jego wyboru. Przystaję jednak na to ze względu na profesjonalność zawodową, którą muszę się wykazywać. </div>
<div style="text-align: justify;">
Stoję na środku sali wraz z chłopakiem. Ustawiam się w niedalekiej odległości od Zayn'a. Muzyka zaczyna grać, a wraz z nią moje ciało zaczyna się poruszać. Moja biodra kręcą się równo z resztą ciała, a dłonie wykonują uwodzicielskie ruchy. Tanecznym krokiem zbliżam się do niego i staję tyłem, podczas gdy on kładzie dłonie na moich biodrach. Kiedy uświadamiam sobie, że chłopak nie wie, co ma dalej robić, kładę dłonie na jego i podjeżdżam nimi w górę, następnie łapię jedno z jego ramion i stopniowo przejeżdżam w dół. Wykonuję pełny obrót, a po jego zakończeniu moja dłoń ląduje na lewej stronie jego klatki piersiowej. Udaję, że odpycham go od siebie, a na koniec po raz ostatni się do niego przybliżam i przejeżdżam palcami po jego policzku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oboje oddychamy głośno z powodu wysokiej temperatury panującej na sali, jak i zmęczenia. W brązowych tęczówkach mulata dostrzegam iskierki pożądania. Ignoruję to.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bardzo dobrze. - chwalę go. Co prawda jest parę niedociągnięć, które będziemy musieli jeszcze poćwiczyć, ale ogólnie dobrze tańczysz rumbę. Moi kochani - mówię, skupiając się na reszcie. - w przyszłym tygodniu przyjdźcie wcześniej. Mam coś ważnego do załatwienia i muszę wcześniej wyjść. Teraz możecie wracać do domu. Tym razem Zayn zostaje w środku, więc nie muszę go upominać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czy mogłabym z tobą porozmawiać? - pyta pani Green, patrząc znacząco na Zayn'a.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zayn, idź do szklanej sali i chwilę odpocznij, ok?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze. - odpowiada i potulnie udaje się we wskazane przeze mnie miejsce.</div>
<div style="text-align: justify;">
- O co chodzi? - pytam, skupiając całą swoją uwagę na staruszce.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie bez powodu śledziłam dzisiaj to, jak prowadzisz zajęcia. Postanowiłam odejść na emeryturę. Dzisiaj przekonałam się, że jesteś na tyle dobrą nauczycielką, iż poradzisz sobie sama z tymi młodymi ludźmi. Oddaję ich w twoje ręce. Ufam, że moja decyzja jest odpowiednia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oczywiście będę robić co w mojej mocy, aby się pani na mnie nie zawiodła. Bardzo dziękuję pani za wszystko, co pani dla mnie zrobiła. - mówię i przytulam się do kobiety.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeżeli nie masz nic przeciwko to będę tu czasem wpadać, aby zobaczyć, jak sobie radzisz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oczywiście. Nie mam nic przeciwko. - odpowiadam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mój wzrok na moment spoczywa na szklanym pomieszczeniu, w którym znajduje się Zayn. Właśnie wtedy uświadamiam sobie, że przetrzymuję chłopaka dłużej niż powinnam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bardzo panią przepraszam, ale muszę już wracać do tego beztalencia. - śmieję się, wskazując na Zayn'a.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślę, że uda ci się go zmienić. - mówi z uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Już naprawdę muszę iść. Do widzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Życzę ci powodzenia, kochana.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziękuję.</div>
<div style="text-align: justify;">
Szybko podchodzę do pomieszczenia, w którym jest brunet.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam, że musiałeś na mnie tak długo czekać, ale musiałam coś obgadać z panią Green. - mówię pośpiesznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Spoko, nigdzie mi się dzisiaj nie spieszy. Czego chciała?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Odeszła na emeryturę. - mówię smutno.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Szkoda, lubiłem ją wkurzać. - śmieje się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ty wszystkich lubisz wnerwiać. - stwierdzam, wzruszając ramionami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To prawda. Jaki taniec będziemy dziś ćwiczyć?</div>
<div style="text-align: justify;">
- A masz jakąś propozycję?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja chętnie poćwiczyłbym jeszcze rumbę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To cudownie, bo właśnie nad szczegółami tego tańca chciałam z tobą porozmawiać i poćwiczyć go. - oznajmiam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ta ,,rumba'' - wykonuje palcami cudzysłów w powietrzu. - chyba idzie mi całkiem nieźle, no nie? - pyta pewny siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie jest najgorzej, ale muszę się przyczepić paru szczegółów. Po pierwsze, kiedy twoja ręka przejeżdża od biodra do tułowia partnerki powinieneś mieć obciągnięte palce, a po drugie, kiedy tańczysz musisz robić to luźno i od czasu do czasu uginać kolana. - oznajmiam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No dobra, postaram się do tego zastosować. - mówi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sprawdźmy. - mówię z delikatnym uśmiechem i ciągnę go za rękę na środek sali.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak stosuje się do wszystkich moich rad, co z lekka mnie zaskakuje. Nie spodziewałam się, że Zayn mógłby wziąć chociaż jeden taniec na poważnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No popatrz, a mówiłeś, że nigdy nie nauczysz się tańczyć. Rumbę tańczysz świetnie i myślę, że możemy dać sobie z nią spokój. Na następnych zajęciach będziemy ćwiczyć tango. Teraz możesz już iść. - oznajmiam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No ok. To cześć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Część. - odpowiadam, a on bierze swoje rzeczy i wychodzi. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ten dzień chyba jednak nie był taki zły.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zayn przyłożył się do tańca i był całkowicie posłuszny wobec Tiffany. To całkowita nowość, prawda? :D</div>
<div style="text-align: justify;">
Czy nie wydaje Wam się, że ma w tym jakieś zamiary? o.o</div>
<div style="text-align: justify;">
Ten rozdział wyszedł mi wyjątkowo długi, miałam ostatnio duuużo weny :)</div>
<div style="text-align: justify;">
Musze nieskromnie przyznać, że ten rozdział mi się podoba XD A Wam?</div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo proszę o wyrażanie opinii w komentarzach :*</div>
<div style="text-align: justify;">
Kocham Was <3</div>
martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-89602151125733704312014-05-01T05:58:00.002-07:002014-05-01T06:12:48.327-07:00ROZDZIAŁ CZWARTY<div style="text-align: justify;">
- Zanim rozpoczniemy, mam dla was pewną wiadomość. Dostałam propozycję wzięcia udziału w konkursie i musiałam wybrać jednego chłopaka, który będzie ćwiczył ze mną przez pół roku, a potem wystąpi ze mną na scenie. Miałam z tym spory problem, ale dokonałam w końcu wyboru. - mówi, patrząc na nas z poważną miną. Cicho prycham, zauważając, że wszyscy patrzą na nią z nadzieją wypisaną na twarzach. Rozumiem, że jest ładna i większość facetów pewnie chciałaby ją pomacać podczas tych ,,tańców'', no ale bez przesady. Kto wytrzymałby z nią i jej ,,bardzo ważnymi uwagami'' przez miesiąc, a nie co dopiero pół roku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bardzo możliwe, że mój wybór ogromnie was zaskoczy, zresztą mnie też, ale tym chłopakiem będzie...</div>
<div style="text-align: justify;">
Teatralnie wstrzymała oddech, co było (według mnie) ogromnie irytujące. Czułem się, jakbym był na jakichś pieprzonych wyborach. Zresztą poniekąd tak właśnie było. Jej wzrok skierował się na mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tą osobą będziesz ty, Zayn. - oznajmia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Że co?! Poczułem, jak wzrok wszystkich zebranych tu osób kieruje się na mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Będziesz musiał przez te pół roku zostawać godzinę dłużej po zajęciach. - oznajmiam mu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale ja w ogóle nie umiem tańczyć, jakbyś nie zdążyła zauważyć. - mruczy zażenowany, ponieważ wszyscy się na niego patrzą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To już wszystko na dzisiaj. Możecie iść do domu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po wypowiedzeniu tych słów zauważam, że Zayn również zaczyna wychodzić, ale zatrzymuję go.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ty zostajesz, Zayn. Dzisiaj zaczynamy ćwiczenia. Chłopak przewraca swoimi miodowymi oczami i wraca do środka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem po co zawracasz sobie mną głowę. Tak czy siak nigdy nie będzie ze mnie żaden tancerz. - drwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sama nie rozumiem skąd w mojej głowie pomysł, aby wybrać ciebie, ale nie zamierzam teraz zmieniać decyzji.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Naprawdę chcesz przegrać ten konkurs z powodu tego, że źle dobrałaś sobie partnera? - pyta zdziwiony.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie gadaj tylko napij się wody, bo zaraz zaczynamy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz, że nie będziesz mieć ze mną łatwo, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiedzmy, że się domyślam. Proszę cię tylko o to, abyś starał się robić to, co będę ci kazać, dobrze?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiedzmy, że się będę starał. - zgadza się, puszczając do mnie oczko, na co przewracam oczami. - To od czego zaczynamy? Jestem do twojej dyspozycji, wredna ślicznotko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Możesz mnie tak nie nazywać z łaski swojej?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niby dlaczego? Przecież powiedziałem całą prawdę. Jesteś równie wredna, co i śliczna, cóż poradzić?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wysilaj się na takie komplementy. Mam chłopaka. - oznajmiam mu sucho. Chłopak śmiesznie marszczy nos.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ten koleś jest zdecydowanie bardzo cierpliwy skoro wytrzymuje to, że przy tych całych ,,tańcach'' wielu facetów cię dotyka. - prycha rozbawiony.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bardzo mnie kocha i nie jest chorobliwie zazdrosny. Darzy mnie ogromnym zaufaniem. - mówię mu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakież to urocze... Zaraz się porzygam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaczynajmy już lepiej. Może na początek coś prostego. Połóż dłoń na mojej talii, a palce drugiej dłoni spleć z palcami mojej. Kiedy już to zrobił położyłam jedną ze swoich dłoni na jego ramieniu i przyciągnęłam go bliżej do siebie. Nasze klatki piersiowe teraz stykają się ze sobą, przez co normalnie czułabym się niekomfortowo, ale już przywykłam do bliskości mężczyzn podczas tańca.</div>
<div style="text-align: justify;">
W pewnym momencie chłopak traci równowagę i leci na podłogę, ciągnąc mnie ze sobą tak, że ląduję na jego ciele.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Podoba mi się to. - mruczy zadowolony zaistniałą sytuacją.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A mi nie. - warczę wkurzona i podnoszę się z niego, wstając. - Myślę, że nie mam dzisiaj siły się z tobą męczyć. Możesz już iść, następnym razem to nadrobimy. - burczę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Brzmi fajnie. - mówi, puszczając do mnie oczko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Miałam na myśli ćwiczenia, Zayn. - mówię zirytowana.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc mnie wyganiasz? - śmieje się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Owszem. Idź już, dobra?</div>
<div style="text-align: justify;">
- No dobra. Nara, skarbie. - znów do mnie mruga.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie nazywaj mnie tak. - syczę i wręcz wywalam go za drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Trochę głupio mi z tym, że go okłamałam. Tak naprawdę to nie mam chłopaka. Właściwie to nigdy go nie miałam. Musiałam wcisnąć mu tę bajeczkę, aby mnie nie podrywał. Czuję, że mimo wszystko prędko z tym nie skończy. Ogromnie irytuje mnie ten fakt, ale nie mogę nic na to poradzić. Postanawiam, że będę robić wszystko, aby go do siebie zniechęcić. Może właśnie to jest dobrym sposobem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiem, wiem... Ten rozdział jest bardzo krótki i do kitu :cc</div>
<div style="text-align: justify;">
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i nie opuścicie mnie xd</div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo proszę Was o komy :*</div>
<div style="text-align: justify;">
Kocham Was <3</div>
martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-8411888857240910391.post-67650856611204427812014-04-18T11:00:00.000-07:002014-04-18T11:00:51.387-07:00ROZDZIAŁ TRZECI<div style="text-align: justify;">
Dzisiejsze zajęcia ma prowadzić pani Green, więc ja udaję się na salkę z boku, gdybym była jej potrzebna. Zakładam baletki i zamykam dźwiękoszczelne drzwi do sali, której ściany są ze szkła. Włączam magnetofon i zaczynam poruszać swoim ciałem w rytm ,,Jeziora Łabędziego''.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wchodzę do środka i jęczę sfrustrowany, kiedy okazuje się, że dzisiejsze zajęcia prowadzi starsza nauczycielka. Od razu jednak spostrzegam, że Tiffany również znajduje się w budynku. Podchodzę bliżej szklanego pomieszczenia i przez szybę widzę, jak jej ciało porusza się płynnymi ruchami. Jej ręce i nogi tworzą przepiękny obraz. Z mojego ,,transu'' wyrywa mnie głos tej starej wiedźmy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Rozpoczynamy zajęcia. Chłopcze, wróć proszę do szeregu. - zwraca się do mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Posyłam jej grymas, który miał być uśmiechem, ale nie wyszło i dołączam do grupy stojącej przed nią.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Proszę... Prawa noga w prawo, lewa noga w tył. Palce lewej obciągnięte, ręce przed siebie, a następnie zmiana nóg. - tłumaczy powoli.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kobieta pokazuje nam jak to ma wyglądać, a następnie obraca się do nas z szerokim uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pokażcie mi teraz co potraficie. Zróbcie to samo co przed chwilą. - mówi. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wszyscy staramy się robić to co poprzednio, ale w pewnym momencie nakazuje nam przestać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak masz na imię? - pyta, podchodząc do mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zayn. - odpowiadam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zayn... powiedz mi proszę, czy według ciebie to jest prawa strona? - pyta, wystawiając mi przed twarz swoją pomarszczoną dłoń.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To zależy. - śmieję się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Od czego? - pyta, widocznie nie rozumiejąc.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Z pani perspektywy lewa, ale z mojej to jest prawa.</div>
<div style="text-align: justify;">
Parę osób cicho chichocze z mojej nonszalancji.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Widzę, że jesteś dość arogancki, ale trudno. Mylisz, w którą stronę przełożyć daną kończynę. Postaraj się to zmienić, proszę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra. - burczę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przez całe zajęcia robiłem wszystko na odwrót niż mówiła staruszka, aby ją wkurzyć. Kiedy kończy zajęcia łamię jej prośby i wchodzę do szklanego pomieszczenia, w którym znajduje się Tiffany.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej. - witam się z nią, szeroko się uśmiechając.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak wchodzi do środka, kiedy pani Green kończy lekcje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cześć. - mówię i odwracam się od niego. Wyciągam butelkę wody i wypijam połowę jej zawartości.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mogę? - pyta z delikatnym uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie. - odpowiadam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego? - dziwi się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ponieważ zakazisz moją butelkę. - śmieję się sucho.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mam HIV'a. - zapewnia rozbawiony.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No dobra... pij. - poddaję się w końcu i rzucam mu butelkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Muszę się przyznać, że gapię się na usta chłopaka, kiedy ten duszkiem pochłania resztę butelki. Odciąga butelkę od swoich ust i wzdycha usadysfakcjonowany.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Właśnie tego było mi potrzeba po męczącym treningu. Ta pani... - ścina się, zapominając jej nazwiska.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Green. - pomagam mu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No właśnie. Czy ona zawsze jest taka irytująca?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie Zayn, to nie ona jest irytująca tylko ty.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No nie wydaje mi się. - drwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Prawda jest taka , że jesteś typem człowieka, który myśli, że wszyscy wokół niego są irytujący, podczas gdy on sam najbardziej wkurza te osoby.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba niepotrzebnie traciłem czas i przychodziłem tu do ciebie. - mówi zirytowany.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba masz rację. Zdecydowanie lepiej by było, gdybyś wtedy trafił do burdelu, a nie do szkoły tańca, bo tylko uprzykrzasz nam życie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś bezczelna. Wychodzę stąd.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No i bardzo dobrze. Cześć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nara. - mruczy urażony i wychodzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiem, że byłam dla niego naprawdę niemiła, ale nic na to nie poradzę, że mnie wkurzał. Nie rozumiem, dlaczego on tak bardzo mnie denerwuje. Przecież nic mu nie zrobiłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czuję ogromny ucisk w sercu, kiedy słyszę jej słowa. Wiem, że czasem jestem koszmarny i trudno znieść moje zachowanie, ale nie spodziewałbym się, że usłyszę coś tak okropnego z czyichś ust. Będę przychodził na te zajęcia, choćby po to, żeby zniszczyć jej życie. Jeszcze pożałuje tego, co powiedziała. Ręczę za to własną głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rzucam torbę w kąt pokoju i kładę się na kanapie, włączając telewizor. Właśnie to jest mi w tej chwili potrzebne. Oglądam jakiś denny program i czuję jak powoli porywa mnie ogromne zmęczenie. Ten dzień wyciągnął ze mnie wszystkie siły. Miałam dość emocji i nerwów. Cały czas miałam przed oczami obraz Zayn'a, kiedy powiedziałam mu, że lepiej by było, gdyby rzeczywiście trafił do burdelu, a nie do szkoły tańca, bo tylko uprzykrza mi życie. Dopadły mnie ogromne wyrzuty sumienia. Szkoda, że dopiero teraz. Nie przepadam za nim, ale to nie oznacza, że powinnam tak go zranić. Przecież on też ma jakieś uczucia. Moje powieki stają się naprawdę ciężkie i czuję jak powoli odchodzę do krainy Morfeusza. Zanim całkowicie zasypiam obiecuję sobie jedną istotną rzecz. Jeżeli Zayn przyjdzie na następne zajęcia przeproszę go za moje zachowanie. Mam nadzieję, że mi wybaczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No cześć, misiaki wy moje :3</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiem, że dość długo nie dodałam rozdziału za co przepraszam, ale kompletnie nie miałam weny xd</div>
<div style="text-align: justify;">
Zdaję sobie sprawę, że dostałam nominację do Liebster Award i jeszcze na nią nie odpowiedziałam, ale obiecuję, że zrobię to lada chwila :D Szczerze mówiąc nie mogę uwierzyć w to, że są dopiero trzy rozdziały, a ja już mam dwie nominacje ^^</div>
<div style="text-align: justify;">
Ten rozdział jest bardzo do dupy, czy może być? :)</div>
<div style="text-align: justify;">
Proszę odpowiedzcie mi na to pytanie w komentarzu ;)</div>
<div style="text-align: justify;">
Kocham Was <3</div>
martatomlinson ;Dhttp://www.blogger.com/profile/09712957977074624209noreply@blogger.com9